czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 19

Melanie’s POV

Czułam się teraz tak, jakbym miala popełnić samobójstwo. Ale nigdy nie będę mieć odwagi by się zabić.  Lekko się wychuliłam i spojrzałam na piękne oświetlone miasto. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam plaże i wysoko unoszacy się księżyc na niebie. Zimny wiatr lekko uderzył w moją twarz.
Wciąż byłam wstrząśnięta przez ten sen
Wszystko piętrzy się na szczycie mojej głowy. Czułam się sie jakbym nie miała żadnego powodu życ dalej. Moje życie to tera strata czasu. Utknęłam z mężem, który jest seksoholikiem i nie zna mojego imienia. Jestem taka brzydka, nie mogę nawet na siebie patrzec w lustrze, w obawie ze moge przełamać koszmary sprzed 3 lat. To żałosne, naprawdę.
Dlaczego moje zycie jest do dupy?
Świeże łzy spływały mi po policzkach, usłyszałam dźwięk przesuwanych drzwi. Odwróciłam się, stał tam Justin. Kiedy go zobaczyszłam szubko otwrłam łzy.
- Wszystko w porzadku? - usłyszałam jego głos trafiajacy do mnie.
Nie rozumiem, dlaczego on nagle zrobił się taki miły dla mnie. 
- Melanie? - zawołał, kiedy nic nie odpowiedziałam.
On pamieta moje imię? Spojrzałam na niego ze zdziwieniem,
- Pamiętasz moje imię?
Zaśmiał się, kiedy usłyszał moje pytanie. Miał bardzo ładny śmiech, nigdy wcześniej tak nie myślałam.
- Tak pamiętam, przyzwyczaiłem się do niego.
Stanał obok mnie, opierając sie o poręcz, jak ja. Oboje spojrzeliśmy w stronę miasta.
- Co się stało? - zapytał odwracając głowę w prawą stronę, aby spojrzec na mnie.
Czyłam jak patrzył na mnie, sprawdzając czy jestem przytomna
- Nic - mruknęłam
- Zły sen? - zapytał. Moja głowa natychmiat odwróciła się w jego stronę/ Byłam zaskoczona, ze wiedział.
- Nie spałem - uroczyście oświadczył, odpowiadając na pytanie w mojej głowie..
Milczałam wpatrując się w niego.
- O czym miałas sen? - zapytał..
Spowrotem na niego spojrzałam - O niczym. Wszystko jest w porzadku - potrząsnęłam głową.
- To bzdury - zaśmiał się
- Dobrze, nie ważne, zależy ci na.. - 
Odwrócił się do mnie ponownie.
- Dlaczego mnie nienawidzisz? Wszystko co robię, jest pytaniem czy wszystko w porządku. Jeszcze złego nic nie zrobiłem.
- Dokładnie. Jednak - powiedziałam pod nosem.
- Daj mi przynajmniej szanse - powiedział.
- Dlaczego mam dac ci szanse? Może po prostu chcesz mnie wkrecic i później mnie zranić? - powiedziałam patrząc mu w oczy.
Potrząsnął delikatnie głowowa - Nie - powiedział.
- Może po prostu mnie owinąć wokół swojego palca? Nie chce być teraz blisko ciebie - powiedziałam patrząc w bok, mając nadzieje że nie zobaczę łwz, które własnie się pojawiły.
- Słuchaj, przykro mi. Nie myslałem jak mogłaś poczuć się wcześniej.
Potrząsnęłam tylko głową, ocierajac łzy spod oczu, starając się powstrzymać od płaczu. Nie chciałam przed nim płakać.
- Wiem, ze prawdopodobnie mnie teraz nienawidzisz, ale jest mi naprawdę przykro - powiedział cicho.
Nadal nie rozumiem, ja on mógł mowic to wszystko. Nigdy nie myslałam, ze to możliwe. Spojrzałam na niego ze smutnym wyrazem na twarzy.
Nagle otworzył ramiona i podszedł do mnie, i objął mnie ciepłym uściskiem
- Proszę nie płakać - wymamrotał w moje włosy.
Stałam tam zamrożona, moj oddech dosłownie zastrzymał sie na chwilę. Byłam zaskoczona, i nie wiedziałam jak zareagować.
- Przepraszam - powtórzył, szczerze.
Nastąpiła długa przerwa ciszy, podczas gdy on stał tam przytulony do mnie. Po tym znalazłam moj głow.
- Jest w porzadku - pisnęłam.
Dlaczego tak twierdzisz? Dlaczego? Nie moge mu wybaczyć. Był raz kretynem i teraz nagle zdecydował się powiedzieć te proste słowa ' przepraszam', które nic nie znacza dla niego, po prostu mam mu wybaczyć? Tak po prostu?
Fuj co ze mną nie tak?
Odsunał się i pozwolił mi odejść. Biorac mały krok do tyłu, usmiechnął się. Nie odwdzieczyłam się usmiechem. Z powrotem spojrzał na zewnątrz opierając sie o poręcz.
Niby jestem zadowolona z uścisku. To.... to było bardzo miłe mieć owinięte ramiona wokół ciebie. Ale w tym samym czasie, byłam na niego wściakkła. Nie wiem co teraz czuje do Justina.
Powietrze wokół nas było spokojne. Nie wiem czy to było niezręczne lub spokojne.
- Co jabłko mówi do pomarańczy? - zapytał mnie Justin
- Co? - zapytałam, nie wiedząc czy prawidłowo go usłyszałam.
- Co jabłko mówi do pomarańczy? - Powtórzył uśmiechając się szeroko przezentując swoję idealne zęby.
Spojrzałam na neigo dezorientowana i zachochotałam - Nie wiem - powiedziałam niepewnie - Co powiedział.
- Nic głupiego - zażartował - Jabłka nie mówia.
Jaki głupi ten żart a śmiałam sie. Nigdy nie myślałam, ze to możliwe, żeby szcerze mnie rozśmieszyc - To jest głupie.
- Jesteś głupia. Powinnas wiedzieć, że jabłka nie mówią - odpowiedział uśmiechając się .
Usmiachał się do mnie, ponownie patrzac na moja twarz. 
- Dość - mruknełam jakby do siebie.
Jak te słowa opuściły moje usta, odwróciłam się,
- Co jest? - zmaszczył brwi.
Pokręciłam głową - Nie jestem ładna więc także tego nie mówi.
- Proszę powiedz mi, że to był sarkazm - powiedziała niedowierzającym tonem. Nie odpowiedziałam. - Melanie, dlaczego tak mówisz - zapytał sie patrząc mi głeboko w oczy.
Spojrzałam z powrotem i powiedziałam - Bo to prawda,
Zmarszczył brwi - Zwariowałaś? - spytał, śmiejąc się trochę pod koniec. Wciąż myśli, że żartowałam.
- Nie, po prostu jestem brzydka.
- Mam ochote uderzyć ci do rozsadku - zażartował.
Zrobiło mi się goroąca - Mówisz jak Rachel - powiedziałam
- Rachel musi byc mądrzejsza niż myślałem - odpowiedział uśmiechajac się i chichocząc. Zauważył mnie poważną i jego usmiech opadł.
- Ty nie jesteś przydka, jak można tak powiedziec?
- Jesteś wspaniała - potrząsnął głową, marszcząc vrwi, co sprawiło że wydaje się, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Teraz już mówilismy ledwo słyszalnym tonem. Nasze głosy, tylko szeptały - Nie wierzę ci.
- Gdybym cię pocałowal? nie wierzysz mi?
Patrzyłam na niego, i spojrzałam na jego piwne oczy - CO?
Bez słowa pochylił się i zamknął oczy. Przycisnął usta przeciwko mnie, mocno ale delikatnie. Moje serce zatrzymało się, poczułam dziwne uczucie w moim żołądku. Odsunął się powoli i otworzyliśmy oczy patrzac na siebie w milczeniu.
- Nie całuję brzydkich ludzi - powiedział ochrypłym glosem.
- Myślę, że jestem człowiekiem a nastepnie - powiedziałem tym samym tonem.
Zaśmiał się cicho. Po raz kolejny, bez żadnego ostrzezenia pocałował mnie. Tym razem ciśnienie podniosło mi się. Mój umysł szaleje, nie miałam pojęcia co robię. Byłam za bardzo zdezorientowana.
Bylismy tak przez kilka chwil, całując się delikatnie, az poczułam język Justina. Moje serce zaczęło bic coraz szybciej, a ja odruchowo otworzyłam usta. Jego język rzuciił się w moje usta.
Nie mogłam się kontrolowac. Jego ręce zsuneły się z mojej twarzy do pasa, owijając się mocno wokół mnie i ciągnąc mnie bliżej, a moje udały się do jego szyi.
Kontynuował, później podeszlismy obok poręcz, więc mój widok był ponownie na piękny świat. Czułam inne uczucie w brzuchu kiedy przybliżył się blisko mojego ciała, zamykając się na malutkiej przestrzeni, która była między nami.
Niemal roześmiałam się przed pocałunkiem, kiedy poczułam coś twardego kuło moje uda. Jego prawa ręka zsunęła się na moje plecy przyblizyl mnie do siebie. Pocałunek był lepiszy, kiedy zaczął kłaść na to większy nacisk. Pocałowałam go z taka samą ilościa nacisku aż moje oczy się otworzyły.
Położyłam ręce na jego klatce piersiowej i pchnęłam go. Moja klatka piersiowa unosi się i gwaltownie opada. Spojrzał na mnie zdezorientowany i wpatrywałam się na niego szeroko otwartymi oczami.
- Co się stało - zapytał zaniepokojony.
Spojrzałam na podłogę, nie wiedząc co się dzieje teraz w mojej głowie. Otworzyłam usta, starając się coś powiedziec, ale nie mogłam.
Podszedł do mnie, starałam się cofnąc, ale nie mogłam ponieważ byłam obok poręczy.
- Stop - próbowałam stanowczo powiedzieć, ale możnabyło powiedziec ze mój głos nie był silny.
On natychmiast zamarla i spojrzał na mnie.
- Przepraszam, jestem po prostu... - przerwał patrząc w dół, próbując wymyśleć co powiedziec. Szłam obok niego, trzymając głowę w dół i weszlam do srodka. Naprawde chciałam opuścić ten pokój, ale nie miałam gdzie iść. Położyłam się na łóżku obojmując moje ciało i twaz kocem.
Nie mam pojecia co teraz się dzieje.

***
Ok jest juz, wybaczcie, ze tak czekacie ale czasu nie mam. Nastepny postaram sie dodac w sobote lub niedziele! :)
Jeżeli masz JAKIEKOLWIEK pytania, napisz do mnie
na twitterze, śmiało @swwaager

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 18


Melanie’s POV

Usłyszałam otwierające się drzwi i spojrzałam w prawą stronę. Justin właśnie wyszedł ze swojego pokoju. 
Jego usta były lekko rozchylone, a jego brwi były nieco podniesione. Odwróciłam wzrok, wpatrując się w drzwi. Zaczęłam pukać starając się ignorować obecność Justina.
- Gdzie byłaś? - zapytał mnie. Jego głos był lekko wymagający mojej odpowiedzi.
Zaczęłam sie zastanawiać, dlaczego w ogóle teraz zaczęło to go interesować.
- Co ci do tego? - odpowiedziałam.
Szczerze? Byłam zbyt zmęczona. Ponownie zadzwoniłam do Rachel z nadzieją, że tym razem odbierze i otworzy mi drzwi bym nie znajdowała się tu z Justinem w niezręcznej sytuacji.
Nadal nie odbierała. Westchnęłam.
- Dlaczegło placzesz już drugi dzień? - zapytał.
Spojrzała na niego. Nie wiedziałam jak na to pytanie odpowiedzieć.
- Co ty gadasz? - mruknęłam z irytacją.
- Chodź.. Nie oszukasz nikogo
Nie odpowiedziała. Wybrałam gapienie się w drzwi niż na niego.
- Chodź, nie ignoruj mnie.
- Nie mów mi co mam robić.
- Dlaczego jesteś na mnie wkurzona? - zapytał
Mój wzrok, rzucił się w jego kierunku.
- Żartujesz, prawda? Dlaczego do cholery tak myślisz Justin! - Jak to powiedziałam to nagle moje nogi ruszyły sie w jego stronę.
- Czy nie możesz pomyśleć jak to wszystko jest trudne dla mnie? Myślisz tylko o sobie! Tylko ty i seks! Każdego dnia, kurwa zawsze jesteś z kimś w pokoju. Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że to jest dla mnie irytujące? Jesteśmy malżeństwem, na miłość boską! Tak, żadne z nas tego nie chciało. Oszukujesz mnie, uprawiasz seks z jakimiś losowymi dziwkami. Jestem juz zmęczona tym! Czuję, że jestem nikim! Że jestem bezwartościowa!. Tylko przez jedną osobę jestśmy zmuszeni do pozostania ze sobą. Sprawiasz, ze czuję się ciężarem, i ze stoje na drodze do wszystkiego! - krzyknęłam. Do tej pory mialam łzy w oczach.
Kontynuowałam dalej - Nigdy nie chcialam, być z toba przez reszte mojego życia! Oddalabym teraz wszystko, by po prostu odejść i nigdy nie wrócić!.
Przestała, kiedy zobaczyłam otwarte drzwu do innego pokoju w tym samym korytarzu. Justin, który był zaskoczony z wypowiedzi, jego usta były rozchylone. Odwrócił głowę i spojrzal przez ramię jak starsza pani wychodziła, a ona nie wyglądała na zbyt szczęśliwą. 
- Jest noc! - powiedziala.
- Jest po 12 - Justin mruknął bezgłośnie jak przewracał oczami, ale slyszalam go wyraźnie
- Ale są ludzie, którzy probują spać! - krzyczała
- Przepraszam - mruknęłam cicho, ale wciaz za mało by mogła mnie usłyszeć.
Spojrzała na na sennie przed powrotem do środka, zatrzaskując drzwi.
Justin odwrócił się w moja strone by spojrzeć na mnie. Szybko otarłam oczy. Nie wiedziałam co robić. Nie mogłam uwierzyć, że powiedziałam te wszystkie rzeczy do niego. Nie chcialam tego w ogole powiedzieć. To po prostu mi sie wymkneło. Powietrze między nami bylo pełne napięcia i niezręczności.
Spojrzałam w dół, ni chciałam znów nawiązać z nim kontaktu wzrokowego, ale czułam jak na mnie patrzył. Nie moglam juz tego znieść. Ruszyłam dalej, w kierunku windy.
- Dokąd idziesz? - zapytał, kiedy go omijałam
- Gdziekolwiek - wymamrotałam
- Jest po 12, gdzie o tej porze można iśc - powiedział.
Odwróciłam się w jego stronę 
- W dowolne miejscie, take gdzie będę mogła być daleko od ciebie!
Odwróciłam się i poszłam dalej. Sledził mnie, chwytając delikatnie za rękę. Zatrzymal mnie. Odwróciłam się, a on spoglądałam na niego wyczekująco.
- Spojrz, jest juz późno. Nie pozwolę ci iśc spać na bzikującej plaży. Wystarczy iśc do mojego pokoju - zaproponowal.
Byłam bardzo zaskoczona, kiedy to powiedział .
Nie ma mowy, żebym spała w tym samym łóżku jak.. - dpojrzałam na niego
- Moge spac na kanapie - odpowiedzial natychmiast.
Zaczęlam spoglądac na niego z niedowierzaniem, ale nadal nie byłam zadowolona 
- co z Chaz'em i Ryan'e,?
- Wyszli gdzieś na noc.
Zastanawiałam się, ale naprawdę nie chciałam być w tym samym pomieszczeniu co on.
- Daj spokój, nic nie będę robić, przysięgam. Jest późno, wyglądasz na wyczerpaną.
Po dłuższej chwili patrząc na niego w lekkim szoku zgodziłam się. Poszlam w stronę otwartych drzwi. Słyszałam jak wszedl do środką po mnie i zamknąl drzwi. 
Zdjęłam torebkę zawieszając ją na krześle razem z moim płaszczem. Usiadłam na lóżku i po chwili zdjęłam buty, ustawiając je na dywanie. Wyciągnęłam koc i polożyłam się. Położyłam sie w przeciwną stronę kanapy. Usłyszałam trzask i zgasły światła.
Zamknęłam oczy, czując wyczerpanie po moim ciele. Od razu zasnęłam, aż poczułam jak ktoś lekko kładł się obok mnie.
- Justin... - jęknęłam z irytają.
- Yh.. - westchnął, wstał z lóżka i podszedl do kanapy.
Potrząsnęłam tylko głową, przewracając oczami i spowrotem usypiałam.
- Dobranoc - powiedział cicho po chwili milczenia.
Nie odpowiedziałam.
____

Owinęłam swoimi rękoma jego szyję, przyciągając go blizej do moich ust. Jego ręce wedrowaly po calym moim ciele, czułam jego język w swoich ustach. Całowałam go namiętnie.Poruszałam biodrami, czułam jak jego krocze twardnieje, i jęknął.
Przestaliśmy się całować, po tym zaatakował moją szyję, jak odzyskałam oddech. Zaczął mnie dotykac, przez to zaczęłam jęczeć z przyjemności. Przygryzłam warge i moje oczy powędrowały do tyłu glowy, kiedy dotykał mnie. 
- Uhh, James - jęknęłam z przyjemności.

Justin’s POV

Próbowłem zasnąć, ale po prostu nie mogłem. Nie mogłem zapomnac o słowach Melanie. Wszystkie te rzeczy, które powiedziała mi wcześniej na korytarzu. Nigdy nie wiedziała, że tak się czyła. Tak naprawde nie myślalem o tym jak by się mogla poczuć, gdy uprawiam seks z innymi. Cóż, wciąż zdawalem sobie sprawę, ze bedzie w porządku z nią, poniewać nienawidziliśmy siebie i tak naprawdę nie chcielismy mieć nic wspólnego ze sobą.
Szczerze mówić, czułem się źle. Ona się męczy przeze mnie. Czuję się jakbym zniszczył jej zycie. Zrujnowałem jej życie, przecież powiedziała mi to.
Słyszalem małe biadolenie, więc spojrzałem na łóżko. W pokoju było ciemno, ale zasłony były rozsuniete i księżyc był wystarczająco jasny jak dla mnie, aby zobaczy chociaż pół pokoju.Widziałem jej twarz, wyglądała na zmartwioną. Jej oczy były zamknięte, więc oczywiście spała. Usiadłem, nie wiedzac co robić.
Powinienem ją obudzic? A może to po prostu będzie niezręczne?
Jej oddech był ciężki, wyglądała jakby zaraz miała krzyknąć. Westchnęła głosno i otworzyła oczy. 
Moje oczy na chwilę się rozszerzyły. Patrzyłem na nia z malą ilością światła, ale mogłem zobaczyc kiedy rozglądała się, była spanikowana. Pamiętam gdzie była i próbowała zrelaksowac się. Jej oddech nie wydaje się byc w porzadku tak samo jak i ona. Oparła głowę na dłoniach i zaczęła się cała trząść. Usłyszałem jej szloch.
- Cholera - powiedziała.
Nienawidzę, kiedy ktoś płacze. NIgdy nie wiem co wtedy robić. Szybko połozyłem się, i udawałem, że śpię zanim mogła zauwazyć, ze ją obserwowałem.
Oczy miałem otwarte, choć kanapa była ukrya w cieniu, więc nawet nie było mnie widać. Odrzuciła koc, wstała z lóżka przecierając oczy. Weszła na werandę i pchnęła drzwi.
Leżałem chwilę, myśląc o tymj co robić.
Nagle przypomniałem sobie zakład, który zawarłem razem z Ryan'em i Chaz'e,. Muszę to zobic, jeżeli chcę wygrać.
Po około minucie, wstałem i podszedłem do werandy, biorąc głęboki oddech i wydech powoli.

**
Ooo a juz Justin współczuł, i nagle przypomniał sobie o zakładzie.
Wybaczcie, zę tyle czekacie, mam dużo spraw na głowie.
Jeżeli macie JAKIEKOLIWEK PYTANIA to pytajcie na twitterze a nie tu :)
Bardzo mnie cieszy, ze nie tylko dziewczyny to czytają :)
tt: @swwaager

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 17


Melanie’s POV

Ignorowałam komentarze na nasz temat. Nagle Justin przestał, i zaczął dalej się koncentrować tym co mowił Daniel.
- Chcesz iść na spacer? - zapytał, usmiechając się delikatnie
- Oczywiście. Uśmiechnęłam się. Spojrzałam na Reachel, miała otwarte usta. Najwidoczniej chciała cos powiedziec, ale skinęła głową od razu ze zrozumieniem.
Zaśmiałam się lekko. Daniel wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. Zarumieniłam się dziś po raz setny jak tylko ją złapałam.
Oddalalismy się od grupy, którzy wciąż jeszcze dobrze się bawili. Zaczęliśmy chodzic po długiej, piaszczystej plaży. Pogoda była jeszcze ciepła, ale bryza nocna sprawiła, ze czułam sie jak w niebie.
Czułam jak Daniel patrzył prosto na mnie. Odwróciłam głowę, odwóciłam wzrok i zaczełam chichotać. Spojrzałam tylko na niego.
- Czy mam coś na twarzy? - zażartowałam
- Nie - zasmiał się
- Wieć dlaczego cały czas patrzysz na mnie ?
Nadal spoglądał na mnie. 
- Jesteś bardzo ładna - mruknął jakby do siebie.
Ładna? Gówno prawda. Spojrzałam na niego zamykając oczy.
- Dzięki - powiedziałam niesmiale
- Czy wiesz, że sowy są całkowicie ślepe na kolory? Widza tylko niebiseki - powiedział wpatrując się w dal.
Spojrzałam na niego, a on spojrzał na mnie. Oboje rozesmialismy sie razem. Nadal chodzilismi, nasze dlonie musnęły sie tak lekko.
Przygryzłam wargę i odwróciłam wzrok. Wtedy poczułam  kiedy splotły się nasze palce. Spojrzałam na niego ponownie. Usmiechnął się do mnie, a ja do niego. Nagle, o coś się potknął i natknął i upadł na plecy.
Śmiałam się, ale przestałam kiedy poczułam jak wpadłam na niego. Ponownie zaczęłam chichoczeć jak szalona, poniewaz nie wiedziałam co się stało. Jego twarz znajdowała się zaledwie kilka cm od mojej.
Patrzył na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Twój śmiech jest taki słodki - zachichotał
Usmiechnnelam się. Oboje patrzyliśmy na siebie. Jego oczy powoli zamykały się, kiedy poczułam jego usta, takze zamknęłam oczy.
Jego język powoli masował moją dolną wargę, odsunęłam się. Oboje otworzylismy oczy, i spojrzeliśmy na siebie. Przygryzłam wargę, wstał i usiadł obok mnie i zapytał
- Wszystko w porządku?
Skinęłam głową - Tak, oczywiście.
- To dlaczego przestałas - zmarszczył brwi
Odwróciłam głowę, bylam na niego zdenerwowany. Ciekawe jak zareaguje - jestem żonata - powiedziałam cicho.
Natapiła chwila ciszy, wtedy patrzylismy na siebie. Czekałam na jego odpowiedź
- Wiem - skinął głową
- Co?
- Wiem, ze jestes żonata. Widzialem twoj pierścionek - powiedział, patrząc na moją lewą dłoń
- Och.. - wiec dlaczego?
- Pocałowac cię? - zakwestionował
Otworzyłam usta, aby powiedzieć, ale oczywiście skończyło sie na moim jękaniu jak idota 
- Ja.. yy - przełknęłam śline, a on zachichotał
Namiętnie pocałował moje usta, ponownie biorac mnie z zaskoczenia. Nie chciałam sie znów calować, byłam w szoku. Jego ręka powedrowała od karku w moje włosy, przesuwając moją głowę bliżej.
Byłam teraz tak zdezorientowana. Jak wie, ze jestem zonata, to dlaczego mnie całuje? Czułam, ze to się dzieje zbyt szybko. Mam na mysli pocałunek. 
Pchnęłam, czyniac że otworzył oczy.
- Och daj spokój. Co twój mąż nie wie, nie zaszkodzi mu. Prawda? chodź - powiedział, całując moje usta ponownie
Po raz kolejny odsunęłam sie, i spojrzał na mnie z rozczarowanie,. On wyraźnie chciał więcej niż tylko pocalunek. 
- Przykro mi - powiedziałam cicho, wstając z piasu.
- Nie, przepraszam. Przykro mi, nie powinienem tego robić - powiedział
Usmiechnęłam się z uznaniem na niego.
- Zostajesz? - spytał z nadzieja.
Spojrzałam na zegarek, było juz późno. Musialam sie spakować, ponieważ wyjeżdzamy jutro rano. - Nie wiem.
- Proszę? To nie bedzie tak, że bede mógl cię widziesz po dzisiejszej nocy?
Miał rację, choć.. Westchnęłam, usmiechając się do niego siadajac obok. On takze do mnie usmiechnął się, kładac ręke na moim ramieniu przyciągając mnie do siebie.
Nie wiem dlaczego, ale czułam sie dobrze. Czułam sie tak, ze bardzo miło jest mieć kogos po swojej stronie, trzymajac w zamknięciu. Nie moglismy się doczekac, wpatrując się w ocean z błekitnym niebe, Księżyc świeci, wszystko było doskonale. 

Justin’s POV

Polozyłem się na lózku plecami, podrzucając kostkę Rubika z jednej reki do drugiej.
Było już po północy, dziewczyna wróciła, ale nie było z nia Madeline. Mam na myśli Melanie. Mówiąc szczerze, coraz bardziej się martwiłem. Jeszcze zapytałem się jej koleżanki gdzie była, okazało sie że ona ma na imię Rachel. Ale ona mi po prostu odpowiedziała ' spierdalaj, nigdy wiecej nie chce z tobą rozmawiać.
Chaz i Ryan, nie kazdy poszedł do mieszkania. Wszyscy wiemy, co się z nimi dzieje...
Nie mogłem spać, nie mogłem na niczym się skupić. Cały czas myslałem o Melanie. Nadal nie wiem, dlaczego ona jest taka wściekła na mnie. Przecieć nic jej nie robię. A co bardziej mnie sfrustrowalo to to, że nie mogłem zrozumieć dlaczego mnie to wszystko nie przeszkadza. 
Wstałem z lóżka, i udałem się w kierunku drzwi. Musiałem pójść na spacer czy coś.

Melanie’s POV

Daniel podszedł do mnie. Stalismy przed hotelem, dał mi pożegnalny pocałunek w usta. Odszedł po tym, a ja udałam się do holu.
Byłam jeszcze bardzo podekscytowana tym facetem, ale starałam sie nie myslec o tym. Nie będę teraz go widziała. Mieszka w Australi czy gdześ tam. Czekałam na windę. Kiedy dotarłam na górę, minęłam pokój Justina i zapukałam do Rachel.
Musiałam poczekac chwilę, zapukałam ponownie. Spojrzałam na zegarek i było po północy. Byłam bardzo zmęczona, wszystko co chciałam to tylko połozyc się sać. Westchnełam z niecierpliwości i zapukałam ponownie.
Próbowałam otworzyc drzwi, ale były zamkniete. Wyciągnęłam telefon, i zadzowniłam do niej. Nie odebrała. Gdzie ona do cholery jest?
Słyszałam otwierające się drzwi, spojrzałam w prawą stronę. Justin własznie wyszedł ze swojego pokoju. Zauważył mnie.
___
Wybaczcie, że musieliście tak długo czekac.
Pisaliście dużo komenatrzy i takze do mnie na twitterze.
Wybaczcie, ale staram się tłumaczyć jak mogę, mam też wlasne życie tak? Muszę zając się szukaniem nowej szkoły itd. Dla was olałem przez 2 dni naukę, także jutro zawale, a wy się cieszycie że rozdział.
Takze jak ktos napisał w komentarzu, nie musicie się martwic o moje statystyki, mnie one nie obchodzą :)
Błędy pewnie są bo padam z sił, wiec COŚ NIE PASUJE, ZAMKNIJ KARTE DZIĘKUJE ;)
@swwaager

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 16


Melanie’s POV

Minęło kilka dni. Rachel i ja mieszkałysmy w moim pokoju. Justin razem z przyjaciółmi zatrzymali się w innym. Oni zbyt czesto tam nie przebywali, nie żebym narzekała.
- Daj spokój, nie zamierzam znów przesiedzieć cały dzień w pokoju! Chodźmy gdzieś, proszeee! - prosila Rachel.
- Na prawdę nie jestem w nastroju - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, moge wyjść i nie wrócić proszę, proszę..
- W porządku! Jezu, po prostu zamknij się - jeknęłam, a ona zaczęła się smiać.
- Jej!
Kiedy wzięłyśmy nasze ubrania, wyszłyśmy z naszego pokoju.
Udałyśmy sie do centrum handlowego, tkóre znajodwało się w poblizu. Kupiłyśmy sporo topów, sukienek i butów. Po tym wszystkim zdecydowałysmi iść po kawę.
Nasze torby, yh. Rachel poszła po kawę a ja siedziałam przy stoliku w poblizu okna. Rozglądałam sie dookoła. Wtedy natknęłam się na dwóch mężczyzn siedzacych przy stole. Jeden z nich spoglądał na mnie. Nasze oczy spotkały się na chwilę, czułam skradający się rumieniec na moich policzkach.
Muszę powiedzieć, że jest gorąco.
Rachel wróciła i czekałysmy na zamówioną kawę. Spojrzałam na faceta, aby zobaczyc czy spogląda w naszym kierunku. Starałam się kontrolować mój uśmiech, kiedy pochyliłam się ściśle do Rachel.
- Spójrz za siebie - szepnęłam.
Zmarszczyła brwi i od niechcenia spojrzała. Powoli obracała głowę, starając się być niezauważalna. Widziała dwojkę mężczyzn patrzących na nas.
Ten ktos spoglądał na mnie wcześniej, pomachał. 
Rachel odwróciła się, starając się nie wybuchnąć śmiechem
- Nieźli - po chwili zachichotałam
- Zamknij się! - powiedziała
Dwójka mężczyzn wymieniło praę kilka słów przed wstanie. Ruszyli w stronę naszego stolika.
- O mój Bożę - szepnęłam, patrząc w dół
- Co? - zapytała Rachel podekscytowana.
Wtedy oboje wyciągnęli krzesła i usiedli z nami. Kiedy patrzyłam na nich dostawałam rumieniców.
- Hej - powiedział jeden patrząc na mnie - Jestem Daniel, a to jest Nathan - skinął na swojego przyjaciela, który patrzył na Rachel
- Cześć - odpowiedziałyśmy nieśmiało.
Zanim się zorientowałysmy, dołączyłyśmy się do rozmowy. Uważam, że przyciągam Daniela i moge powiedzieć, że Rachel czuła to samo o Nathanie. Oboje byly bardzo przystojni i zabawni. Po około pół godziny musieli już iść.
- Bedziecie jutro wieczorem na ognisku tuż przy plaży? Będzie mnóstwo ludzi. Przyjdziecie? - zapytał nas.
Oboje spojrzałyśmy na siebie, i uśmiechnęlysmy się - chciałybysmy - odpowiedziała Rachel
- Świetnie - Nathan uśmiechnął się do niej.
Daniel wyjął z kieszeni długopis, chwycił chusteczę i zaczął notowac kilka liczb. Podał mi ją. Wyszli, zostawili wystarczająco pieniędzu aby zapłacic za nasze napoje i dac luziom duzy napiwek.
- Zobaczymy się jutro, a następnie - usmiechnął
Kiedy odeszli, spoglądałyśmy na siebie w szoku. Rachel zapiszczała z podekscytowania.
- Czy to na serio sie stało? - zapytałam śmiejąc się.
________

Spojrzałam w lusterko. Miałam na sobie niebieskie, obcisłe dżinsy, beżowy top i wysokie czarne buty. Srebrny naszyjnik, który dostałam od Grega na urodziny i kolczyki. Moje włosy były spięte, a makijaż był lekki ale zauważalny.
Nie mogłam uwierzyć, że dostałam duzo komplementów od Rachel.
Założyłam czarny sweter i oboje wyszłysmy. Spogladałyśmy w ciemne niebo, wszystko było oświetlone przez światło księżyca. Kiedy spojrzałam w dal, było widać ogień i wiele ludzi wokół, śmiejących się i rozmawiających.
Jak dotarłyśmy do grupy ludzi, moje oczy były skupione na kżdym, nikogo z tych osob nigdy nie widzałam. Później natknęłam się na Chaz'a i Ryan'a, kazdy z własną dziewczyną, a ja natychmiast zatrzymałam się, kiedy zobaczyłam kto tam jeszcze był.
Justin siedział przy ognisku z samymi kobietami. Zobaczył mnie i Rachel. Jego wyraz twarzy..
Patrzylismy na siebie przez długi czas, nie wiedzac, co robić, zanim ktos wstał i natychmiast owinął ramiona wokół mnie.
Spojrzałam w górę, aby zobaczyć, że to Daniel. Moja zaskoczona twarz zamieniła się w szczęśliwy uśmiech. Uśmiechnęłam się do niego, przytulając go.
- Cieszę się, ze to ty - uśmiechnął się
Spojrzałam na Justina, aby zobaczyć go. Nadal spojglądał na nas. To będzie długa noc.

Justin’s POV

Starałem się zwracać większą uwagę na blondynki, które były przytulone do mojego ramienia, smiecjąc się na to co ktoś powiedział. Ale jedynie o czym teraz myślałem to Melissa. Dlaczego tutaj? Dlaczego ona flirtuje z tym facetem?
Nie przeszkadza mi jednak.... A tak nie jest. Jestem po prostu ciekawy.
Spowrotem skupiłem się na rozmowach. Jakoś dotarlismy na temat ukąszenia meduz.. Racja.
Usłyszałem chichot Melissy, natychmiast spojrzałem na nią. Jej twarz miała naturalny blask na niego, jakby byli naprawdę szczęsliwi. Spojrzałem na jej lewo i zobaczyłem, że ona patrzy na najlepszą przyjaciółke i tego faceta. Jak on sie nazywał?
Oczywiście, on powiedział coś śmiesznego, poniewaz ona cała promieniowała do niego. Nawet nie wiem czemu, ale czułem niechęć do tego faceta. Nie znam go, ale wkurza mnie.
- Justin! - usłyszałem jakąś blondynkę
Skąd ona wie, jak się nazywam? Nawet nie pamiętam.
Człowieku, dlaczego musiała mnie zaprosic na to gówno? To strata czasu i przerażała mnie.
- Czy ty nawet mnie słuchasz? - skarżyła
To jest właśnie to, dlaczego zawsze robię z dziewczyną tylko jeden raz.

***

Chaz, Ryan i ja bylismy w drodze do klubu, kiedy usłyszałem jak ktoś piszczał moje imię z podnieceniem 
- Justin!
Odwróciłem się, to była jakaś gorąca laska, która chyba spotkałem na poczatku tygondnia.
- Hej - odpowiedziałem
- Hej! Co porabiasz? - zapytała.
Otworzyłem usta, aby powiedzieć, ale zaczeła coś mówić, zanim odpowiedziałem.
- Powinniście iśc razem za mną w dół plaży. Jest ognisko i właśnie tam ide - uśmiechnęła się radośnie
- Przepraszam kochanie, my ju..
- To mi się podoba - Chaz wtrącił
- Fajnie - ruszyła, wskazujac nam byśmy poszli za nia
Spojrzałem na Chaz'a dając mu szokujące spojrzenie ' co kurwa koleś? - syknąłem
Wzruszył ramionami - ona jest goraca
Ryan się zgodził.
Byłem wkurzony. Naprawdę nie chciało mi się wlec za nimi, ale wydaje mi się, że już nie mam wyboru.

***

- Justin! - zawolala mnie, ponownie.
Spojrzałem na nią - co?
- Nie słyszałes co powiedziałam? - jęknęła
- Oczywiście, ze tak... Rozproszyłem się tylko, poniewaz wyglądasz seksownie. - powiedziałem, usmiechając się
Uśmiechnęła się, jakby była zadowolona z odpowiedzi - więc co powiesz by wrócic do mnie - powiedziała, grając uwodzicielsko palcmi
- Nie wiem .. - zamarłem, patrzac wstecz na Melisse, obserwujac jej piękny smiech
- Och daj spokój, nie możesz myslec o tylu rzeczach w tej chwili - uśmiechnęła się
- Nie czuję się zbyt dobrze - skłamałem, nie łamiąc mój kontakt wzrokowy z nią.
- No cóż, obys poczuł sie o wiele lepiej - odpowiedziała seksownym tonem.
Spojrzałem na Melisse, obserwując jak facet powoli kładł rękę na jej kolanie. Spojrzała na niego rumieniąc się i uśmiechając.
Wstałem, nie będąc w stanie znieść oglądania - hej, wróciłem - szepnąłem do niej
Ruszyłem po pissku w drodze do hotelu 
- Justin! - pisneła blondynka
- Bracie, gdzie idziesz? - Ryan zawolał.
Mie przeszkadzało mi to, ze kazdy patrzył na mnie. To całe zamieszanie... starałem się zinterpretować, dlaczego czułem się tak zdenerwowany.
Nie powinno mnie to obchodzić. Nie obchodzi mnie to. Więc co, jeżeli ona flirtuje z jakimś przpadkowym facetem?
To nie przeszkada mi w ogóle.
_____
Teraz Melissa, hah Justin :) Czyżby nam Justin zrobił się zazdrosny? :)
Zmieniłem nazwe twittera !
@swwaager :)

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 15

Melanie’s POV

Nagle zadzwonił mój telefon. Zaskoczył mnie. Podeszłam do stolika, podniosłam go i spojrzałam w ekran. Na ekranie pojawił się napis 'Rachel'

. Od razu się uśmiechnęłam.
- Hej! - odpowiedziałam
- Cześć! Co u ciebie?
- Poddaje się
- Dam ci wskazówkę, będziesz mnie kochać.
- Nie mogę teraz?
- No to pokochasz mnie jeszcze bardziej
- Dlaczego?
- Jestem na lotnisku.
- Na lotnisku? Gdzie?
- Kochanie, HAWAJE!!
Opadła mi szczęka.
- Co? - prychnęłam - bzdura!
Roześmiała się. Po fangerling'u, kiedy powiedziała mi że będzie w pokoju toż obok mnie, to cały czas rozmawiałyśmy i chichotałyśmy jak szalone. Tak bardzo mi jej brakowało. A fakt, ze przyleciała na Hawaje dla mnie, bo wiedziała że jestem nieszczęśliwe to było wspaniałe.
W ubiegłym tygodniu czułam się bez użyteczna. Byłam irytująca. To wszystko przez Justina, to on tak na mnie działał. Cóż, nie że mnie tylko bardziej za moimi plecami. Sypianie z innymi dziewczynami co no, po prostu robi mi się niedobrze.
Nie ważne. Moja najlepsza przyjaciółka ma tu być, za kilkanaście minut. Jestem bardzo szczęśliwa.

Justin’s POV

Po skończeniu z blondynką, której imienia już nie pamiętam, wróciłem spowrotem do pokoju w hotelu. Dotarłem do drzwi i przekręciłem gałkę. Otworzyłem je.

Ja tylko wszedłem do środka, zobaczyłem dwie dziewczyny siedzące na kanapie.
 Moja żona i ktoś, kogo widziałem wcześniej ale nie mogłem sobie przypomnieć. Następnie przypomniałem sobie, ze ona była na ślubie, druhna Megan. Jestem po prostu zdziwiony jej...'sprzątaniem'
Panna była skierowana w moja stronę, więc mogłem zobaczyć moją żonę, ale ona nie mogła mnie zobaczyć, jak panna blokowała mnie od niej. Megan była do mnie plecami, a jej ramiona lekko drżały.
Dziewczyna wyglądała bardzo sympatycznie, jak tylko powiedział. - Nie martw się o to. On się zmieni.
Czekaj, to Megan.
Skąd ta dziewczyna w ogóle pochodzi?
Dziewczyna coś wymamrotała, ale nie usłyszałem, a zona zareagowała oburzeniem - co? jakby!. Jej przyjaciółka zawołała.
Nie chce zostać przyłapany, czułbym się niezręcznie.
Na szczęście, jeszcze mnie nie zauważyły od kiedy jestem tutaj. Miałem szanse by uciec, więc skożystałem z tego ponieważ nadal rozmawiały.
- Czy mam pozwolenie, by swojego penisa wpakowywać każdemu w gardło? - splunęła z obrzydzeniem.
Nie chciałabym byc facetem.
Jak wyszedłem na korytarz, zamykając drzwi. Jak przez mglę usłyszałem jak mówi - chodź do mojego pokoju, ponieważ może wejść w każdej chwili.
Moje oczy rozszerzyły się w jednej chwili. Poczekaj, mówiły o mnie? Płakała z mojego powodu?
Usłyszałem lekkie śladu przy drzwiach. Cholera! Wpadłem w panikę, rozglądałem się nerwowo starając się uciec i znaleźć jakieś ukrycie, zanim mogły mnie zobaczyć. Ale drzwi otworzyły się i wyszły razem.
Odwróciłem się, oboje patrzyły na mnie. Starałem się zachowywać tak jak na co dzień, jak to było możliwe, ale nie. Spojrzałem na moją żonę, i moje założenia zostały potwierdzone, kiedy zobaczyłem jej podpuchniete, załzawione oczy i czerwony nos, policzki podczas gdy spływały jej łzy. Panna miała pudełko chusteczek. Ona natychmiast otarła twarz, starając się nie pokazywać, ze płakała.
- U..uhm... - zabełkotałem - h..hej? - powiedziałem w bardziej pytającym tonie.
Spowrotem na nie spojrzałem. Megan patrzyła na podłogę, nie chcąc spojrzeć mi w oczy gdy dziewczyna dala mi niebezpieczny wyraz twarzy mówiący ' zabije cie w śnie, brudny psie '.
Kiedy Megan odchąknęła, wymamrotała - chodź - szarpiąc ją.
Kiedy szły korytarzem do następnych drzwi, moje oczy zostały skierowane na jej tyłek. Przygryzałem wargę, obserwując jej kołyszące się biodra lekko z boku na bok. Ja pierdole, była taka goraca. A ona nawet nie wie.
Moją uwaga ponownie skupiła się niej kiedy dziewczyna owinęła ja ramieniem wspomagajaco pytając ją delikatnie - wszystko w porządku?
Ona tylko skinęła głowę, pociągając nosem.
Wcześniej wiedziałem co robię - Megan czekaj! - zawołałem. Moje działanie, zaskoczył mnie jak i je.
Odwróciły się i spojrzały na mnie ze złości - jestem Melanie idioto! - krzyknęła z gniewem ze łzami w oczach, a wtargnęły do pokoju obok.
Oh.
Oh tak
... Dobrze, było nizręczne.
Dziewczyna skrzyżowała ramiona, dając mi paskudny wyraz twarzy. Pokręciła głową - kretyn - powiedziała cicho jak zacisnęła zęby.
Stałem tam w pustym korytarzy, wpatrując się. Teraz wiem, ze się pomyliłem. Co się stało?
Dlaczego ona na mnie jest wkurzona? Czy dlatego, że tak mam na imię? Przecież nic nie zrobiłem, by chociaż krzyczała... nie?
Pokręciłem głową, próbując czyścic umysł, i wszedłem do środka pokoju. Mam laptopa i usiadłem na łóżku, otwierając go zalogowałem się na Skype, starając się zapomnieć o tym co się stało.
Ryan i Chaz byli odebrali natychmiast kiedy kliknałem w połączenie video. Wpatrywałem się w ekran, gdy w komputerze pojawiły się twarze Chaz'a i Ryan'a. W ich pokojach było ciemno, poza blaskiem ich twarzy.
- Którą macie godzinę? - zapytałem
- Jest 9 - wymamrotał Chaz z pęłna buzia.
Zaufaj mu, je mięso.
- Także, jak jest na Hawajach? - uśmiechnął się Ryan
Uśmiechnąłem się - Fajnie. Koleś jest tu tak wiele gorących lasek! To będzie najlepszy tydzień w historii!
Roześmiał się kręcąc głową - Bracie, szkoda że nie poleciałem.
Wtedy wpadł mi pomysł do głowy.
- Przylećcie. Nawet przyjaciółka Megan tu jest.
- Czy to nie Melanie?
Skierowałem twarz na ekran chichocząc - taak, ciągle zapominam. Ale dlaczego nie przylecicie?
- Ok! Nie mogę - powiedzieli w tym samym czasie.
- Chodź Ryan, dlaczego nie? - Jęknął Chaz, biorąc kolejny kęs, pozostawiając sos na boku ustach.
- Mam pracę! W przeciwieństwie do ciebie, ty leniu kurwa - powiedział niedbale czyniąc że wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Oj, po prostu weź urlop chorobowy lub cokolwiek jak to się nazywa - próbowałem go przekonać.
Po rozmowie, zgodził się. Ale jakoś dotarliśmy do tematu o mojej żonie.
- Założę się, ze nie możesz nawet dostać.. - Chaz się uśmiechnął.
- Cześć jestem Justin Bieber w porządku? Mogę mieć kogo chcę - powiedziałem.
Ryan roześmiał się - serio? - skinąłem głową, pojawił się zarozumiały uśmiech na mojej twarzy
- Sto dolców o to, że nie przelecisz Melanie w ciągu miesiąca!
Chaz uzgadniał - Tak. Nie, zróbmy to jeszcze lepiej. Dokładam kolejną setkę, załoze się że nie uzyskasz od niej słów tych 3 słów. [chodzi o I Love You]
Parsknąłem - to znaczy, 'Kocham Cie'?  suka, kazdy mnie kocha.
- Nie Melanie - stwierdził Ryan.
- Cóż uda mi się - szyderczo usmiechnałem się.
Ryan pokręcił głową, śmiejąc się z mojej arogancji - Jak masz zamiar chociaż to udowodnić? - zapytał Chaz.
Wszyscy siedzieliśmy i myśleliśmy.
- Zaklej ją - powiedział Ryan
- Co? - zapytałem bo nie wiem czy go słyszałem.
- Zaklej ją. Zabierz ją, niech powie, że cię kocha i wylądujcie razem w łóżku - powiedział.
- O tak - tylko przytaknęlismy.
- Powodzenia. Jednak tego będziesz potrzebował - powiedział Chaz, uśmiechając się szeroko.
- Wy serio nie sądzicie, że ja to zrobię? - zapytałem
Oboje kręcili głowami, chichocząc - Nie.
- Ha! Udowodnię wam. Możesz już powiedzieć ' do widzenia ' swoim pieniążką, to będzie szybciej niż miesiąc! - powiedziałem z zadowoleniem.
- Jesteś tak pewny siebie, Bieber - roześmiał się Ryan.
- I co z tego? - Poruszyłem brwiami.
To będzie bułka z masłem.
________
Ahhh ten Justin, teraz Megan. Hahah. Nieźle się zapowiada jak chłopaki przyleca, prawda?
@AboutSwaag :))

środa, 8 maja 2013

Rozdział 14


Melanie’s POV

Kiedy dotarliśmy do swojego pokoju w hotelu, Justn włożył karte i drzwi się otworzyły. Wchodząc rzucił walizkę na podłodze i rozejrzał się. Nie miałam pojęcia co będe robić. Przez wiekszość czasu, mam nadzieje, ze będe z dala od tego dupka.
Westchnęłam i odwróciłam się. Pogoda była świetna, idealny dzień aby popływać.
Po rozpakowaniu wszystkich rzeczy, wziełam czarne bikini i ręcznik. Poszłam w kierunki drzwi do łazienki. Kiedy dotarłam, usłyszalam kroki. Odwróciłam się aby zobaczyć, był to Justin z konkurencyjnym uśmiechem na twarzy. W jednej ręce miał ręcznik a drugą pchnął mnie, szybko mnie wyprzedził zatrzaskując mi drzwi przed nosem.
- Jesteś zbytn wolna - śmiał się z drugiej strony ściany
- Justin! - krzyknęłam, waląc pięścią w drzwi.
- To moje imie - odpowiedział chytrze.
Jęknęłam głośno, kopiąc w drzwi ze złosci. Ten facet wie jak zrujnować mi życie.
Po około dziesięciu minutach, w koncu otworzył drzwi. 
- Najwyższy czas! - krzyknelam, wstając z dwuosobowego łożka.
Gdy tylko wyszedł, zatrzymałam się na chwile.
Jego włosy były lśniące, zalane wodą. Krople wody były na stonowanych piersiach, które splywały mu po brzuchu i ciało, i na biały ręcznik, który wisial niebezpieczniie nisko na biodrach. Mógł spaść w każdej chwili.
Oparłam się o ściane i nagle szepnął mi do ucha 'dlaczego? tęskniłaś za mna kochanie? '
Byłam zaskoczona jego nagłym ruchem, ale starałam się powoli odzyskać spokój. Nie udało mi się.
Otworzyłam usta i zająknęlam się na chwile, nie wiedząc co powiedziec. Myslałam o jego ciele, był tak blisko mnie. Nigdy nie miałam problemu z tym, nie wiem co we mnie nagle wstapiło. On zawsze był atrakcyjny, nie ma wątpliwości. Ale dlaczego dopiero teraz?
Zaśmiał się, gdy patrzył na moją oszołomiona twarz
- Jak, co widzisz? - mrugnął
W końcu obudziłam się, starałam sie odepchnąć te dziwne uczucia i doporowadzić moją pewność do siebie.
- Zamknij sie - splunęłam, uderzając go w piers
Odsunął się ode mnie.
- Dlaczego ja? - uśmiechnął się
Było mi gorąco, pchnęłam go najmocniej jak potrafiłam. Nie ruszył się, ale pozwolił mi odeść. Śmiał się. Poszłam daleej, do łazienki i zamknelam drzwi.
Po prysznicu, wytarłam się i założyłam na siebie bikini. Wyszłam z łazienki i nigdzie nie widziałam Justina. Usmiechnęłam się. Na jego nieobecność wokoł sprawia, ze czuję się o wiele lepiej. Mniej stresu.
Założyłam szorty i jakąś koszulke. Złapałam ręcznik plażowy i udalam się w stronę plaży. Szłam  po plazy, ciesząc się dźwiękiem rozbijających się fal, podziwiałam widok jasnej wody zmienszanej z bezchmurnym niebem. Zapach oceanu sprawił, że chciałabym rzucić się w wode. Czułam piasek pod moimi palcami.
Przesunęlam ręką po moich falowanych brązowych włosach. Położyłam ręcznik na ciepłym piasku. Zdjęłam ciuchy, i położyłam się.
Do tej pory było kilka jasnych białych chumrek na niebie. Patrzyłam na ich krztałty, i wyobrazałam sobie historię w moich oczach. Leżałam w milczeniu przez kilka minut, zanim usłyszałam mały jęk pochodzący z mojej prawej strony. Spojrzałam w tamtym kierunki, z którego pochodził dźwięk i moja twarz wyrażała obrzydzenie.
Piętnaście metrów ode mnie, była pani która lezała na macie na brzuchu, w różowym bikini. Na niech był mój mąż, smarował ją kremem po plecach, pochylając się i całując ja w szyję.
Jego ręcę powoli szły do przodu, do jej tułowia i chwytał ją za piersi, podczas gdy w tym samym czasie szlifowała jego krocze.
Naprawde byłam wkurzona. Kiedy on ma zamiar przestać byc tkim skurwysynem?
Pokeciłam głową i odwróciłam się by spojrzeć w niebo. Ale jęki wydawały się głośniejsze. Mimo, że bylismy w takiej małj odległosci mogłam wszystko usłyszec tak wyraźnie. Nie mogłam tego zieść.
Wstałam i poszłam w kierunku wody. Chciałam potrzebnie poczuć odrobine słonej cieczy. Także chciałam pozbyć sie echa w mojej głowie.
Moje stopy były w chłodnej wodzie, natychmiast orzeźwiło mnie. Jak poszłam dalej, przez moje ciało przeszło mrowienie z satysfakcji z lodowatej cieczy. Byłam daleko od plazy, byłam w moim świecie, zrelaksowana. Justin wyszedł z mojego umysłu, i już nie słyszalam jęków.
Schowałam głowe pod wodę, i podniosłam się z powrotem na powierzchnię. Otarłam twarz otwierając oczy, podziwiajac morze. Pływałam przez jakiś czas, były male fael. Kiedy zaczeły byc większe, popłynęlam z powotem do brzegu, i udałam się do tyłu budynku, które wskazywały publiczne prysznice.
Kiedy za rogiem zauwazyłam krany, które były zalożone przy ścianie budynku, zatrzymałam się, obejmujac moje usta, tłumiąc moje westchnienie.
Justin znajdował się na plazy. Był tylko w kąpielówka, leżał, oczy miał zamknięte, i miał przyjemność wypisana na twarzy. Klęczała przed nie z twarzą między nogami, ta sama blondynka, która była z nim na plazy.
Zamknęłam oczy i zmarszyczalam czoło, starając się wracać do tej niezręcznej chwili. Mówiąc o niezręcznej rzeczy, to kiedy Justin przeszukiwał moją torbę i wyciągnął czarne stringi. Wybiegłam z łazienk, zapominając o tym, ze byłam zupełnie naga. Pamiętam jego wyraz twarzy. Oczy szeroko otwarte, opadła mu szczęka. Czysty szok w oczach, ale nie odwrócił oczu. Tylko patrzył. 
Nigdy nie zapomne tego. Samo myslenie o tym , irytowało mnie. To była najbardziej krępująca rzecz jaka spotkała mnie w całym moim życiu.
To będzie straszny miesiac miodowy.
____
Ahh ten Justin.
Melanie coś ma pecha, że cały czas go na czymś przyłapuje :)
Jezeli czytasz to tłumaczenie, to prosze zaobserwuje mnie na twitterze, tam możesz o wszystko się zapytać @AboutSwaag :))

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 13


Występują treści +18

Justin’s POV

Kiedy tylko zamknęliśmy drzwi, pchnąłem ją na ścianę. Objęłaem ją i przycisnąłem usta do jej. Moje ręce ruszyły do przodu pod koszulkę. Dotykałem jej piersi jednocześnie glęboko wpychając język do gardła.
Czułem się lepiej. Przybliżyłem się do nie. Jęknęła w moich ustach, kiedy agresywnie pociągnąłem ją za włosy.  Zacząłem rozpinać jej bluzkę i zdjąłem jej koszulkę. Jej ręce poleciały do mojego torsu. Zaczęła ssać moją szyję, upewniając się, że zostawi malinkę. Szarpnąłem jej spódnicę i rzuciłem na podłogę.
Jęknęła. Odwróciła się biodrami przed moim nabrzmiałym penise w kółko, dając nam jednoczesnie przyjemność. Odepchnęła mnie i jej ręce powędrowały do rozporka od moich dżinsów. Ściągnęła je ze mnie razem z bokserkami, uwalniając mojego penisa. Moje ręce poszły z jej plecy, konkretniej do zapięcia od stanika.
Spojrzałem na nią przez chwilę. Pieprsze, ona jest gorąca. Ale jest zbyt płaska, byloby lepiej gdyby jej cycki były trochę większe.
Odepchnęła mnie i posadziła mnie na sedes, który był zamknięty. Wyciągnałem prezerwatywę z kieszeni od dżinsów. Wzięła go ode mnie, rozerwała opakowanie swoimi zębami. Uklękła, tak jej twarz była na tym samym poziomie co mój kogut. Włozyła go do buzi, i lizała od spodu, to była czysta przyjemność. Szybko zalożyła prezerwatywe usmiechając się. Owinęła nogi wokół mojej talii i przyciągnęła mnie bliżej. Zaczęła mnie całować. Otworzyłem usta przed pocałunkem. Zaczęło się.
Pchnąłem swoje biodra i wszedłem w nią. Czułem, jaka mokra była. Jęknąlem, odsunęła się, i po chwili ponownie wszedłem w jej napięta cipke. Moje ręce poszły od tali do piersi, masując je i ściskając jej sutki.
- O Boze - jęknęła. Przewróciła swoje ciało bardziej w dół, dzieki temu czułem ogromną przyjemność.
- O kurwa - mruknąłem, kiedy podniosła tempo.
Chwyciłem ją za tyłek, kiedy bardziej przyspieszyła tempt.
- Kochaniie. To jest to. - jęknąłem jej do ucha. Kiedy to usłyszala jej oczy rzuciły się do tyłu głowy.

Melanie’s POV

Otworzylam oczy. Rozejrzałam sie dookoła, przypomniałam sobie ze jestem w samolocie. Położyłam dłoń na moim karku odczuwając ból. Zaczęłam masowac szyję i łopatkę. Wyjrzałam przez okno. To była gwieździsta noc, to był niesamowity widok. Świat rozbłysają światła, które wyglądają jak diamenty z mojego punktu widzenia.
Spojrzałam na prawo, i zauważyłam że nie ma Justina. Gdzie on jest? Nie wiem, w sumie nie obchodzi mnie to.
Naprawdę miałam potrzebe z korzystania z toalety, teraz. Rozpięłam pasek i wstałam. Ruszyłam w stronę kabiny, kiedy stałam przy nic chwyciłam i przekręciłam klamkę. Spojrzałam w dół, kiedy się nie otworzyły. Zobaczylam małe czerwone kółko, które oznaczało, ze kabina  jest zajęta.
Czekałam kilka minut, pukałam do drzwi. Oczywiście brak odpowiedzi.
Jak długo to potrwa?
Wtedy usłyszałam, bardzo cichy dźwięk pochodzący z wewnątrz. Słuchałam uważnie i usłyszałam jęk lub dwa. Co tam sie dzieje? Ktoś kto jest w środku może dostał biegunki..
W końcu, po kilku minutach, drzwi zostały odblokowane i ktoś je otworzył. Wychodziła stewardesa. Spoglądajac na nią, jej policzki były lekko czerwone, jej uniform wyglądał jakby go zrzuciła na kilka sekund. Niektóre guziki były rozpięte, a jej spódnica była lekko pomarszczona. Wyszła na zewnątrz i zatrzymała się, kiedy mnie zobaczyła. Instynktownie, wyprostowala się, popawiła koszule, włosy, usmiechając się nerwowo.
Także uśmiechnęłam się, podnosząc brwi pytajaco.
Spojrzała w górę i odeszła sztywno jakby coś ja dręczyło. Wpatrywałam się w jej oddalajacą się postać, mój umysł był ciekawy. Ponownie spojrzała na mnie z niepokojem.
Pokręciłam głowoą, by pozbyc się wielu mysli i pytan pojawiających sie w mojej głowie. Wszedłam do ąłzienki. Zanim mogłam zawrócic i zamknąć drzwi, moje oczy wylądowały na jakimś mężczyźnie. Jego mięśnie,  nagi i go widzę, zakładał swoje spodnie na bokserki. Dyszałam, a moje usta wisiały otwarte, a oczy rozszerzone.
Kiedy osoba odwróciła się, moje zalozenia zostały potwierdzone. kiedy zobaczyłam kto to był. Jego włosy sterczą na wszystkie strony. Spojrzał na mnie. To było oczywiste, co tutaj mogło sie dziać, w takim maleńkim pomieszczeniu przez kilka minut.
Dosyć długo na niego patrzyłam z niedowierzaniem. Kiedy tylko mnie zobaczył, jego twarz była nieco zaniepokojona. Spojrzal na mnie, nie wiedząc co zrobić lub powiedzieć.
- H...Hej - wyjąkał, chcąc złamac opór.
Potrzasnęłam głową, patrząc na niego z obrzydzeniem. 
- Nie można było poczekać, az bysmy przynajmniej wylądowali. Jak mogłeś Justin? - 
On tylko wzruszył ramionami, jego ego i pewność siebie nagle wróciła.
- Co mogę powiedzieć? Mam potrzeby. - uśmiechnąl się złośliwie.
Gapiłam sie na niego, kręcąc jeszcze raz głowoą i wyszłam szybko bez słowa. Chciałam iść jak najdalej od niego, jak to było możliwe. On tylko zaśmiał się, i mozna było tylko wyczuć ten głupi usmiech na jego twarzy.
Nie wierzę, ze ten facet..
______
Więc Justin to zrobił, bardziej go nienawidzicie? :))
Uwielbiam czytać wasze kmentarze! :p
Jeżeli czytasz moje tłumaczenie, to prosze daj follow na twitterze @AboutSwaag , dziekuje.

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 12


Melanie’s POV

- Halo? - zapytałam
- Melanie? Cześć kochanie, co u ciebie? - zapytała z nutka podniecenia w swoim głowie.
Nadal groźnie spoglądałam na Justina i odpowiedziałam - nic mamo, właśnie miałam iść do IKEI po meble....sama - podkresliłam.
Justin spojrzał n mnie, i szkrzyzował ramiona. Oboje byliśmy nadal na siebie wkurzeni.
- Oj kochanie, nie martw się o dom. Pattie i ja załatwimy ci mebe - powiedziała
- Co? Kiedy? - zapytała, odwracając wzrok od Justina.
- Cóż, zadecydowałyśmy, ze mu urządzimy cały dom, pdczas gdy wy będziecie.. - odpowiedziała.
Zmarszczyłam brwi.
- Dobra,po pierwsze co masz na mysli? Nie możesz urządzić nam całego domu, gdy bedziemy na zewnatrz. To się nie zdarzy, nie będziesz miala wystarczająco duzo czasu.  To nie ma żadnego sensu. A po drugie, co jest? Ukrywasz coś?, powiedz mi - powiedziałam wszystko na jednym oddechu.
W tym momencie, w ogóle nie miałam czasu ani cierpliwości, z tego co mama starała się wyjaśnić. Tylko pogarszała wszystko.
Mama zachichotała
- wszystko w porzadku!.
Usmiechnęłam się do telefonu.
- Ja i mama Justina postanowiłysmy, i ustaliłyśmy wszystko na waszą podróż poślubną! - powiedziała - my bedziemy urządzac dom, podczas gdy wy bedziecie spędzać ze sobą czas.
Moja szczęka opadła. Moje emocje były trudne do opisania. Moja złośc była wyraźnie widoczna poprzez spojrzenie na mnie. Smutek, depresja, irytacja i frustracja. Miałam nawet myśli samobójcze.
- Żatujesz, prawda? - powiedziałam powoli, ale ostro.
- Nie, dlaczego miałabym zartować? To jest bardzo dobry pomysł, Mel! Zawsze chciałać polecieć na Hawaja. Tylko narzekłaś, a teraz bedziesz tam - krzyknęła
- .... Justin i ja... - przerwał mi
Spojrzałam na niego, nie chciał nic powiedziec.
- Jedziemy na miesiąc miodowy!
Kiedy tylko powiedziałam te słowa, Justin spojzał w górę, jego twarz automatycznie pokazywała rozdrażnienie, ale powoli zamieniała się w przebiegły uśmieszek.
- Przykro mi, ale nie masz wyboru. Wszystko jest już zaplanowane. Wasz lot i zakwaterowanie zostało zarezerwowane.
- Zanuluj je! Nie obchodzi mnie to! Nie jade na miesiąc miodowy z tym palantem - odpowiedziałam ze złością.
- Nie mów tak do mnie. Jedziesz i koniec. Lot jest dziś o 9 wieczorem. Wasze bilety sa u mnie, wiec spakujcie się i przyjedźcie po nie. Nastepnie pojedziec na lotnisko, rozumiez? - powiedziała surowo.
Zacisnęlam zęby i wymamrotałam - w porzadku - rozłączyłam się
- Miesiąc miodowy, huh - Justin zapytał mnie szczęśliwie - gdzie?
Patrzyłam na niego, ze zdziwieniem. - Hawaje - powiedziałam
- Kiedy?
- Dziś
- Cóż, to lepiej pakujmy się. - usmiechnął się do mnie.
Ruszył w kierunku schodów - dlaczego właściwie teraz sie dowiadujemy o tym, to zabawne, tak nagle? - zapytał
Zatrzymał się na schodach i spojrzał na mnie, Ten uśmiech nadal tkwił w mojej głwiwe. Był głupi, ale przystojny.
Wzruszył ramionami udając, ze o nic nie pytał.

Justin’s POV

Kiedy oboje sie spakowaliśmy, i odebralismy bilety prosto ruszyliśmy na lotnisko moim samochdem. Nie mogłem sie doczekać wylotu. Na początku byłem wkurzony jak Miley. Znaczy Madison. Ale wtedy pomyslałem o tym, że będzie super. Bedzie dużo gorących lasek. To był powód dla którego chciałem jechać.
Uśmiechnąłem się sam do siebie, na myśl o tych wszystkich kobietach. To miejsce będzie tętnić życiem.
Oboje weszliśmy na pokład samolotu. Umieściłem mój bagaż w przedziale i usiadłem w fotelu. To smutne, ze nie bylismy w pierwszej klasie. Monika, Miley czy jak ona tam ma na imie, oddała bagaż oraz prychnęła z wyczerpania. Usiadła obok mnie przy oknie. Spojrzała na mnie wyczekując jakiejś odpowiedzi.
- Co? - zapytałem
- Czy możesz się przesunąć, chciałabym usiąść na swoje miejsce..
- NIe, nic mi nie jest - odpowiedziałem uśmiechając sie do niej.
Spojrzała na mnie ze złością. Ale myslę, że teraz wiedziała, ze nie warto sie ze mną kłócic bo i tak ja wygram.
Przewróciła oczami, i przecisnęła się obok mnie na swoje miejsce. Zasmiałem się.
Stewardesa podeszła na po jakąś rzecz, czyli obok mnie. Moge tylko powiedzieć, ze była gorąca. Uśmiechnąłem się do niej. Jeżeli by nikogo tu nie było to by błagała na kolanach bym ją brał. Odwróciłem się i spojrzałem na jej tyłek, jak szla.
Usiadłem w fotelu. Gdy zobaczyłem jak wraca, i kiedy przeszła obok mnie podniosłem rękę i po omacku dotknąłem jej tyłek.
Westchnęła i odwróciła się gwałtownie. Gdy spojrzala na mnie, mrugnąłem jej. Rumieniec wkradł się do jej policzków, a ona starala powtrzymać uśmiech, zaciskając wargi. 
Poczułem jak ktos patrzy na mnie po lewej stronie. Monika spoglądała na mnie z obrzydzeniem.
- Co? - zapoytałem
Prychneła tylko kręcąc głową i krzyżując ramiona. Odwrociła się i spojrzała w okno. Było ciemno. Wzruszyłem ramionami na jej zachowanie.
Wiele osob smało w tym Mary. Wstałem ze swojego miejsca i podszedłem do miejsca hostess. Tam zobaczyłem tę samą blond laskę, którą złapałem za tyłek. Lizałem swoje wargi, i udłem się do niej. Stala tyłem do mnie.
Położyłem ręce wokoł jej talii, i pocałowałem ja delikatnie za uchem. Westchnęła i odwróciła się. Jak tylko mnie zobaczyłe, odetchnęła i od razu jej policzki zrobiły sie rożowe.
- Cześć.... - spojrzałem na jej nazwisko - ... Clarissa - uśmiechnąłem sie do niej.
Zagryzła dolną wargę. Co mogę powiedziec, uwazam, ze to bardzo seksowne.
- Cześć - w czym mogę pomóc?
- Cóż zastanawiam się, czy możesz dać mi trochę prywatną wycieczkę w łazience? Wiesz, pokażesz mi kilka rzeczy - mrugnąłem. Powiedziałem ochrypłym głosem.
Ohh, sposób mam na kobiety.
_______
No Justin, ile ws teraz go nie lubi ? :))
Wybaczcie, ze was nie powiadamiam ale mam spam na twitterze, mozecie podrzucić pomysł gdzie bym mógł was powiadamiać ;)

Jak czytasz daj follow @AboutSwaag ;)

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 11


Melanie’s POV

Zatrzymałam się na podjeździe. Weszłam do środka mojego nowego domu. Tak naprawdę nie potrafię opisać tego, jak bardzo dla mnie jest to przygnębiające. Rozejrzałam się dookoła pustego pokoju. Naprawdę potrzeba tu mebli. Postanowiłam pójść zakupić nowe meble. Przynajmniej, Justin będzie mógł spać na kanapie, i nie będziemy musieli dzielić ze sobą to samo łóżko.
Rzuciłam torebkę na kuchenny błąd, i weszłam po schodach na górę.
Otworzyłam drzwi od naszej sypialni, ale nie widziałam Justina. Może był na zewnątrz?
Wróciłam na dół by wziąć torebkę, ale wtedy usłyszałam dźwięk grającej gitary. Rozejrzałam się, dźwięk był słaby. Moje nogi zaprowadziły mnie do małego pokoju, który znajdował się pod schodami. Przyłożyłam ucho do drzwi by więcej usłyszeć.
“As long as you love me, we could be starving we could be homeless we could be broke, as long as you love me, I’ll be your platinum, I’ll be your silver, I’ll be your gold. As long as you Lo-o-o-o-o-ve me, as long as you..”
Byłam zaskoczona. Czy to Justin? Wsłuchiwałam się, a moja ręka przekręciła gałkę w drzwiach. Otworzyłam powoli drzwi, i zajrzałam do środka. Justin siedział na stoliku z gitarą akustyczną, która spoczywała na jego kolanach. Głowę miał pochyloną w dół. Zauważyłam, że ten pokój był malutkim biurem.
Gdy tylko zobaczył mnie przed sobą, nagle wstał. A ja co? Patrzyłam na niego zszokowana. Jego zeszyt leżał otwarty na podłodze. Pośpiesznie podniósł go, i szybko zamknął, trzymając go blisko siebie. Najwidoczniej coś chciał przede mną ukryć.
- Czego chcesz? - zapytał z niepokojem.
Był wyraźnie zakłopotany. Jego policzki zamieniły się lekkim odcieniem czerwieni.
Mój umysł wciąż nie mógł działać prawidłowo. Było zbyt wiele pytań w mojej głowie, chciałam go o wszystko zapytać. Ale nie powiedziałam ani słowa. Otworzyłam usta, chciałam spróbować porozmawiać, ale nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Spojrzał na mnie nerwowo, i odwrócił wzrok.
- Czy.. Czy ty... to napisałeś? - zapytałam.
Widziałam w jego oczach lekki strach. Nigdy nie pomyślałam, że Justin będzie tak wystraszony.
- ....napisałem co? - spytał, udając, że nie wie co mam na myśli.
- Wiesz co.
- Nie, nie. - szybko powiedział. Wyszedł z maleńkiego pokoju, z gitara w ręku. Poszedł, raczej pobiegł na górę, odłożyć swoje rzeczy.
Nadal byłam w lekkim szoku. Nie miałam pojęcia, co Justin mógł śpiewać. Albo nawet grać na gitarze w takim zakresie. Ale łał. Jego głos był tak dobry. Nigdy bym nie podejrzewała, ze Justin śpiewa. 
As long as you love me, I’ll be your platinum, I’ll be your silver, I’ll be your gold.
Wrócił na dół, nie patrząc na mnie. Przeszedł obok mnie do kuchni, otwierając lodówkę. Wyciągnął karton mleka, i pił prosto z niego.
Wkurzyłam się.
- Och.. jest szklanka!
Po piętnastu sekundach picia, włożył kartonik do lodówki sapąc z ulga i satysfakcją.
- Czuję się dobrze - odparł zadowolony, z siebie obierając włosy z mleka, które uformowały się na szczycie jego wargi.
Spoglądałam tylko na niego.
- Więc.. tak czy inaczej. Wróciłam do tego co miałam powiedzieć. Idę do IKEI poszukać jakiś mebli. Wrócę za kilka godzin - powiedziałam.
- Co? Czekaj, nie - zatrzymał mnie - to nie jest fair. Nie możesz wubrać wszystkich mebli. Będziesz wszystko robić... pedalsko - próbował wymyślać jakiekolwiek słowa.
- ... pedalsko? - podniosłam brew.
- Tak. pedalsko - skrzyżował ramiona
- Justin, ile ty masz lat? 16? Dorośni - potrząsnęłam głową
- Chodzi mi o to, ze nie pozwolę ci zadecydować, jak mój dom będzie wyglądał.
- Nasz dom - poprawiłam go.
- Nie ważne, idę z tobą - Potwierdził.
- Um.. No nie. Nie chce żebyś się nachodził.
- Hej myślisz, że chce przejśc piekło? Ale i tak jak powiedziałem, nie wybierzesz wszystkiego sama. Musze też mieć coś do powiedzenia.
- Nie, nie Justin. Ja idę, a ty zostajesz. Rozumiesz?
- Nie, raczej nie - odpowiedział jak małe dziecko i wziął klucze, i ruszył w kierunku drzwi.
Ten facet na serio jest irytujący. Nie mogę już wytrzymać z nim! 
- Justin! - krzyknęłam zatrzymując go.
- To jest moje imię - powiedział sprytnie, odwracając sie do mnie
- Zostajesz tutaj - stwierdziłam stanowczo
- Nie, nie zostaje - powiedział drwiącym tonem
- Na miłość boską! Nie chce żebyś poszedł ze mną! Po prostu zostań w domu!
- Nie! - odkrzyknął.
Zaczął, cofać się w kierunku drzwi, wciąż spoglądając na mnie. Był wyraźnie rozgniewany na mnie. Także był bezczelnie wewnątrz uśmiechnięty, wiedząc że zwyciężył.
Dlaczego on musi być tak cholernie niedojrzały?
- Przysięgam na Boga, Justin. Jeżeli wyjdziesz przez te drzwi. będziesz...
- Będziesz co, co? Co zrobisz? - powiedział irytującym tonem.
Spojrzałam na niego, zaciskając szczękę. On naprawdę wie jak mnie wkurzyć.
- Dokładnie tak - powiedział, kiedy nie odpowiedziałam.
Jęknęłam z czystej złości, tupiąc nogą.
- Jesteś tak uparty jak osioł! Wiesz? - krzyknęłam.
- Ja? Nazywasz mnie kurwa upartym?
- Przestań być tak niedojrzałym i dorośnij! Nie idę z tobą! Zostajesz tutaj! Dlaczego nie możesz po prostu zamknąć się i posłuchać mnie!?
- Bo kurwa nie. Dla dobra kurwa! Jeseśmy małżeństwem! Bedziemy mieszkanć razem! Bedziemy musieli i tak ze sobą zerwać prędzej czy później - odszczekał
- Tak dobrze, wolałabym żeby to się stało jak najprędzej
- Teraz, kto jest niedojrzały? Dlaczego nie możesz dorosnąć ?
- Nie krzycz na mnie - krzyknełam z powrotem, z ogłuszającym hukiem.
Byliśmy wkurzeni na siebie. Oboje naprawdę gardziliśmy sobą, to było od samego początku.
- Patrz! Robisz to jeszcze raz! Nie mów mi co mam kurwa mam robić suko!
Otworzyłam usta, byłam gotowa mu odpowiedzieć, ale nagle mój telefon zadzwonił. Zamknęłam usta i spojrzałam na leżący telefon na ladzie. To była moja mama. Podniosłam go i odebrałam, jednocześnie spoglądając na Justina.
- Halo? - powiedziałam.
_________
Prawdopodobnie ostatni raz was będę powiadamiał na twitterze, wybaczcie bo spam mi się robi ://