wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 9


Melanie’s POV

Po obejrzeniu filmu z Gregiem, odprowadził mnie do domu. Było już prawdopodobnie po dwudziestej. Szczerze mówiąc, nie chciałam wracać do domu. Nie kiedy osoba najbardziej nienawidzona przeze mnie znajdowała się tam.
Odprowadził mnie pod drzwi, i odwrócił się.
Pobiegłam za nim i przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam. Był zaskoczony, także mnie przytulił.
- Dziękuje ci Greg - wymamrotałam.
Zaśmiał się - szczerze mówiąc to była dla mnie przyjemność. 
Trzymał mnie dłużej, niż w ogóle powinno to trwać. Odeszłam od niego i uśmiechnęłam się z uznaniem do niego.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam wyczuć rozczarowania z nim. Przytulił mnie ponownie, i powiedział:
- Kocham cię.
Zawsze tak do siebie mówimy jako przyjaciele 
- Ty tez - odpowiedziałam.
Oboje wycofaliśmy się, i pożegnaliśmy się. Patrzyłam jak odchodzi. Odwróciłam się w stronę drzwi, westchnęłam i otworzyłam je moimi kluczami. 
Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Kiedy poszłam do kuchni, chwyciłam szklankę wody.  Mogłam tylko usłyszeć dźwięk pochodzący z góry. Rozmyślałam co może się dziać.
Może Justin kupił nowe łóżko i składa go?
A może.. wali głową o ścianę?
Zaśmiałam się i powiedziałam - szkoda...
Kiedy udałam się po schodach, usłyszałam, że dźwięki pochodziły z naszej sypialni.
Dotarłam do drzwi, dochodzące stamtąd dźwięki były coraz głośniejsze niż wcześniej.
- Justin? - zapytałam, kładąc rękę na klamce.
Usłyszałam jęki. Co się dzieje? Brzmiało to jakby, sam się ranił. Przekręciłam klamkę i pchnęłam drzwi. Widok przede mną.. było ciężko mi oddychać. Moje oczy po prostu wyszły z mojej głowy, a moje usta były otwarte.
Na moich własnych oczach, ukazał się Justin na łóżku pod kołdrą, na szczycie jakiejś dziewczyny. Najprawdopodobniej nagiej... ruchu górę i w dół.
- Justin! - krzyknęłam w szoku.
Kobieta mnie usłyszała i spojrzała na mnie dysząc - kim ona jest ? - zapytała, także była w szoku.
- Nikim - Justin mruknął i kontynuował swoją robotę pod kocem.
- Jestem jego żoną! - krzyknęłam, po czym skrzywiłam się. To po prostu wydaje się dziwne kiedy to mówię.
Jej oczy rozszerzyły się gdy spojrzała na niego. Odepchnęła go od siebie.
- Jesteś żonaty?! - krzyknęła.
- Nie.. Cóż.. Niby.. - wyjąkał. Spojrzał na nią w rozpaczy starając się mnie ignorować.
Wyszła z dala od niego, chwytając swoje ubrania. Szybko włożyła szorty i górę, zaczęła iść w kierunku wyjścia.
- Poczekaj, Natalia! - Justin zawołał
- Jestem Natasza! - krzyknęła do niego. - Tak mi głupio! Przepraszam nie miałam pojęcia, przysięgam - przeprosiła, kiedy mijała mnie, a potem wyszła z pokoju.
- Co do cholery z tobą jest? Czy nie widziałaś, że jestem tu z kimś?! - krzyczał na mnie z furią.
- Co do cholery? - Jeżeli jeszcze tego nie rozumiałeś, to masz żonę!
- Przestań kurwa mi to przypominać - jęknął. oczywiście nie był zadowolony z sytuacji, w której został zatrzymany w...
Spojrzałam na niego z najwyższą odrazą. Najwyraźniej był niezadowolony.
Podniósł się z łóżka, jednocześnie wzywając Natasze. Gdy starał się iść po nią, naglę spadły z niego rzeczy odsłaniając coś czego nie chcecie wiedzieć.. Instynktownie dyszałam, kiedy tam spojrzałam. Pospiesznie zakrył dolną część ciała. Zauważyłam kątem oka, że spojrzał na podłogę i jego policzki miały odcień różu.
Oboje czuliśmy się niezręczni.
Po tym co wydawało się, ze lata niezręczności, odzyskały pewność. Podszedł do mnie
- Mam nadzieję, że jesteś cholernie szczęśliwa.
Nie odpowiedziałam, kiedy on zaczął się ubierać. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni, nie wiedząc co robić. Otworzyłam spiżarnie i wyjęłam coś na przekąskę, chociaż nie byłam w nastroju do jedzenia.
Potrzebne mi było odwrócenie uwagi, od tego co niedawno widziałam
W sumie, mogłabym jeszcze to zobaczyć.
No chyba, ze nawet jesteśmy teraz...
On zobaczył mnie, ja jego..
Widziałam jak ktoś przede mną się poruszał. Spojrzałam w górę, to był Justin. Wychodził z domu. Nie przejmowałam się nim i go nie zatrzymałam.
______


Byłam w łóżku. Czytałam nową książkę od Grega, która dostałam jako 'prezent urodzinowy'
Odwróciłam głowę w lewą stronę, patrząc bezpośrednio na cyfrowy budzik. Była 11:10, teraz zaczęłam się czuć niespokojnie.
Tak, miałam zamknąć książkę, ale usłyszałam huk dochodzący chyba z na przeciwko drzwi od sypialni.
- Justin? - zawołałam, mając nadzieję, ze odpowie.
Drzwi się otworzyły, Justin był do mnie plecami. Zauważyłam że idzie tyłem w kierunku łóżka. Nagle zauważyłam, chude nogi owinięte wokół tali Justina. Miała na sobie obcasy.
Odwrócił się, próbując utrzymać się na nogach.Widziałam, ze byli przytuleni i on ssał jej twarz.
- No chyba żartujecie!
Moja szczęka opadła, nie mogłam uwierzyć w to co widziałam.. Drugi raz!
Wstałam w środku seksu, z jakąś przypadkową osobą. Chciał tylko dziewczynę, z która dokończał to co z inna zaczął wcześniej? Naprawdę?
Gapiłam się z obrzydzeniem, jak dotarli do łóżka i upadł na nią, wciąż nie zrywali kontaktu miedzy sobą.

- Justin co ty robisz? - udało mi się krzyknąć.
- Hm - mruknął, oczywiśćie nie przeszkadzało mu to, ze tu jestem.

Słysząc mój niezadowolony głos, dwudziesto jedno letnia kobieta spojrzała na mnie, przerywając całowanie się z Justinem.
Ale on po prostu poszedł prosto do jej szyi. Ssanie.. wyglądało to mniej więcej tak jakby to był jego pierwszy posiłek dnia.
- Kim ona jest - zachichotała
- Jest moją żoną - wymamrotał, pozbawiając jej koszulki.
Zaczeła jęczeć i chichoczeć ponownie
- Czemu nie dołączy do nas?
Do tej pory, zorientowałam się że oboje są zmarnowani. Nie przez ten sposób co robią, ale przez to że czuć alkohol z dużej odległosci.
- Nie - wymamrotał - zaczekaj - powiedział ostro. Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym pożądania. Potrząsnął głową, przewracając oczami
- Nie, ona nie jest zabawna.
- No przepraszam, ze nie chce się zarazić AIDS i umrzeć! 
Kiedy wrócil do agresywnego 'jedzenia'. Wciąż nie mogłam zrozumiec tego co się dzieje. Chociaż zaczął ciągnąć zamek i przewrócili się na łózku. Ich ciała odepchnęły mnie. Stałam tam dobre kilka sekund, Justin podniósł rękę w moim kierunku. 
Spojrzałam na niego mrużąc oczy, mimo że nie widział mnie. Był na górze dziewczyny.
Jeknęłam z frustrację, zatrzasnęłam książkę ostro na jego gołych (bardzo seksownych) plceach, chcąc go zranić w jakiś sposób. Wybiegłam z pokoju, trzaskając drzwiami.
Nie mogę uwierzyć, jak wielkim dupkiem jest.
________
To Justin nam zaszalał ! :)
Byłby ktos chetny zrobić nagłówek?
Gdzie moge was powiadamiac bo na twitterze spam mi się robi:/


PS jeżeli sa jakies blędy to przepraszam ale spac mi sie chce a koncówke dzis tłumaczyłem :)


Kilka słów ode mnie:
Dziekuje wam bardzo z te miłe słowa tu, na twittzerze. Serio miło mi się zrobiło. Przepraszam was, ze napisałem że koncze tlumaczyc przez hejterów, a nie zdałem sobie sprawy ze jest AZ tak duzo osob które chcą czytac itd. Jeszcze raz przpraszam postaram się nie przejmować hejtami od innch.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 8


Justin’s POV

Po prostu siedziałem. Moje oczy były nadal duże, a usta nadal opadnięte. Czy faktycznie tak się stało? Ja pierdole, ona jest lepsza niż myślałem, była..Jak.. kurwa!. Jej piersi były bardzo dobre. Nie za duże, nie za małe, po prostu idealne. I te biodra. Wow. Jej drobne ciało było po prostu.. wspaniałe! Teraz wiem, że przynajmniej ona goli.
Powoli, szok zamieniłem w rozbawiony uśmiech. Poszedłem w stronę łazienki, oparłem się o drzwi i położyłem dłoń na klamce. Chciałem otworzyć, ale okazało się, że są zamknięte. Oczywiście.
- Hej - powiedziałem cicho, z uśmiechem na twarzy - chodź.
Nic nie odpowiedziała
- Mandy, chodź - powiedziałem łagodnie
- Spadaj - usłyszałem jej szloch.
Ona płacze? Wow. Starałem się być cicho by nie usłyszała mojego śmiechu. Fałszywie westchnąłem i odszedłem od drzwi. Spokojnie wróciłem i oparłem się o ścianę obok drzwi. Po kilku minutach usłyszałem jak otwierają się drzwi.
Westchnęła do siebie i powoli wyszła. Odwróciłem się i chwyciłem ją delikatnie w pasie i szybko pchnąłem ją na ścianę. Dyszała próbując uciec ode mnie.
- Stop - powiedziałem spokojnie.
Natychmiast zatrzymała się patrząc na mnie. Jej wyraz twarzy ukazywał, że była zszokowane, że nie spodziewała się mnie. Spojrzałem na jej różowe, soczyste usta, i na jej jasne zielone oczy. Dziewczyny z ciemnymi brązowymi włosami i zielonymi oczami są zawsze moje.
- Czemu nie możesz sobie uświadomieć tego, ze jestes seksowna? - zapytałem ją
- Nie jesteś zabawny - splunęła myśląc, że nie mówię serio
Zaczęła mnie odpychać. Przybliżyłem się do niej, co utrudniało jej ucieczkę. Trzymałem ręce na jej talii.
- Nie chcę byc zabawny - odpowiedziałem w tym samym tonie
- Zostaw mnie, Justin! - poiwedziała starając się zachowac spokój
- Dlaczego? - uśmiechnąłem się
- Proszę, po prostu odejdź ode mnie.
Zjechałem trochę niżej na jej dupeę. Jej tyłek był idealny i zrobiło mi się ciasno. Próbowała mnie uderzyć.
- Pospiesz się i pójdź po jedzenie, bo jestem głodny - powiedziałem, zamykając drzwi.
___

Kiedy przyjechała do domu z artykułami spożywczymi, spoglądałem na to wszystko inaczej. Zaczęła umieszczać wszystko w lodówce i spiżarni. Melissa kładła zapasy na górną półkę, do której mogła tylko dosięgnąc stojąc na paluszkach.
Uśmiechnąłem się i ruszyłem w jej stronę. Owinąłem ramiona wokół jej talii, moje ręce ruszyły pod jej koszulke. 
- Justin spadaj! - krzyczała, próbując uciec ode mnie.

Melanie’s POV

Jak tylko zamknęłam drzwi, zadzwonił mój telefon. Podniosłam go i odebrałam
- Halo? - powiedział zirytowanym głosem
- Hej, to ja Greg. Wszystko w porzadku? - zapytał. Wyczuł, że byłam zdenerwowana
- Oo, cześć Greg. Tak, wszystko w porządku - westchnęłam i rzuciłam się na łóżko
- Gówno prawda. Jestes żonata. NIe wydaje mi się, że jest w porządku. - zasmiał się
- Tak, ale nic na to nie mogę poradzić
Westchnął - Ej, chodź do kawiarni, tam sobie porozmawiamy.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć i nagle otworzyły się drzwi. Justin zobaczył mnie z telefonem i uśmiechnął się. Podszedł do łóżka, usiadł obok mnie. Zbliżył się do łóżka i jęknął - Oh kochanie, to jest wspaniałe.
Natychmiast odepchnęłam go, ostrzegając by zamknął się.
- Co to było - zapytał zszokowany Greg.
 - Yyy, nic
- O BOŻE - krzyknął jeszcze głośniej
- Justin! - krzyknełam
- Tak, wykrzykuj moje imię skarbie - uśmiechnął się szeroko
- Zamknij się! Ej, Greg zadzwonię później - powiedziałam to odwracając się od Justina plecami.
- Tak, jesteśmy trochę zajęci - powiedział Justin do telefonu.
Ponownie go odepchnęłam i wstałam. 
- Ej, zostaw go, po prostu przyjdź teraz do kawiarni. - upierał się
- Ok, w porządku, będę niedługo. Pa - rozlaczyłam się
- Z czym ty masz problem ? - krzyknęłam do Justina
- Kto to Greg - zapytał z zaciekawienie,
- Nie twój interes - splunęłam
- Um, tak jest - powiedział. - Czy ty mnie zdradzasz? - zapytał, udając że jest zraniony.
Przewróciłam oczami na swoją niedojrzałość - spadaj
- Jeżeli to oznacza by uciec od ciebie, to z radością - uśmiechnął się
Pokręciłam głową i wstałam.
- Gdzie idziesz - zapytał
- Nie ważne.
- Idziesz się zobaczyć chłopczyka Gregusia ? - powiedział głosem dziecka
- Jeśli powiem tak, to zamkniesz się?
- Tak
- No to tak.
- Upewnij się, że masz prezerwatywy.. Jeżeli nawet wiesz co to jest. Oh i powiedz kiedy to znim zrobisz, zadzwoń do mnie, jak mały i żałosny był, dobrze skarbie? 
Wyszłam wkurzona, słysząc jak cały czas się śmiał.
____

Kiedy byłam obok kawiarni, od razu zauważyłam Grega siedzącego przy stole. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się. Chłopak zmarszczył brwi. Widać było, ze nie jest zadowolony.
- Jak się czujesz - zapytał ze współczuciem
- Jak samobójca - wymamrotałam
Zaśmiał się powodując, że uśmiechnęłam się.
- Nie sądzę, że wiesz jak mi przykro, że musisz żyć z tym dupkiem - powiedział.
Westchnęłam
- Hej, uśmiechnij się. Jesteś ze mną, z dala od niego - uśmiechnął się, usiłując mnie uszczęśliwić - ii.. mam coś dla ciebie.
- Co? - roześmiałam się, pokazując zęby.
- to było , 5 lat temu - odpowiedział.
- Nie znałeś mnie 5 lat temu.
- Dokładnie.
Zachichotał. Podał mi zawinięty prezent, który szybko otworzyłam. Przed oczami ukazała mi się książka. Przeczytałam tytuł, dyszałam. Marzyłam, żaby uzyskać to.
= The Scret? = odczytałam, pytając Greg'a
Roześmiał się, na moja reakcję kiwając głową TAK
- O mój Boże, dziękuje bardzo! -m piszczałam pochylając się nad stolikiem, i przytulając go.
Także mnie przytulił i odpowiedział 
- Nie ma za co.
Usiadłam z wielkim uśmiechem na twarzy. Otworzyłam usta aby porozmawiać, ale mój telefon przeszkodził mi.
- Och przepraszam - zaczęłam grzebać w torebce. Wyciągnęłam urządzenie. Spojrzałam na wyświetlacz dzwoniącego i mój nastrój zanikł.
Justin...
Odebrałam i zapytałam - co?
- Czy mogę ci przeszkodzić - zapyta. Słyszałam jak się bezczelnie śmiał.
- Justin czego chcesz? - zapytałam
- Tak. Jak małe to jest - zapytam ignorując mnie.
Rozłączyłam się. Spojrzałam na Grega i westchnęłam żałośnie.
- Puk puk - powiedział znikąd
- Greg, nie jestem w nastroju - powiedziałam
- Cóż, poprawie ci humor - usmiechnał się
- Kto tam? - zapytałam z usmiechem na twarzy
- Pomarańcza
- Jaka pomarańcza?
- Pomarańcza. Pozwolisz?
Zaczęłam się żałośnie śmiać, nie wiem czemu. 
- To było za suche - zachichotałam
- To jest punkt. Czy kiedykolwiek słyszałaś dobry dowcip domina domina? - powiedział. 
Wstał, ja także. Pokochać można go. Mógł sprawić, że zapomnę o wszystkim. Jeśli jestem smutna, to on po prostu potrafi rozśmieszyć mnie. Szczerze mówiąc, nie wiem, co bym zrobiła bez niego. On jest wielkim przyjacielem.
____
Działo się. 
Odpowiadam, Justin w tym opowiadaniu nie jest sławny

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 7


Melanie’s POV

Kiedy skończyłam się myć, rozejrzałam się by wziąć ręcznik. Zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam żadnego.
bzdura.
Wszystkie moje ubrania znajdowały się w torbie, musiała moja mama je dla mnie pakować. Ale torba znajduje się w sypialni. Nie mogę po prostu wyjść po nią. Jestem cała naga. Mam inne wyście, przecież nie będę tu stać by marzł mój tyłem. Podeszłam do drzwi, powoli je otworzyłam. Ruszyłam w stronę pokoju by zobaczyć czy Justina tam jest. Na moje szczęście był. Leżał na łóżku, i zapewne wysyłal sms'y. Westchnełam cicho, starałam się znaleźć swoje rzeczy.
- Może będziesz stać nago tal cały dzień, lub możesz pójść coś dla mnie do jedzenia?
Jego głos zaskoczył mnie. Moje oczy rzuciły się w jego stronę, ale on wciąż spoglądał w telefon.
- Jaki on ma znów problem? - pomyślałam.
- Dlaczego po prostu nie możesz pójść po nie? - zapytałam 
Spojrzał na mnie, a ja instynktownia pchnełam drzwi, dzieki czemu przez małą szczelinę było mnie widać
- Dobrze, masz pieniądze i karty kredytowe prawda? - strzelił spowrotem
- Przepraszam? Tylko dlatego, że mam kartę, to nie oznacza że będę za wszystko płacić
- Cóż to ma być? Nie mam pieniędzy. Niestety skar... - uśmiechnął się wiedząc, ze wygrał.
Zacisnęłam zęby, próbując powstrzymac mój gniew.
- Wiec czy mogłabys się pospieszyć księżniczko? Jestem cholernie głodny - narzekał
- Cóż, nie pospiesze się, jeżli ejstes w pokoju - warknęłam
- Jak nie? - zapyta
- Justin przestan zachowywać się jak głuperk
- Nie zachowuję się jak głupek. Czemu nie, jeżeli jestem w pokoju? - zapytał
- Zamknij się, daj mi moją torbę! - krzyknęłam
- Dlaczego, do cholery mam to zrobić ?
- Bo mam coś nieść, a teraz nie mogę?
Spoglądał na mnie przez chwilę przed pokazaniem swojego chytrego uśmiechu.
- Nie musisz się.. - powiedział
Przewróciłam oczy z obrzydzeniem
- Justin po prostu podaj mi moja torbę, proszę - powiedziałam, nie podobało mi sie to, ze musiałam go o coś prosić.
- Nie po tym co zrobiłaś mi wtedy - powiedział, i jego usmiech znikł z twarzy
- Co ty gadasz?
- Dziś rano, jak starałem się a ty mi przywaliłaś w jaja! - przypomniał mi
- To się nazywa samoobrona, ty jesteś gwałcicielem!
- Czy ty kurwa żartujesz?  Dlaczego jesteś tak cholernie oziębłą? Co? Nigdy nie zostałaś dotknięta przez innego człowieka? - powiedział z irytacją
Byłam spokojna, nie chciałam tam iść.
- Dobrze? - zapytał.
- To nie twoja sprawa - wymamrotałam - czy możesz podać mi moje ubrania - zapytałam
Spojrzał na mnie. Najwyraźniej nie był zadowolony z porannego incydentu. Wtedy wstał i stał się cud.
- TAK!
Ukląkł i otworzył torbę. 
-Daj mi torbę, wezmę swoje rzeczy.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Zaczął grzebać w moich rzeczach.
- Justin oddaj mi moją torbę! - jęknęłam
Wyciągnął małe pudełeczko z rozbawionym uśmiechem na twarzy. Moje oczy zrobiły się duże, kiedy zdałam sobie sprawę co to jest.
- Tampony, huh, Myślę, ze na pewno to potrzebne - rzucił w drzwi i odbiło się lądując na ziemi przed drzwiami.
- Justin przestań! - powiedziałam zakłopotana
- Dlaczego? - uśmiechnął się.
Moje policzki nie były czerwone ze wstydy tylko ze złości. Przez NIEGO.
Dalej kontynuował przeszukiwanie torby, i wyciągnął kawałek ubrania. Były to moje czarne stringi koronkowe. Moje oczy jeszcze bardziej były otwarte a usta opadły.  Bielizna wisiała w powietrzy przed nim, i obserwowałam go wiedząc jak bardzo chciałam go w tym momencie zabić.
Zacisnęłam pięści, otworzyłam drzwi i deptała swoja drogę do niego.
- Jak śmiesz, ty.. - miałam krzyczeć, kiedy uświadomiłam sobie, że własnie znajdowałam się z nim w tym samym pomieszczeniu.
Patrzył na moje nagie ciała, całe mokre. Szybko złapałam ręcznik z worka i pokryłam ciało jak tylko mogłam.
Patrzyłam na Justina, a on po prostu stał z opadniętą szczęką. Nie mogę uwierzyć, że tak się stało. 
Żadne słowa nie zostały wypowiedziane. Nie było życia, cały pokój strawiła niezręczna cisza. Chwyciłam torbę,  pobiegłam do łazienki, zatrzaskując drzwi, zamykając zamek jak się tylko dało.
Oparłam się na przeciwko nich, przebiegłam ręką przez moje mokre włosy. Jestem pewna, że moja twarz była cała różowa.
______
Dzieje, się.
Bardzo lubię czytac wasze komentarze :p
Ciekawe ile was czyta to tłumaczenie także JEŻELI CZYTASZ SKOMENTUJ :)
Znacie jakąś strone gdzie mogłbym wybrane osoby owiadamiac bo na twitterze tworzy mi się spam :/

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 6


Melanie’s POV

- Nie będziemy spać w jednym łóżku - stwierdziłam
- Trudno, ja śpię tutaj. Dlaczego nie możesz spać na miękkim dywanie? - uśmiechnął się, nie patrząc już w telefon.
Zacisnęłam zęby, starając się być spokojna.
- Nie będę spać na podłodze! - krzyknęłam dwa razy głośniej
Teraz byłam wściekła. Wzięłam kilka wdechów, próbując uspokoić się. Zajęło mi to trochę sporo czasu, ale zrelaksowałam się.
- Proszę po prostu byś dziś spał na podłodze, dopóki nie dostaniemy jakiś mebli jutro, ok? - zapytałam ładnie jak tylko mogłam.
Spojrzał na mnie zbyt spokojnie. Po kilku chwilach westchnął.
- Nie.
Ponownie zacisnęłam zęby, chcąc uderzyć go z całych sił. Było już późno, ale nie mogłam pozwolić bym spała na podłodze.
Mamrotałam sobie obelgi pod nosem, kiedy wyciągałam koc i wsuwałam się do łóżka. ' no, mam wygodnie'. Upewniłam się czy jestem na końcu łóżka by być jak najdalej od niego jak to jest możliwe.
To będzie piekło.
_____
Moje oczy trzepotały otwarte. Rozejrzałam się. Nagle przypomniałam sobie gdzie jestem. Nienawidzę już tego!.
Czułam coś wokół mojej talii. Coś ciepłego i nieco ciężkiego. Podniosłam koc patrząc w dół. Moje oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczyłam Justina ramiona, wsuwały się wokół mnie bezpiecznie.
Odwróciłam głowę, by zobaczyć jak śpi. Patrzyłam z bliska na jego twarz. Wow, nie wygląda tak źle..kiedy śpisz...
Wyglądał jak anioł. Jego oczy lekko zamknięte, usta lekko rozchylone, tylko trochę. Spojrzałam na jego ramiona i na niego. Wtedy zdałam sobie sprawę,  że Justin miał na sobie tylko bokserki. Nic więcej. Och, to jest nie komfortowe.
Próbowałam jakoś w uciec z jego ramion jak najciszej, nie chcąc go obudzić. Jeżeli się obudzi i zobaczy co zrobił, to będzie źle. Na szczęście nie obudziłam go. 
- Ohh - usłyszałam jęk Justina. Moje oczy zrobiły się duże.
Cholera obudziłam go. Odwróciłam się w jego stronę, jeszcze śpi. Od razu zrobiło mi się lepiej, było tak blisko.
- Mmmm - Justin jęknął ponownie 
Znów spojrzałam na niego dziwnie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie coś mu się śni czy coś. Ale gdy pojękiwał, czułam się niezręcznie
- och, Melanie - jęknął
Patrzyłam na niego z większymi oczami, niż dotąd, byłam w szoku. 'Mocniej' szepnął, słyszałam przyjemność w jego głosie.
- Justin! - szepnęłam głośno
Spał twardo - Tak, powiedz moje imię - wymamrotał
- Justin - krzyknęłam
Zerwał się, a jego oczy były szeroko otwarte, ciężko oddychał. Gorączkowo rozejrzał się i mnie ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. Spoglądał na mnie sapiąc,
- co? ' krzyknął - wyraźnie był zirytowany
- Co? p czym ty do cholery śnisz? - żądałam odpowiedzi
Złapał oddech i zaczął myśleć. Następnie złośliwie się uśmiechnął  i odwrócił wzrok, nieco zakłopotany.
- Oh, nie chcesz wiedzieć - powiedział bezczelnie.
- Fuj, jesteś obrzydliwy - wymamrotałam
- Wiesz, ze to ...
Potrząsnęłam głową, przewróciłam oczami i ruszyłam w inna stronę
- Poczekaj - powiedział Justin
Odwróciłam się - co? - zapytałam. Uśmiechnął się lekko.
- Tu - powiedział poklepując łóżko
- Nie.
- Proszę?
- Czego chcesz? - zapytałam
- Nic, tylko pogadać - powiedział wzruszając ramionami
Wiedziałam, ze na pewno kłamał, Pokręciłam głową i odwróciłam się. Zanim zrobiłam krok Justin chwycił mnie za rękę i wciągnął mnie na łóżko. Upadłam, i Justin szybko wszedł na mnie, upewniając się że nie mogę uciec.
- Justin! Zejdź! - wiłam z bólu, próbując się uwolnić
- Nie chcę - uśmiechnął się szeroko - Jestem ciężki
Spojrzałam na niego, byłam w szoku - co jest ?
Przewrócił biodra, i poczułam jego członka we wzwodzie na mojej wewnętrznej stronie .
- Czujesz to? - uśmiechnął się
- Justin! Przestań - krzyknęłam, uderzając się w pierś wielokrotnie.
Zignorował mnie i mówił dalej ochrypłym głosem
- Czy myślisz, ze możesz.. to naprawić? - powiedział sugestywnie
- Justin, jeżeli nie zejdziesz ze mnie w ciągu 5 sekund, to mam zamiar zadzwonić na policję - powiedziałam.
Nie ruszał się. Zatrzymaliśmy się przez kilka sekund.
- Nie masz zamiaru połączyć się ze mną - zapytał, uśmiechając się do mnie,
Jęknęłam, próbując się wydostać
- Co się stało, chciałeś tylko porozmawiać - krzyknęłam
- Skłamałem - uśmiechnał się.
Zaczęłam się rzucać, uderzając go tam gdzie tylko mogłam. Przypiął moje nadgarstki nad moją głową. Nagle poczułam  déjà vu(czyt. deża wi). Moje oczy zrobiły się nieco większe i moje serce zaczęło szybciej bić. Czułam pot na czole, i zaczęłam panikować.
- Zejdź! - wyszeptałam - zejdź!- krzyczałam - odejdź ode mnie - krzyczałam, kopiąc wokół. - Pomocy! - pisnęłam
Gniótł mnie, chyba brakowało mu obszaru. Szarpnął mnie od tyłu.
- Co to kurwa! - wrzasnął obejmjąc swoje krocze.
- Nie dotykaj mnie! - powiedziałam drżącym głosem
- Chętnie oziębła suko. Także nie chcę cię dotykać - wymamrotał wychodząc z pokoju.
Pobiegłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Usiadłam na podłodze obejmując kolana. Kręciłam głową w kółko, próbując zapomnieć o wspomnieniach.
Szybko wzięłam prysznic, starając się rozpraszać.
______
No nieźle nieźle, prawda ? :)
Byłby ktoś chętny zrobić nagłówek na bloga ? :)
CZYTASZ? SKOMENTUJ;)

ŻYCZE WAM POWODZENIA PRZEZ TE 3 DNI BO EGZAMINY, JA TAKZE PSIZE ;)

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 5


Melanie’s POV    

Dojechalismy do recepcji, dziwne to było. Szczególnie jazda z Justinem w naszym nowym samochodzie z napisem ' wzięlismy slub '. Napis znajdowal się na odwrocie, podczas jazdy siedzielismy w niezręcznej ciszy. Cały czas trzymałam wzrok za oknem. Ale od czasu do czasu wydawało mi sie, że Justin spoglądał na moje piersi. Nie był zaskoczony, ta sukienka.. nie zaakcentowane moje piersi.
Udaliśmy się do bufetu i zajęliśmy miejsca. Starałam się mieć jak najmniejszy kontakt z Justinem.
Wszyscy zamówili pisiłem i zaczęli jeśc, rozmawiać. Justin zwyczajnie odwrócił się w drugą strone, i zaczał rozmawiać z Rayan'em i Chaz'em.
W pewnym momencie, znajomy głos przerwał moje mysli.
- Szczerze mówiąc, nie wiem co powiedzieć - powiedziała Rachel. Spojrzałam na nią, siedziała obok mnie i ponownie westchnęłam.
- Nie musisz nic mówic - powiedziałam cicho.
Westchnęła odwracając głowę w bok. Nagle jej oczy otworzyły się.
- Zgadnij kto przyjdzie - powiedziała, trzymając oczy przyklejone do osoby. Nie moglam zobaczyc kto to, ponieważ jej głowa blokowała mi widok.
- Co? Kto?
- Gregory - powiedziała irytującym głosem
- Świetnie - szepnęłam do siebie sarkazmem
Odsunął krzesło od stołu i usiadł z nami.
- Greg. Tylko nie - powiedziałam już dość
Usłyszałam westchnięcie. - Nie martw się, nie jestem tutaj aby nagadać duzo bzdur. Jestes wystarczająco pod wielka presją.
Spojrzałam na neigo z uznaniem i usmiechnęlam się smutno.
- Wspaniale wyglądasz - powiedział
Nagle uśmiech zniknął z mojej twarzy. Prawdopodbnie to był mój pierwszy rzeczywisty usmiech, chociaż na chwilę.
- Dzięki - odpowiedziałam niesmiało.
Greg, Rachel, ja i wszysci przyłaczyli się do małej rozmowy. W pewnym momencie, ktoś mnie pociągnął za rękę i doporowadził na sam środek sali gdzie wszyscy zebrali się. Zaczęła grac wolna muzyka. Rozejrzałam sie i zobaczyłam jak Chaz i Ryan próbują cisnąć Justina do przodu. Justi walczył, dopóki nie złapał za ramiona i wciągneli go do mnie.
- Baw się dobrze - usłysząłam bełkot Chaz'a, lekko żałosne. Zostawił nas.
- Co teraz?
Po prostu staliśmy tam. Rozglądałam sie dookoła byle nie na Justina. Wtedy moja mama podeszła do nas i ułożyła nasze ręce na odpowiednich miejscach. Wyglądało to jakbysmy byli małymi dzićmi, którzy nie wiedza co w ogole robią. To był nasz pierwszy taniec. W ciągu kilka sekund, moja lewa reka znajdowała się na ramieniu, a jego prawa ręka na mojej talii i trzymalismy się za ręce.
Zaczęliśmy wolno tańczyć, każdy spoglądał na nas z usmiechem na twarzy. Długo to się ciagnęło, nagle inne pary przyłączaly się, co stało się dla nas mniej kłopotliwe.
- Nie masz pojęcia jak bardzo cię w tym momencie nienawidzę - szepnął Justin, co spowodowalo, że musiałam spojrzeć na niego.
- Mam takie same uczucia co do ciebie - odpowiedziałam
- Nie wierzę, ze będę tracić resztę mojego pieprzonego życia z tobą - poskarżył się, najwidoczniej nie jest zadowolony.
Byłam spokojna, choć czułam sie tak samo jak on. Czułam ból w ręku. Ściskał mnie mocniej w gniewie.
- Uspokój się, to boli - powiedziałam cicho by tylko on mógł to usłyszeć.
Od razu zrelaksował rękę, ale nadal był wściekły.
-----
Wesele było straszne. Ale to był początek tego wszystkiego.
Pojechaliśmy z powrotem w milczeniu do naszego nowego domu. Słuchałam radia, chociaż tyle. Justin podjechał na 'nasz' podjazd i wyszedł. Jak wysiadłam, spojrzałam na posiadłość.
Woah, to było moim pierwszym wrażeniem. Dom był ogromy. Jeżeli Justin nie byłby moim mężem, to byłby to najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
Justin wziął torby z tyłu samochodu i ruszył w stronę drzwi. Otworzył je i wszedł do środka. Kiedy także znalazłam się w środku, od razu rozejrzałam się dookoła. Było pusto, mebli w ogóle nie było. Dom był bardzo ogromny i przestronny.
- Idę do łóżka - powiedział Justin.
Niósł dwie torby na góre. Zdjęłam buty, czułam sie o wiele lepiej, kiedy zatopiłam stopy w miękkim dywanie. Ponownie rozejrzałam się dookoła...postaram się jakoś przyzwyczaić. Również kuchnia była pusta. Znajdowała tam się tylko lodówka. Sprawdziłam łazienkę, była niesamowita. Taką łazienkę można zobaczyć w różnych magazynach. Była luksusowa. Pobiegłam na górę, zobaczyłam 3 sypialnie.
Pobiegłam do ostatniego pokoju, znajdowało tam się łózko typy king-size. Na tym łóżku był Justin bez koszulki bawiący się telefonem. On naprawde nie zauważył mojej obecności. Nie, ze mi zależało.
Podeszłam do dwóch worków, które znajdowały się na podłodze. Otworzyłam jedno z nich, aby znaleźć niektóre z moich rzeczy. Wyjęłam szczoteczkę i kilka wygodnych ubrań do spania. Widziałam drzwi naprzeciwko łozka. Po otwarciu ich, zdałam sobie sprawę, ze to druga łazienka. Zamknęłam drzwi i się przebrałam. Odstawiłam ostrożnie suknie na szczycie mojej torby.
Spojrzałam na Justina. Nadal bawił się telefonem. Zdałam sobie sprawę, że nie było to tylko jedno lóżko. Sofa lub inne meble. Musze dzielić z nim łóżko? Nie, to byloby piekłem. 
- Śpisz na podłodze - stwierdziłam
- Odpieprz się, to jest mój dom - odpowiedział Justin zirytowany.
- Cóż, także to jest i mój dom
- Nie śpie na podłodze. Głupia suka - wymamrotał
- Jezu! Przestaniesz przeklinać - zdenerwowałam się
- Nie, Pierdol się - powiedział. Bardziej mnie to wkurzyło.
- Nie będziemy spać w jednym łóżku - stwierdziłam
- Trudno, ja śpię tutaj. Dlaczego nie możesz spac na miękkim dywanie? - usmiechnął się, nie patrzac już w telefon.
___
I jak myślicie, jak położą się spać ?
Jeżeli czytasz skomentuj chcę wiedziec ile osób czyta, można z anonima ;)
Pozdrawiam @AboutSwaag

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 4

Melanie’s POV

Duże, drewniane drzwi otwierały się powoli. Razem z tata zaczęliśmy powoli iść. Weszlismy, rozejrzałam się. Cały kościół został ozdobiony białymi wstążkami, i w purpurowe kwiaty. Przybyli tu przyjaciele rodziny i krwenych. Wszyscy stali i spoglądali na mnie z podziwem. Starałam się wymusić usmiech na twarzy, ale nie potrafiłam. Widziałam moje druhny stojące w fioletowych sukniach. Dwie z nich były przyjaciólkami mojej mamy, i była oczywiście Rachel. Spojrzała na mnie z sympatycznym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam lekko w prawą stronę i zauważyłam dwojga mężczyzn, byli nimi Chaz i Ryan. Pamiętam ich ze szkoły, ale nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą i nie sądzę by nawet wiedzieli kim jestem.
Trzymałam głowę w dole, i nadal szłam wolnym tempem. Nie chciałam nawiązać kontaktu wzrokowego z moim przyszłym mężem. Nie chciałam. Rozejrzałam się, starając go ignorować. Spojrzałam na.... i dostrzegłam Grega.
Nie sądziłam, że go spotkam. Cóż, Greg jest moim najlepszym przyjacielem. Poznałam go na rozmowie kwalifikacyjnej. Oboje chcielismy miec ten sam zawód, czyli dziennikarstwo.
Kiedy powiedziałam mu o mnie i Justinie, i że... wychodzę za mąż to pogratulował mi mysląc, ze to jest bardzo dobra rzecz. Kiedy wyjaśniłam jakim typem jest Justin, to jego postawa wobec niego sie zmieniła. Był całkowicie przeciwko temu wszystkiemu.
Był przed rodzicami, udał się do nich aby coś omówić. Coś czego się w ogóle nie spodziewałam! Byłam w szoku. W sumie to było trochę zrozumiałe. On jest dla mnie jak brat, a ja jestem dla niego jak siostra. Jesteśmy bardzo blisko. Tak wiec, gdy się dowiedział, o wielu wydatkach na resztę mojego zycia z do niczego seksoholikiem, to on rzeczywiście martwił się o mnie.
Nasz kontakt wzrokowy bardzo mocno sie trzymał, dopóki nie spojrzał w dół. Nie mogłam patrzec na niego. Był, i nadal jest wkurzony ta całą sytuacją.
Westchnęłam bardzo cicho. Byłam prawie przy ołtarzu. W końcu spojrzałam przed siebie. Zobaczyłam stojącego Justina przy ołtarzu. Miał na sobie czarny smoking z.. O MÓJ BOŻE. Czarne Supry? Serio?
Ale sądziłam, ze to było urocze, czekaj. Nie ja nie, to jest głupie. Dlaczego chcesz nosić takie buty do slubu? Co za dziecko. - pomyslałam.
Justin przewrócil oczami, kiedy tylko spojrzałam na niego. Nie wyglądał by był zachwycony, zero emocji. Nasze spojrzenia zerwały się kiedy spojrzał na podłogę.A ja co? Nadal szłam powoli do muzyki. W końcu dotarłam do ołtarza. Tata zostawił mnie i usiadł ze wszystkimi. 
Ja w obliczu Justina, tylko kontakt wzrokowy. Dzięki Bogu, ze trzymałam ten bukiet, bo inaczej musiałabym trzymać się za ręce z tym pedałem.
Zauważyłam, ze wszyscy słowy zwrócili w stronę wejścia, by zobaczyć Jazmyn. Dziewczynka ma chyba 8 lat, trzymała w jednej ręce koszyczek i rzucała białe płatki kwiatów. Gdybym nie była tak przygnębiona to uśmiechnęłabym się.
- Kochani! - ksiądz zaczął
Westchnęłam cicho. Nic ciekawego nie mówił. Pomyślałam sobie.. Moje życie sie skończyło. 
Jeżeli lub ma być początkiem życia. Moje życie własnie zaczyna się, ale nie w tym przypadku. Czuje się jakbym była w jakiejś pułapce. Co gorsze, jestem w niej z kimś. Jestem pewna, ze on myśli to samo.
Nie chciałam by tak się stało. Chciałam wyjść za mąż, z kimś kogo bym kochała. Chciałabym mieć rodzinę z tą osobą. Zestarzeć się razem. Ale to nie jest to co stanie się z Justinem. Nie będę sypiać z nim. Cholera, nawet nie zamierzam go dotknąć! Pewnie teraz ma AIDS.
- Tak - usłyszałam jak Justin powiedział cicho.
Spojrzałam na niego wracając do rzeczywistości, aby zobaczyć wyraz jego twarzy. Był bardziej zirytowany niź smutny.
- A czy ty Meanie Allie Summers, bierzesz Justina Drew Bieber'a jako prawowitego męża, być z nim i trzymać się od tego nie, na dobre i na złe, w chorobie i zdrowiu dopóki śmierć was nie rozłączy ?
Spojrzałam w oczy Justina, chcąc uciec i nigdy nie wrócić.
- ...Tak - westchnęłam
Czułam, ze w całym pomieszczeniu się każdy uśmiecha prócz Justina i mnie.
- Mogę prosić o obrączki - powiedział ksiądz do chłopca stojącego za mną.
Widziałam jak Jaxon podchodził do niego z poduszka, i dwoma złotymi pierścieniami. Nic specjalnego, nie było diamentu. Tylko dwa zwykłe złote pierścienie.
Justin podniósł jedną z nich i złapał mnie za rękę. Chciałam go uderzyć, by mnie nie dotykał. Z grubsza wsunął pierścionek na moim palcu, i podniósł druga i włożył na swojego palca.
Ksiądz uśmiechnął się radośnie jak oboje staliśmy ponuro
- Zostajecie mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.
Nic.
Zapomniałam, ze mieliśmy się całować. Nie chcę całować tą zainfekowaną rzecz. To jest obrzydliwe. Staliśmy przez kilka sekund, powodują zamieszanie.
- Możesz pocałować pannę młoda - ponownie powtórzył kapłan.
Justin spojrzał się na mnie przez sekundę, pochylił się i szybko dał dzióbka w moje usta, szybko cofnął się i włożył ręce w kieszenie. Usłyszałam chichoty dookoła.
- Nazywasz to pocałunkiem? - krzyknął ktoś, powodując śmiech na całej sali.
- No dalej! Pocałuj ją! - powiedziała inna osoba.
Jęknęłam w myślach i przewróciłam oczami. Nagle poczułam Justina usta, pocałował mnie, trzymał mnie mocno za ramiona. Moje oczy nieprzewidywalnie rozeszły się i wstrząsnęłam nimi. 
Gdy wszyscy wstali zaczęli wiwatować i dawać oklaski. W końcu Justin odsunął się i spojrzał w inną stronę...podłogi.
_______
iii? Jak myslicie co będzie dalej?
Jezeli czytasz skomentuj. Chce wiedzieć ile osob tu jest, można z anonima ;)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 3

Melanie's POV


Dotarłam do domu, wchodząc trzasnęłam drzwiami. Może i uspokoiłam sie godzinę temu, ale w drodze powrtonej mój gniew powracał. Była chyba juz godzina 22.
- Melanie? - Usłyszałam mamę.
Pobiegłam na górę do swojego pokoju, zamykając drzwi. Szybko rzuciłam się na łóżko. Po kilku sekundach usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
- Mel? - przemówiła mama.
- Co ?! - krzyknęłam.
Kiedy spojrzałam na nią widać, ze była zaskoczona z mojego wybuchu.
- Kochanie, proszę cię.. nie bądź zła, o to że... - westchnęła
- Mamo? Czego ty do cholery się spodziewałaś? Chcesz mnie wydać za mąż! Nie powinnaś za mnie podejmować tej decyzji! Wezmę ślub z tą osobą, którą będę chciała! To nie jest twoja sprwa! To mój wybór - krzyknęłam ze złości.
- Melly, robimy to dla ciebie. Zaufaj mi, kiedy mówię, że to będzie dobre dla ciebie. To jest właśnie to, czego potrzebujesz. Zawsze jesteś skrępowana kiedy chodzi o mężczyzn. Jezeli zamieszkasz z Justinem, to on pomoze ci bardziej zwiększyć zaufanie.
- Mamo, nie obchodzi mnie zaufanie, dobrze?! Nie obchodzi mnie, nie poslubię Justina, jeżeli nawet byłby ostanim mężczyzną na Ziemi! To się nigdy nie wydarzy! - krzyczałam ze złości, oczy miałam we łzach.
- Melanie, wystarczy tego. Ty i Justin weźmiecie ślub, to jest ostateczna decyzja. To nie tylko dla ciebie, ale także dla Justina. Pattie powiedziała mi dużo rzeczy na temat jego zachowania, i że musi zmienić swoje nastawienie. Także musi nauczyć się szanować kobiety. Będziecie idealni dla siebie, zaufaj mi.
- Nie, nie! Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęłam po czym z powrotem rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.
Słyszałam jak powoli odchodziła... Nie wezmę ślubu z tym dupkiem!

[2 tygodnie później]


Pojechaliśmy do sklepu z sukniami ślubnymi,i różnymi pierdo
łami na ślub. Moja mama, Pattie, Justin.. wszyscy bylismy w jednym samochodzie. Justin cały czas gapił się w swój telefon, uśmiechając się jak idiota. Jeżeli mam być szczerza to nie chcę wiedzieć co on pisze w sms'ach. Najprawdopodobniej coś związane z seksem. Miałam całe oczy we łzach kiedy sobie przypominałam, ze jestem zaręczona z tym poszarpańcem.
Brzmi to dziwnie. Jestem zaręczona z Justinem Bieberem. Zaśmiałam się lekko, myśląc o tym.
W końcu zatrzymaliśmy się i weszliśmy do środka. Mama zaczęła od razu przeglądanie sukien ślubnych, a Pattie z Jsutinem poszli szukać smokingu. Mama zaczęła już się uśmiechać po czym zwróciła mi uwagę bym spojrzała na nią. Wyciągnęła najpiękniejszą suknię jaką kiedykolwiek w zyciu widziałam na oczy. [suknia -> http://www.duduta.com/home/upload/gpic/20100806/1747157526f5f92a34377ed2a6d8ce29.jpg ]
Szybko zaprowadziła mnie do szatni i podała mi suknie w moim rozmiarze. Spoglądałam na nią przez chwilę, zanim zorientowałam się gdzie jestem i co mam robić. Szybko założyłam suknię, i spojrzałam w lustro. Byłam szczęśliwa, czułam się pięknie. Nigdy tak nie wyglądałam. Nigdy przedtem tak się nie czułam.

.......

Nie mogę tego zrobić. Nie mam zamiaru tracić na to czasu. Nie wezmę ślubu z Justine. On nie będzie moim mężem. Nie pozwolę mu. Nie obchodzi mnie to co moja mama i tata maja do powiedzenia na ten temat. To jest moje życie.  To jest mój wybór. Biorąc ślub muszę go wziąc z miłości a nie z nienawiści.


[Miesiąć później]


- Kochanie, przestań płakać. Chyba nie chcesz zrujnować cały swój makijaż - powiedziała mama chyba już dziś to pięćdziesiąty raz. 

Szybko otarłam łzy. Spojrzałam w lustro, po raz ostatni. Moja mama poprawiała, prostowała najdrobniejsze fragmenty mojej sukni.
- Mamo przestań - powiedziałam.
- Oh, przepraszam kochanie. Ja tylko.. Nie mogę uwierzyć w to, co się teraz dzieje! - powiedziała radośnie z małą łzą w oku i wielkim uśmiechem na twarzy.
- Tak, ale nie mogę.. - powiedziałam, ze smutkiem.
- Głowa do góry! Wychodzisz za mąż! -powiedziała podekscytowana
- Mamo wiem! - krzyknęłam - cicho bądź już, nie przypominaj mi tego!
Nagle zapadła cisza. Westchnęła, czując się winna.
- Spójrz, mamo.. Przepraszam, w porządku ?Nie masz pojęcia co teraz się dzieje w mojej głowie. Jestem w szoku, że jeszcze się nie zabiłam - powiedziałam patrząc w swoje odbicie w lustrze.
- Kochanie, nie mów tak.
Nagle do pokoju wszedł tata. W pewnym momencie zatrzymał się i spojrzał na mnie. Jego oczy.. spoglądał na mnie począwszy od stóp do głowy. Nie uśmiechnęłam się, nie byłam dziś szczęśliwa i w nastroju.
Podszedł, i objął mnie.
- Wyglądasz pięknie - wyszeptał. Odsunał się trochę ode mnie i pocałował mnie w czoło. Odwzajemniłam to uśmiechem.
- Tato, dzięki - powiedziałam smutno.
- Chodź, ceremonia się rozpoczęła - powiedział.
Wzięłam bukiet do rąk. Stanęliśmy przed drewnianymi drzwiami. Za drzwiami było słychać muzykę, grę na fortepianie. Taką melodię, którą słyszymy zazwyczaj na każdym weselu. Westchnęłam żałośnie, nienawidzę tego.
________
I jak wam się podoba, jak myslicie co bedzie dalej.
Ja bym na miejscu tej dziewczyny i Justina nie wiem co zrobił z rodzicami.
Zostaw komentarz zalezy mi na opini tlumaczenia i ogółem ;)

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 2


[Cztery lata później]

Melanie’s POV

Dotarłam z pracy do domu, niosąc papiery w ręku.
- Mamo, już jestem! -  zawołałam.
Wiem o czym teraz myslisz. Ma 22 lata i żyję z rodzicami? Tak, cokolwiek. Możesz mnie osadzać.
Położyłam papiery na stoliku i ruszyłam w stronę kuchni by zobaczyć rodziców, ale zauważylam także Pattie i Jerremy'iego siedzących przy stole. Byli przyjaciółmi od kiedy przeprowadzilismy sie tutaj, ale nigdy nie widziałam ich wiele razy, może raz?
To było wtedy kiedy przyszli nas przywitać w sąsiedztwie. Zastanawiając się, to tylko raz widziałam Justina w szkole. Ale od tego incydentu w pomieszczeniu dla woźnych, trzymałam się od niego z daleka. Wydawało się, że nic się nie stało. Nie chciał nawet spojrzeć na mnie. Wyglądało to jakbym była niewidoczna. Ale podobało mi sie to w pewien sposób, chciałam byc niewidoczna dla niego.
Przez całą szkołę wyższą byłam niezauważalna. Miałam tylko jedną dobrą przyjaciółkę, była nią Rachel. On jest bardzo miła i przyjazna. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Chociaż po ukończeniu liceum zapomniałam o Justinie, tak jak zapomniałam o wszystkim innym...
- Oo.. - powiedziałam, w lekkim szoku. - Cześć Pattie. Jerremy.
- Cześć. Jakaś ty duża! - Powiedziała Pattie - Dawno cię nie widziałam.
- Tak. - zasmiałam się
Zapadła cisza. - Więc.. Jeżeli będziecie mnie potrzebować to będę na górze - powiedziałam do wszystkich.
Poszłam do swojego pokoju, prosto do laptopa. Pracowałam nad następnym artykułem. Szef powiedział, że potrzebuje go na za 2 dni. 
Inaczej mówiąc, jestem pisarką.
Godzinę później, zawołała mnie mama.
- Tak? - zapytałam, wchodząc już do salonu, aby zobaczyć kogoś, kogo bym się nie spodziewała.
Justin...
Zamarłam jak zobaczyłam go. Spojrzał na mnie, tak jak wszyscy w pokoju. Spoglądał na mnie tak od niechcenia, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Minęły cztery lata od kiedy go widziałam. Wyglądał lepiej, niż kiedykolwiek. O mój Boże.
- Melly usiądź, musimy o czymś porozmawiać - moja mama powiedziała dosyć nerwowo.
Trochę zmartwił mnie jej głos - Dobrze.. - odpowiedziałam zasiadając na kanapie, na przeciwko Justina.
Mama westchnęła. Najwidoczniej trudno jej było rozpocząć, ale tata postanowił przejąć inicjatywę.
- Rozmawialismy z rodzicami Justina i.. więc, rozmawialiśmy o twojej przyszłości... - powiedział
Pattie skinęła głową - Tak. Mamy.... podjęliśmy decyzję..że, uhh.. Cóż mamy...zadecydowaliśmy..
- Wyrzuć to z siebie mamo, nie mam czasu! - powiedział zirytowany Justin.
Zszokowana spojrzałam na niego. Nie zmienił się w ogóle! Pattie spojrzała się na niego, widać było, że nie jest zadowolona.
- Chcemy ułożyć twoje małżeństwo - powiedział Jerremy
Spojrzałam na niego, nie wiedząc co się w tym momencie dzieje. Patrzyłam na niego około 20 sekund, tak by zrozumie co powiedział. Ale nie mogłam, serio!
Justin zadrwił - Tak, bardzo śmieszne! Powiedz mi czemu do cholery powiedziałeś to tutaj. Ktoś na mnie czeka! - skarżył się
- Justin, uspokój się! - Powiedziała Pattie - Jesteś ojcem, nie żartuje.
Spjrzałam na moich rodziców. Widać było, że są nieco nerwowi, czekając na moja reakcję.
- Co? - powiedział Justin - czy lubicie jak wpadacie głową w coś? - krzyknął Justin
- Mamo co się dzieje - Zapytałam swojej mamy, zaczęłam się trochę denerwować.
- Zadecydowaliśmy, że to będzie najlepiej dla was. Justin musi zmienić swoją postawę. Bycie razem, to będzie idealne dla was dwojga.
- Co?! - krzyknęłam, z tego wszystkiego. - Mamo jesteś szalona? Nie poślubię Justina! - krzyknęłam z oburzeniem.
- Melanie, nie mów tym tonem w domu, teraz to robimy dla twojego dobra - powiedziała spokojnie.
- Przykro mi Panie - przerwał Justin - Ale odpieprzcie się od nas. Nawet nie wiem kim ona kurwa jest! - Krzyknął, wskazując na mnie.
Spojrzałam na Justina z lekkim niedowierzaniem. Po kilku sekundach skrzyżowałam ramiona - Chodziliśmy do tej samej szkoły, Justin - powiedziałam.
Spojrzał na mnie. - Nie pamiętasz - zapytałam go czekając aż przypomni mały 'incydent' ale pewnie nie chce powiedzieć, prosto w oczy moim rodzicom, ani swoim.
Myślał o tym przez kilka sekund - uhh.. - powiedział patrząc w góre, próbując sobie mnie przypomnieć. - Pamietam tylko Melanie, miała czerwoną głowę.. - usmiechnał sie sam do siebie, wracając do tych wspomnień.
Patrzyłam na niego z obrzydzeniem
- Justin! - jego matka zwróciła mu uwagę jak Jeremy pokrecił glową z rozczarowania.
- Zobacz to jest właśnie to co mówię! Podniosłam również z rozczarowaniem.
- Zaufaj mi, to jest najlepsze dla was dwojga.
Wstałam i wybiegłam z domu. Nie mogłam tego już znieść.
- Najlepsze? Mamo upadłaś na głowę. Kiedy jest... zadzwoń do mnie !
Usłyszałam krzyk Justina. Także wyszedł z domu. Wsiadłam do samochodu i odjechałam tak jak Justin.
W myślach byłam w milion miejscach naraz. Pokręciłam głową. To nie może byc prawda. Pozwoliłam by moje łzy spływały po policzkach.
Ruszyłam, aż dojechałam do celu. Moja łąka.
Tak, moja łąka. Nikt nie wie o tym. Jestem jedyną osobą, która ją odkryła. Wysiadłam z samochodu trzaskając drzwiami. Zawsze tu przyjeżdżam gdy coś mnie niepokoi. Usiadłam na miękkiej trawie, wyjęłam iPoda i założyłam sluchawki. Muzyka zawsze mnie uspakaja.
Nadal myślę o tym co się niedawno stało. To jest niemożliwe.
Nie mam mowy bym żyła ze świnią przez resztę swojego zycia. Po prostu nie ma!

Justin’s POV

Wracałem do tego co sie wydarzyło pół godziny temu, nie potrafiłem się skupić. Szczerze mówiąc, wszystko jest popieprzone. Moi rodzice powiedzieli bym przyszedł do pierwszej lepszej osoby do domu, a po kilku sekundach ogłaszają, ze mam wyjść za obca mi osobę. Co jest kurwa? Kiedy widziałem przychodzącą Madeline do salonu, moja pierwszą myślą była 'ciemność'... To nie była Madeline?Nie... czekaj nie, przepraszam Matylda? Czekaj, czekaj.. Melanie! To jest to.
Jak już wspominałem, było bardzo gorąco. Ale nie było takiej możliwości bym sie z nia ożenił! Nawet nie wiem kto to kurwa jest. I tak nie chce być w stałym związku. Uprawiam seks z trzeba róznymi kobietami, codziennie. Nigdy nie spałem z tą samą dziewczyną kilka razy.
Ale to nie o to chodzi. Chodzi o to, że nie będę się żenić! I to też z nieznajomą mi osobą.
Zatrzymałem samochód, byłem na łące. Rozejrzałem się. Pamiętam te czasy, kiedy tu przyjeżdżałem. Nikt nie wiedział o tym miejscu, znalazłem go tego dnia kiedy uciekałem z domu. To był dzień kiedy moi rodzice się rozwiedli. Od tego czasu zmieniło się wszystko. Tego dnia stałem się kurwą.
Westchnąłem żałośnie kiedy szedłem w stronę samochodu, odwróciłem sie podziwiając widok. Wtedy zauwazyłem sylwetkę siedzacej kobiety odwróconej do mnie plecami. Seks byłby idealny, szczególnie dla mnie kiedy jestem w zlym nastroju. Seks dla mnie naprawia wszystko, wraz z alkoholem.

Szedłem w jej stronę i nagle zobaczyłem ją blizej. Swoja brodę połozyła na kolana, ręce owinęła wokół kolan, schowała w nie swoją twarz. Szlochała.
Świetnie. Więc, czas się wziąć do pracy!
- Co jest mała? Co tutaj taka mała sexowna dziewczyna tutaj robi, płaczesz? - zapytałem słodko, piszcząc jej policzek.
Spojrzała w górę, gdy zobaczyłem jej twarz, szczęka mi opadła.
To była Madison. Poczekaj, nie.. Melanie!
O Boze, to jest niezręczne - Fujj zostaw mnie w spokoju - powiedziała, schowała twarz z powrotem w ramiona i nadal płacze.
- Chętnie - powiedziałem.
Wróciłem od samochodu, zastanawiałem się skąd ona zna to miejsce. To jest moje miejsce. Głupia suka. Dobra, teraz co mi naprawadę potrzebne to dziwki. Pojechałem do klubu i znalazłem jedną.To nie było trudne skoro chodza za mną. Nic na to nie poradzę, że jestem taki wspaniały.
Pojechaliśmy do mnie.

Rozdział 1

Znajduja się treści zawierające +18

Justin Bieber, raz niewinny chłopak. Odkąd jego rodzice rozwiedli się, odwróciło się jego życie, które opiera się na alkoholu, imprezach i seksie. Chciał, aby tak pozostało.

Melanie Summers, miła i uprzejma dziewczyna. Od liceum, była niewidoczna, nie chce  mieć nic wspólnego z Justinem. Chciała go zatrzymać w ten sposób.

Życie dla nich zmieniło się pod każdym kątem. Rodzice ogłosili okropny komunikat. "Justin musi zmienić swoje nastawienie i Melanie potrzebuje impulsu zaufania. Za mąż będzie idealny dla ciebie. ''


Justin's POV

I wziął kolejny łyk z butelki z mojej ręki jak jakiś ..Zaczęła ssać moją szyję.
Naprawdę nie wiem, co się stało ze starym mną. Niewinny ja. Kiedyś byłem taki grzeczny. Kiedy byłem chłopcem mamusi. Gdzie ten facet się podział? Szczerze mówiąc,  nie wiem mam to w dupie.
Podniosłem jej usta, i z powrotem wepchnąłem swój język do gardła w dół, po omacku także ​​jej tyłek jak tak zrobiłem. Jęknęła w ustach, i szybko zdjęła koszulkę. Nie miała na sobie stanika, więc złapałem jej piersi, ściskając je coraz mocniej przez chwilę. Pchnąłem ją na kanapie, i zaczęła dobierać się do moich dżinsów. Gdy ruszyliśmy zdjąłem koszulę i rzuciłem ją gdzieś.
Ciągnąc spódnicę wyżej. Nie byłem zaskoczony, gdy zobaczyłem, że nie miała na sobie bielizny. Typowa dziwka ...
Przewrócilismy się, i była nade mną. Uśmiechnęła się do mnie i zaczęła zjeżdżać swoją ręką w dół po mojej klatce piersiowej, aż do mojego żołądka, a następnie do mojej talii.
Uśmiechnąłem się do niej,  zdjąłem swoje bokserki. Położyła swoje usta obok mojego twardego, długiego penisa.  Zaczęła pracę swoim językiem, robiła głową w górę i w dół. Wywróciłem oczy do góry z przyjemności.
Kurwa, kocham dziwki!
Chwyciłem ją za włosy i pchnąłem ją mocniej.  Ona jest kurwą.  Po prostu, kiedy miałem wejść, zatrzymała się. Szybko chwyciłem prezerwatywy i założłem nią na swojego członka. Po tym jak założylem zaczeła skakać na mojego penisa.
Oboję jęknęlismy jednocześnie. Po chwili osiągnęliśmy szczyt i upadła na mnie, ciężko dysząc.
Później kiedy odpoczęliśmy. Załozyliśmy nasze ubrania i wyganiałem ją z mojego mieszkania. - Tak więc mogę dostać twój numer? - Zapytała jak pchałem ją w kierunku drzwi.
- Tak, na pewno. To jest 1800 -wypierdalaj-na-zewnątrz-dziwko - powiedziałem.
Zanim zdążyła odpowiedzieć pchnąłe ją i zamknąłem jej drzwi przed nosem.
Westchnąłem . Kurwa, kocham moje życie.

[Następny dzień]

Melanie's POV

Wzięłam głęboki oddech przed wejściem do mojej nowej szkoły. Mam nadzieję, że ta będzie lepsza od poprzedniej.
Ja i moja rodzina przeniesliśmy się tutaj, ponieważ mój tata dostał awans, i jego nowa praca jest w Ontario. Dlatego tu jestem.. nowa szkoła... Nowe życie.
Jednak, nie narzekam. Moje stare życie było straszne. Tylko dlatego, przez wszystkich w szkole. Wszyscy uwzięli się na mnie bez cholernego powodu. Tylko dlatego, że chyba jestem frajerem.
Po przejściu się, znalazłam pomieszczenie, do którego weszłam i udałam się do pani za biurkiem.
- Pomóc ci w czymś? - Zapytała.
- Cześć, jestem Melanie Summers. Jestem tu nowa - powiedziałam.
Przeglądała niektóre papiery  - Owszem!. Czekaliśmy na ciebie. Oto twój harmonogram i numer szafki. To jest mapa szkoły - powiedziała, wręczając mi kartkę papieru.
Uśmiechnął się do niej - Dziękuje - Powiedziałam, po czym udałam się do mojej pierwszej klasy.
Angielski! Tak! Kocham angielski.
Zapukałam i weszłam do środka. Wszystkie oczy spoczęły na mnie. Udałam się do nauczyciela, który nazywa się Pan Green.
- Cześć, jestem Melanie Summers. Jestem tu nowa i mam być w tej klasie -  powiedziałam nerwowo.
- Oh, witaj! Jestem Pan Green. Hm, tylko musisz znaleźć sobie wolne miejsce i przepisać  notatki -  uśmiechnął się serdecznie.
Uśmiechnął się i skinął głową na znalezione miejsce.
Było jedno miejsce, które było obok nieznajome mi osoby. Ruszyłam i usiadłam obok niego.
- Cześć - powiedziałam, po czym uśmiechnęłam się .
Spojrzał na mnie od kolan w górę. Jego wzrok wędrował w dół mojego ciała, a następnie z powrotem do mojej twarzy.
On jest miły.
Tylko koncentrowałam się na nauczycielu i przepisywaniu notatki. Od czasu do czasu chciałbym spojrzeć na dzieciaka. Sprawdzę go by nie zauważył.
- Przestań się na mnie gapić pieprzona dziwko - powiedział, nawet nie patrząc na mnie.
Szybko wymamrotałam "przepraszam" i odwróciłam wzrok. Po około pół godziny nie mogłam się powstrzymać, spojrzałam na niego, jak zadzwonił dzwonek.
On jest naprawdę słodki. Ale tak naprawdę myśli. Nazwał mnie dziwką. Ale o mój Boże, jego włosy. Wyglądały tak miękkie w dotyku. I te hipnotyzujące brązowe oczy, że mogę tak łatwo w nich się zgubić, a te różowe usta... chciałam je spróbować. Rozproszył mnie gdy zdałam sobie sprawę, że wszyscy opuścili klasę. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam, kontemplując w głowie. Jego wygląd nie nadrobi tego, co powiedział do mnie. Wiedziałam bardzo dobrze, by po prostu trzymać się z dala od niego.
Udałam się do następnej klasy, oczywiście zgubiłam się. Zapytałam kilka osób, by powiedzieli mi, gdzie znajdują się drzwi  ''A24'', ale oni wszyscy po prostu spoglądali na mnie dziwnie.
Boże, ci ludzie sa tacy mili, prawda?
Poszłam innym korytarzem majac nadzieję, że znajdę drzwi z napisem "A24". Do tej pory to był pusto. Poczułam jak ktoś złapał mnie za rękę i wyciągnął mnie do pomieszczenia  woźnych. Otworzyłam usta by zacząć krzyczeć, ale jak tylko poczuałam coś ciepłego w moich ustach, krzyczałam odpychając osobe. Uświadomiłam sobie, że ktoś po prostu wsadził mi język do gardła.
- Zamknij się, to ja - powiedział zirytowanym głosem.
Ten głos... To jest ten sam facet z mojej pierwszej klasy. Ciemność naprawdę nie pomaga. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, poczułam jego usta, i jak wpychał język do gardła. Położył dłonie na moich biodrach, popychając mnie na ścianę. Zamarłam. Nadal nie ruszałam, więc skorzystał z okazji, aby chwycić mnie za dupę. Dyszałam i on wsunął język w moje usta. Odepchnęłam go z powrotem, ale poszedł prosto z moich ust do mojej szyi, gdzie rozpoczął całowanie, lizanie i ssanie.
Pchnęłam go z całych sił. - Co robisz? - Syknęłam jak sapał.
- Daje to co chcesz, tak, że można dostać dostać to  z powrotem ty moja dziwko - powiedział na jednym oddechu. Zaczął znów się do mnie dobierać.
Szybko odepchnęłam go z powrotem i uderzyłam go w policzek - Co do cholery? Ja nawet nie znam twojego imienia!
- Justin - powiedział szybko, jak miał zamiar wrócić do mojej szyi, ale odepchnęłam go.
- Odczep się ode mnie! -  krzyknęłam - Nie dotykaj mnie!
Patrzył na mnie przez ciemność, zdezorientowany. Wzruszył ramionami i skierował się do drzwi mrucząc "twoja strata babe"
Czy ten drań po prostu chciał ukraść mój pierwszy pocałunek? Kto do cholery? Kim on mysli, ze jest? Nie mogę uwierzyć, że tak się stało.



_______

Mam nadzieję, że wam się spodobało, Justin jest niegrzeczny :)
Jeżeli są w tlumaczeniu jakieś błędy to przepraszam was ale tłumaczyłem po 1 w nocy ;)


Skomentujcie, zalezy mi na tym czy podoba wam się i czy tłumaczyc dalej ;)

Wprowadzenie


Cześć wszystkim!
Na tym blogu będę tlumaczył opowiadanie 'Us' Is Just a Word. Nie jest to moje opowiadanie, nalezy do Belieber754, która pisze to na jbff.com . Link do oryginalnego opowiadanie znajdziecie po prawej stronie.
Mnie to opowiadanie bardzo się podoba, Justin jest w nim bardzo taki zly :D
Z reszta sami się przekonacie, mam nadzieje, ze spodobają wam sie moje tłumacznie ;)

Nagłówek na dniach bedzie zmieniony, także wygląd ale jak narazie zostaje.
Nagłówek zrobiony przez @pennbury bardzo dziękuję ;)

Pytania prosze na mojego twittera @AboutSwaag.