wtorek, 6 stycznia 2015

INF

Często padają pytania czy dalej tłumaczę to opowiadanie. Odpowiedź brzmi tak, ale od ostatniego rozdziału, czyli 45 autorka tego fanfiction nie dodaje nowych rozdziałów. Nie mam zielonego pojęcia czy coś będzie nowego czy też nie, ale warto być dobrej nadziei by dostała jakiegoś natchnienia mimo iż już bardzo długo czekamy.

Pozdrawiam Tomek :)

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 45

Melanie's POV


Nadal znajdował się w sypialni. Nawet dobrze, ponieważ wtedy mogę spokojnie się wziąć za papierkową robotę. Ale też było źle, ponieważ znajdował się w pobliżu. Cóż, niekiedy nie zachowuje się jak kretyn.
Odwróciłam się aby chwycić sól i zobaczyłam go schodzącego ze schodów.
Jego oczy spotkały się z moimi. Spoglądałam na niego przez zaledwie kilka sekund, zanim odwrócił wzrok. Słyszałam jego kroki w stronę kuchni, zanim jego ręce wiły się wokół mojej talii. Trzymał mnie blisko,  zaczął całować bok mojej szyi i po chwili oparł podbródek na moim ramieniu.
- Co robisz? - powiedział mi do ucha swoim ochrypłym głosem.
Ignorując gęsią skórkę, odpowiedziałam.
- Chorizo z makaronem (chorizo, jest to hiszpańska kiełbasa)
Zapadła mała cisza, wyciągnęłam rękę, aby chwycić ugotowany makaron.
- Czy jesteś na mnie zła? - powiedział cicho
Milczałam przez krótką chwilę.
- Wydaje mi się, że nie... - dodałam szczyptę soli i zaczęłam mieszać - Znaczy myślę, że byłam trochę zła przedtem. Zadając wszystkie pytania, nie podnoś na mnie głosu - czułam się, tak jakbym była irytująca.
Westchnął, odchodząc ode mnie. Czułam się rozczarowana, ale upewniłam się, że tego nie zauważył.
- Tak, wiem. Po prostu nie chciałem ci o tym mówić, bo wiedziałem, że zaczniesz zadawać pytania i takie tam i... - urwał. Spojrzał przed siebie, a ja patrzyłam na jego nieskazitelną twarz - Nie wiem...
- Powiesz mi? - zapytałam niepewnie, obawiając się, że znów może być zły.
Zagryzł wargę i spojrzał na mnie, podczas gdy jego oczy wpatrywały się w moje. Spojrzałam na jego usta i z powrotem na oczy, nie zważając jak gorąc jest, kiedy gryzie wargę.
Wyszedł z kuchni do salonu.. Zamknęłam oczy, wzdychając. Świetnie, to go wkurzyło.
Pokręciłam głową , nakładałam danie na naczynie. Justin zauważył z kanapy bądź mógł to poczuć. Podszedł i usiadł obok mnie. Musiał być bardzo głodny, w końcu siedział na górze prawie cały dzień.
Jedliśmy w zupełnej ciszy, jedynie za plecami grał telewizor.
- Byłem przygotowany
Spojrzałam na niego. Patrzył w dół na swój talerz. Jego policzki nabrały odcień rózu. Byłam lekko zszokowana i zaskoczona.
- Przygotowany? - zapytałam, zszokowana.
Wziął kolejny kęs, nie dostałam odpowiedzi.
- Dlaczego mi nie możesz powiedzieć?
Wzruszył tylko ramionami, kontynuując jedzenie.
- Grałeś na gitarze? Czy..?
Prychnął.
- To dlatego nie chce ci powiedzieć. Wiedziałem, że będziesz zadawać tyle pytań - spojrzał na mnie ze złością.
- Co jest złego w zadawaniu pytań?
Patrzył na mnie, starając wymyślić jakąś odpowiedzieć, ale nie mógł. Spojrzał tylko na swój talerz, i wziął kolejny kęs. Westchnęłam, kręcąc makaron wokół swojego talerza. Nie jadłam, po prostu przesuwałam wokół talerza.
- Śpiewałem - powiedział cicho.
Spojrzałam na niego ponownie, i spojrzał na swój talerz. Postanowiłam nie robić wielkiego zamieszania, po prostu zachować się jak gdyby nic.
- Dlaczego jesteś tak zażenowany?
- Nie jestem - bronił się - Ja po prostu... nie wiem.. - wzruszył ramionami.
Wzięłam mały kęs, żułam powoli.
Zaśmiałam się cicho do siebie, sprawdzając go.
- Co? - zapytał z obawą, w oczach miał lekki strach
- Nic, tylko fakt, że można śpiewać publicznie przez całą masą ludzi, a nie możesz zaśpiewać przede mną?
- Hej nie było łatwo. Nigdy nie czułem się tak nerwowy w swoim życiu.
Jak tylko uświadomił sobie, co powiedział natychmiast odwrócił wzrok ode mnie.
Czułam się jakby miał przewagę w tej sytuacji.
- Justin Bieber zdenerwowany.. - powiedziałam w szoku kpiącym tonem.
Rzucił językiem po swojej dolnej wardze.
- Zamknij się - mruknął powodując, że się śmiałam.
- Od kiedy cię obchodzi co sądzę?
Zgarbił się, zbierając cebulę na talerzu bez entuzjazmu wzruszył ramionami.
- Nie obchodzi.
Wyśmiewałam go. On milczał.
- Dlaczego nie chcesz zaśpiewać przede mną? - zapytałam poważnie.
Spojrzał na mnie, w końcu mieliśmy kontakt wzrokowy. 
- Będziesz się śmiać ze mnie.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, potrząsając głową w najmniejszym stopniu.
- Dlaczego miałabym to zrobić?
- To jest to, co wszyscy w trzeciej klasie zrobili, w czwartek i piątej... dopóki nie przeniosłem się do innej klasy.
- Cóż w trzeciej klasie.. to było dawno temu. Jesteśmy tu wszyscy dorośli, jesteśmy dojrzali.. cóż, niektórzy z nas są tak czy inaczej - zażartowałam, a on zaśmiał się - Nie śmiej się Justin - powiedziałam szczerze.
- Śpiew jest rzeczą dla dziewczyn. Chłopaki nie śpiewają.
Kto wiedział, że pod tą rockową twardą skorupą, w głębi duszy był nieśmiały, nerwowy mały chłopiec, który bał się opinii?
Trudno było w to uwierzyć, nigdy go o to bym nie podejrzewała. Cóż, każdego dnia uczymy się czegoś nowego.
Spojrzałam na niego, jakby był z innej planety.
- Chcesz powiedzieć, że nie czujesz się męski kiedy śpiewasz? - milczał, więc przyjęłam to jakbym miała rację 
- Musi to być jakiś żart. Naprawdę nie masz pojęcia jak to jest seksowne jak facet śpiewa? - moje policzki natychmiast zrobiły się całe czerwone, a on spojrzał na mnie. 
- Myślisz, że jestem gorący?
Spojrzał na mnie. Jestem taką idiotką.
- No to jest.. to nie jest tylko rzecz dla dziewczyn Justin, nie należy się tego wstydzić. Masz naprawdę dobry głos, dlaczego to ukrywasz?
- Dlaczego ukrywasz swoją historię, którą piszesz piszesz? 
Każdym razem, kiedy o tym wspomniał, czułam się zakłopotana. Jeżeli była to normalna powieść, pisałam. Ale piszę Erotyczny Romans.. nic dziwnego, że go lubił to bardzo. Ale nie chce by pomyślał, że jestem zagubiona.
- Nie sądzę, że jesteś zagubiona, jeżeli tak uważasz.Spojrzałam na niego, lekko zszokowana, jakby wiedział co się dzieje w mojej głowie.
- Dlaczego nie możesz po prostu zaśpiewać przede mną? - z powrotem zmieniłam temat.
_

__
Przepraszam was bardzo, że musieliście dosyć długo czekać, ale miałem sporo nauki, także za to, jeżeli w tekście są jakieś błędy, każdemu się zdarza, prawda? :)Kiedy będzie następny rozdział? Nie wiem nawet i ja, poczekajmy spokojnie aż autorka doda, to go przetłumaczę :)Tomek

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 44

Proszę, przeczytaj pod rozdziałem :)

Melanie's POV

- Mam ci wiele do powiedzenia, czy jak? - spytałam nieśmiało. Spojrzała na mnie z powagą, siadając obok mnie na kanapie.
Przygryzłam wargę i zacisnęłam mocniej kubek w dłoniach. 
- Myślę, że lubię Justina. Szczerze mówiąc, byłam zbyt przerażona, aby spojrzeć na jej twarz, aby w ogóle zobaczyć jej reakcję. Była w szoku. Wyglądało to tak, jakby próbowała coś powiedzieć, ale żadne słowa nie były w stanie przejść przez jej gardło. Po prostu siedziała z otwartymi ustami.
- O..ok. Yyy, co? - spojrzała na mnie jakby znów miała jakieś urojenia.
Westchnęłam. Pomyślałam, że zacznę od początku. Dosłownie godzinę później, po wyjaśnieniu każdego szczególiku tego co się dzieje, po prostu spojrzała na mnie.
- Nie mogę w to uwierzyć. On na serio cię lubi!
Prychnęłam.
- Mówiłam! Powiedział, że jestem zajebistą dupą.
'' Mel: Nie widzisz tego? Ja naprawdę lubię tego gościa
Justin: Nie widzisz, że naprawdę cię lubię?
- Och Mel, musisz się tak wiele nauczyć - pokręciła głową, spoglądając na mnie jakbym była dzieckiem, które nic nie potrafiło - On cię lubi - stwierdziła.
- Sama nie wiem - odwróciłam wzrok
- Jak się teraz Greg zachowuje? Nie mogę uwierzyć, że zauważył was.
- Co ciekawe, nawet nieźle. Mam na myśli to, że na początku był zdenerwowany, kiedy się o tym dowiedział, ale jakoś to przyjął. Czuję się tak źle - spojrzałam na nią, żując dolną wargę - On nie zasłużył na to co zrobiłam dla niego.
- Mel, poważnie, przestań się obwiniać za to.
Spojrzałam na swój kubek.
- Myślę, że..
Zapadła cisza. Zaproponowałam jej kolejny kubek herbaty, na co nie zaprzeczyła. Chwyciłam jej filiżankę i wstałam aby przejść do kuchni.
- Muszę teraz zacząć szanować Justina.
Odwróciłam się do niej, zauważyłam ją przez okno w kuchni i powiedziała.
- Co? Jak? - śmiałam się.
- No normalnie - powiedziała - Chodzi mi o to, że w klubie obronił się. Pobił faceta specjalnie dla ciebie, Mel! A ty uważasz, że cię nie lubi. Naprawdę jesteś ślepa.
Roześmiałam się.
- Dlatego jestem tak zdezorientowana - odpowiedziałam, wlewając mleko do obu filiżanek - Podobnie jak połowę czasu myślę sobie, ze rzeczywiście tak nie jest. Ale drugą połową staram się myśleć bardziej realistycznie. Mam na myśli to, że jest taki gorący i dobrze wygląda, czemu chciałby mnie? - Kiedy to powiedziałam, Rachel wyglądała na zdenerwowaną.
- Nie będziemy do tego wracać, słyszysz Mel? Nie waż się spróbować powiedzieć, mi że czymś nie jesteś. Bo jesteś. Jesteś, kurwa niesamowita, wspaniała i gorąca. Jezu! - Narzekala.
Śmiałam się wraz z nią, i potrząsnęłam głową. Wciąż jej nie wierzyła, ale ja wszystko doskonale wiedziałam. Zignorowałam ją, chciałam tylko by mogła się zamknąć.
- Chodzi mi o to dlaczego do cholery on walnął Marka dla ciebie, jeśli on ciebie nie lubi?Dlaczego miałby to zrobić? Co z nim jest?
Wzruszyłam ramionami.
-Może po prostu, chce być dobry, aby uprawiać ze mną sex. Wiesz, on ma sex ze wszystkim co oddycha i ma waginę.
Spojrzała na mnie z niezadowolonym wyrazem twarzy.
-Nie. To dlatego, że on cię lubi, idiotko.
Westchnęłam, mieszając cukier w obu filiżankach przed wniesieniem ich do salonu.
Gdy tylko jej to podałam, przed otwarciem drzwi usłyszałyśmy brzęk kluczy i ich otwieranie. Justin wszedł z gitarą przypiętą na plecach, torbą z McDonalds (znowu) i pokrowcem na gitarę w jego ręce, który wydał w wewnątrz dużo kliknięć. Patrzyłyśmy na niego a on zauważył nas od razu.
Zapadła niezręczna cisza, gdy on tam stał.
-Hej. - Rachel uśmiechnęła się do niego.
Wydawał się zdezorientowany, gdyż ona przywitała go z uśmiechem, od kiedy go nienawidziła. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem i przyjrzałam się na jedzeniu. Zauważył to i szybko usprawiedliwił się:
-Kupiłem to za swoje pieniądze, przysięgam.
Spojrzałam na niego tępo.
-Mówię poważnie!
-Cokolwiek, Justin. - przewróciłam oczami i usiadłam z powrotem na kanapie.
-Dobrze, nie wierzysz mi. - mruknął wchodząc do kuchni.
-Koleś! Gdzie moje "cześć"? - Rachel zawołała do niego z uśmieszkiem.
Normalnie spiorunowałaby go wzrokiem i groziła mu teraz, ale zakładam, że naprawdę ma trochę szacunku dla niego.
Justin wydawał się coraz bardziej zdezorientowany, gdy patrzył na nią przez kuchnię.
-Uhh, cześć?
Rach uśmiechnęła się i pomachała, powodując u mnie śmiech.
-Okay, więc teraz pójdę i zostawię cię z nim. - mruknęła do mnie wstając z kanapy.
Poszłam z nią do drzwi i przytuliłam ją machając na pożegnanie, gdy wychodziła. Gdy zamknęłam drzwi Justin powiedział:
-Co się z nią dzieje?
Spojrzałam na Justina.
-Co masz na myśli?
-Mam na myśli... dlaczego do cholery ona powiedziała mi "cześć"? I uśmiechnęła się? - wyglądał na zmieszanego.
Zaśmiałam się.
-Nie wiem.
-Gówno prawda. Gadałyście o mnie, prawda?
Cholera, on jest dobry.
-Nie wszystko musi być o tobie, wiesz? - skłamałam.
Uniósł brew.
-Tak, zgadza się. - zażartował arogancko.
Wyciągnął wielki pusty słoik z jednej szafki i postawił go na stole w kuchni, wziął pokrowiec na gitarę o otworzył zamek. Nadal było słychać brzęk metalu, wziął to co było w środku i włożył do słoika. To były pieniądze. Wiele monet i kilka banknotów. Spojrzałam na to i na niego podejrzliwie.
-Mówiłem ci, kupiłem to sam. - powiedział z zadowoleniem.
-Skąd to masz? - miałam złe przeczucie, skąd dostał te pieniądze.
-To nie ma znaczenia. - wzruszył ramionami.
-Justin.. - powiedziałam poważnie.
-Nie zadawaj pytań tylko podziękuj. - kontynuował kończenie swojego Big Maca.
-Za co? Za kradzież ludzkich portfeli? - oskarżyłam go.
Spojrzał na mnie lekko urażony.
-Nie ukradłem niczyjego portfela.
-Wówczas skąd masz te wszystkie pieniądze?
-To nie ma znaczenia, ok? - jego głos był trochę głośniejszy a on zaczął odchodzić.
-Tak, oczywiście.
-Mel! Po prostu zostaw! - krzyknął i natychmiast zamknęłam usta nie spodziewając się jego wysokiego tonu.
Stanął na chwilę patrząc się na mnie ze złością, wziął pokrowiec na gitarę i poszedł na górę.
Westchnęłam ze złością, odwracając się i patrząc na słoik i miejsce z którego Justin odszedł.

_____
Cześć tu Tomek.
Autorka dodała, 2 rozdziały, także kolejny spodziewajcie się w najbliższym czasie :)
Mam nadzieję, że tu dalej jesteście? hmm? :)