środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 24

Justin’s POV 

Muszę przyznać, że nie czuję się źle kiedy Melanie dowiedziała się o lasce Taylor. Zwłaszcza po tej rozmowie, którą mieliśmy na werandzie. 
Po tym, wiedziałem, że była typem dziewczyny , która była skrępowana, a także bardzo wrażliwa na chłopaków. Przekonałem się, że moje zachowanie "gentlemeńskie" było dla zakładu. 
Będąc szczery, nie wiem, jeśli to naprawdę ja to powiedziałem to by wygrać sto dolców od Chaz'a i Ry'a. 
Wiem, że od teraz bez względu na to co robię z Melanie, musi wyglądać uczciwie. A to co zrobię za jej plecami, zostanie za jej plecami. Innymi słowy, nie może się dowiedzieć. 
Muszę być ostrożny, jeżeli chcę wygrać zakład. 
Wiem, że mogę to zrobić. To jest po prostu o wiele trudniejsze, niż sądziłem. Ale jedna rzecz; nie śpię na tej pieprzonej kanapie. 


Melanie’s POV 

Mój budzik w telefonie wyłączył się. Była 6 rano. Jęknęłam, naciskając przycisk drzemki i zamykając ponownie oczy z powrotem zapadłam w sen. Moje oczy powoli otworzyły się. Mój budzik nie wyłączył się, a ja czułam się jakbym zasnęła na chwilę. Kręcąc się na kanapie, moje oczy rozszerzyły się, gdy w panice zaczęłam szukać wkoło mojego telefonu. 
Znalazłam go i zobaczyła, że jest 6:54. 
-Cholera! - przeklęłam głośno Zrzuciłam koc i pobiegłam po schodach na górę.Wpadłam do sypialni ignorując śpiące ciało Justin'a owinięte kołdrą na łóżku, pobiegłam do łazienki. 
W ciągu pół minuty szybko umyłam zęby i pobiegłam z powrotem. Nie miałam czasu na prysznic. Świetnie.
Szybko otworzyłam szafę, co sprawiło głośny dźwięk. Usłyszałam senny jęk Justin'a, który trochę się poruszył. Pośpiesznie wyciągnęłam bluzkę i spódnicę. Odwróciłam się, aby upewnić się, że Justin spał, na moje szczęście tak było. Jego oczy były zamknięte, a usta lekko rozchylone. 
Zdjęłam swoją piżamę i włożyłam swoje ubrania. Zbiegłam na dół szukając teczki. Okazało się, że leży otwarta na stole z arkuszami, które były wszędzie rozrzucone. Wepchnęłam je wszystkie do środka i zamknęłam ją. Udałam się do drzwi wejściowych szukając butów na stojaku. Po założeniu ich, złapałam moje kluczyki do samochodu i ruszyłam do drzwi. 
Sprawdziłam godzinę i była 7:12.
Przeklinałam wielokrotnie w mojej głowie, śpiesząc się do mojego biura.

Westchnęłam głęboko, zamykając oczy, kiedy zatrzymałam się na moim podjeździe, wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki. Ze zmęczeniem oparłam głowę na kierownicy. 

Naprawdę potrzebowałam kawy.
Mój telefon zabrzęczał wskazując, że mam wiadomość tekstową. Spojrzałam na mój telefon i z przodu było wyświetlone pole z nazwą Greg. 
Od razu się uśmiechnęłam. Otworzyłam wiadomość: "Hej, wiem, że jesteś zmęczona, ale jeśli chcesz się ze mną napić kawy czy coś to dać znać :) x"
Śmiałam się, co za zbieg okoliczności. Kciukiem odpowiedziałam mu szybko "pewnie, że tak", wysiadłam z samochodu i  chwyciłam moją teczkę.
Weszłam do domu i zamknęłam drzwi, przez co wydałam przypadkowo głośny huk. Rzuciłam klucze do małej miski na stole, obok drzwi zdjęłam szpilki, umieszczając je na szafce.
Weszłam do środka i położyłam teczkę na stole, ustępując drogę do schodów. Usłyszałam kroki rozbijające się wokół z sypialni i zmarszczyłam brwi. Powoli otworzyłam drzwi.
Justin stał na środku pokoju, oddychając nierówno, w zaledwie samych bokserkach. Jego włosy sprawiały, że wyglądał jakby właśnie się obudził.
-Co robisz? - spytałam zaciekawiona.
Spojrzał się na mnie, jego oczy wróciły do normalnego rozmiaru. 
-Po prostu się obudziłem. - jęknął, przejechał dłonią po włosach, czochrając je jeszcze bardziej.
-Jest 2 po południu. - powiedziałam z niedowierzaniem.
-Byłem zmęczony. - odpowiedział leniwie, wzruszając ramionami.
-Dlaczego sapiesz? - uniosłam brew.
Ponownie wzruszył ramionami:
-Dlaczego jesteś taka ciekawa?
Pokręciłam głową przewracając oczami, starając się ignorować jego ABS i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam jakieś ubranie, które mogę nosić. Podeszłam do drzwi łazienki, które zostały zamknięte i usłyszałam jak Justin idzie za mną. Szybko stanął przed drzwiami, blokując mi dojście.
-Co robisz? - zapytałam rozdrażniona.
Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała, a ona oblizał językiem dolną wargę. Jego oczy były zdenerwowane, choć wiedziałam, że starał to ukryć. 
-Uh, nie możesz tam wejść. - powiedział szybko.
-Dlaczego nie? Muszę się przebrać. - powiedział niecierpliwie. 
Nic nie powiedział. 
-Justin, co do cholery się z tobą dzieje?
Szybko potrząsną głową.
-Nic. Ja uh, Ja.. Muszę siusiu. - mruknął, odwracając się i otwierając drzwi przecisnął się przez najmniejszy kawałek i zamknął drzwi przed moją twarzą. 
Słyszałam jak zamyka drzwi na klucz i wzdycha z ulgą.
Zmarszczyłam brwi podejrzliwie. Poczekałam trochę i słyszałam tylko ciszę. Potem usłyszałam włączający się prysznic i przewróciłam oczami.
-Justin! - krzyknęłam.
-Przykro mi, biorę prysznic. Użyj łazienki na dole. - wrzasnął z drugiej strony drzwi.
-Urgh! - jęknęłam i wyszłam z pokoju.
Ale coś w kącie pokoju wpadło mi w oko. Zatrzymałam się natychmiast i spojrzałam na to. Był to srebrny sztylet, który leżał na podłodze tuż pod łóżkiem.
Zmarszczyłam brwi i podeszłam, aby go podnieść. Wtedy zobaczyłam coś jeszcze pod łóżkiem. Pochyliłam się i uklękłam na ziemi, spojrzałam pod spód. Wyciągnęłam kilka ubrań, które nie należały do mnie. Był tam również inny numer buta. 
Były to cudze ubrania. Dziewczyny.
Wypuściłam powietrze, kiedy znalazłam biustonosz do kilku strojów. Było oczywiste co teraz się dzieje. 
Moje założenie: Justin przyprowadził kogoś, gdy byłam w pracy. Był zajęty a nią, dopóki nie usłyszał moich kroków, gdy szłam do domu. Wsadził ją do łazienki i zamknął drzwi oraz szybko ukrył jej ubrania pod łóżkiem. Weszłam, starał się zachowywać normalnie. Starałam się iść do łazienki i zatrzymał mnie, wszedł do środka zamykając drzwi, żebym nie mogła się dowiedzieć, że ktoś tam był. 
Wow.
Dlaczego nie jestem zaskoczona?
Pokręciłam głową z irytacją i wepchnęłam ubrania z powrotem pod łóżko. Nie pozwolę, żeby zbliżył się do mnie. Nie obchodzi mnie to, pamiętasz?
Wyszłam z pokoju w drodze zamykając drzwi, przebrałam się na dole. Mój telefon zabrzęczał i odczytałam wiadomość od Greg'a.
"Jestem na zewnątrz, wyjdź kiedy twój gotowa x"
Odpisałam: "jesteś* ;)" (chodzi tutaj o angielską literówkę, on zamiast "you're" napisał "your" a ona go poprawiła)
Sekundę później on napisał "-_- Przepraszam, moja pani pisarz nie jest taka dobra ja ty"
Roześmiałam się.

Byłam w Starbucks'ie z Greg'iem.

-Wyglądasz na zmęczoną. - zauważył.
-Jestem zmęczona. - wymamrotałam popijając kawę.
Zaśmiał się.
-Więc jak był na miesiącu miodowym? - zapytał z współczuciem.
Obraz mój i Justin'a przemknął mi natychmiast przez głowę. Spojrzałam w dół, czując jak się rumienię, gdy położyłam palec na krawędzi mojego kubka.
Pokręciłam głową lekceważąco.
-Dobrze.
-Dobrze? - zaszydził - Tak jakby. Byłaś skazana na Bieber'a przez cały tydzień. - zawołał cicho.
Zaśmiałam się.
-Tak, nie było najlepiej. Ale nic nie mogłam zrobić. Jedyny plus, Rachel przyjechała i byłam z nią... przez większość czasu.
-Prawda. - skinął głową popijając mrożoną mocha. - Czy on nadal jest chujem?- zapytał po chwili.
Spojrzałam w dół ponownie, patrząc specyficznie na stół. Powoli skinęłam głową.
-Trochę. Wróciłam do domu po pracy i był z dziewczyną, ale ukrył ją w łazience i myślał, że o tym nie wiem. - zaśmiałam się kręcąc głową.
Spojrzał na mnie stanowczo. 
-On nie zasługuje na kogoś takiego jak ty.  - powiedział cicho.
Śmiałam się wciąż patrząc na tę specyfikację. 
-On nie zasługuje na nikogo. To świnia. - przewróciłam oczami. 
Greg zaśmiał się pokazując  swoje perłowo białe zęby. 
-Chodźmy nad jezioro. - zasugerował Greg znikąd  kiedy wstał.
-Co? - zaśmiałam się.
Wzruszył ramionami z uroczymi rękami.
-Nudzi mi się.
Pokręciłam głową śmiejąc się.
-W porząsiu.
Wyszliśmy ze Starbucks'a i wsiedliśmy do samochodu. Jechaliśmy w dół do jeziora, które znajdowało się około pół godziny jazdy. Dostaliśmy się tam i usiedliśmy na miękkiej trawie jak dawniej i rozmawialiśmy o głupich rzeczach. Byliśmy tam kilka godzin, ale czułam się jakbyśmy byli dziesięć minut. 
Spędzanie czasu z Greg'iem było jedną z najlepszych rzeczy w moim życiu, jeśli mam być uczciwa. On sprawia, że zapominam o wszystkim na świecie. On sprawia, że się uśmiecham i śmieję. On jest po prostu najbardziej niesamowitym człowiekiem.
Roześmiałam się głośno z jego bezsensownych słów. Uśmiechnął się oglądając mnie śmiejącą się i zachichotał uciekając wargami. 
-Nie mogę uwierzyć, że zmoczyłaś się w swoje spodnie! - zawołałam starając się kontrolować.
-Zamknij się! Miałem siedem lat. - bronił się.
-To sprawia, że jest jeszcze śmieszniej! - dyszałam, chichocząc jak szalona.
Roześmiał się, policzki zaczerwieniły się nieznacznie. Był zawstydzony.
-Naww, Greggy poo trochę się rumieni! - wydęłam wargi, ściskając jego policzki i mówiąc głosem dziecka i nadal się śmiałam.
Uśmiechnął się do mnie i nagle przewrócił się na mnie przyciskając mnie do ziemi i zaczął łaskotać mój brzuch. Piszcząc głośno ociągałam swoje ręce, aby go powstrzymać. 
-Wycofaj to! - zaśmiał się.
-Nigdy! - wykrztusiłam.
-Dobrze! - zaczął łaskotać mnie mocniej.
moja twarz zrobiła się czerwona i miałam oczy we łzach ze śmiechu.  Nie mogłam przestać się śmiać. Brakowało mi tlenu i nie mogłam oddychać. Za każdym razem biorąc wdech powietrza bolał mnie brzuch.
-Stop! - błagałam, śmiejąc się obracając głowę.
-Nie, dopóki nie powiesz, że mnie kochasz i że jestem bardziej niesamowity niż ty. - szantażował mnie uśmiechając się.
-Kocham cię i jesteś bardziej niesamowity niż ja. - śmiałam się na jednym szybkim oddechu.
Przestał mnie łaskotać, wycofując swoje ręce i krzyżując je na piersi. 
-Teraz, nie było to takie trudne? - uśmiechnął się.
Moje ręce od razu udały się do mojego bólu brzucha podczas gdy łapczywie okupowałam całe powietrze wokół mnie, każdy oddech był bolesny.
Moja klatka piersiowa szybko się unosiła i opadała, otarłam oczy, kilka chichotów wciąż wydobywało z moich ust. 
-Nienawidzę cię. - pokazałam mu język.
Wypiął ramiona nad głowę.
-Jesteś pewna? - spytał, pochylając się do mojej twarzy z bezczelnym uśmiechem na ustach.
Nerwowo przygryzłam wargę wiedząc, że gdybym powiedziała, że tak, to on ponownie zaczął by mnie łaskotać. Szybko potrząsnęłam głową.
-Nie, nie, nie,  kocham cię! - odpowiedziałam natychmiast ustępując.
Uśmiechnął się chichocząc.
-Wiem. - zniżył głos do łagodnego szeptu.
Czułam jego wzrok na moich ustach. Wtedy zauważyłam, jak blisko jego twarz jest od mojej. Był zaledwie kilka centymetrów ode mnie. 
Czułam, że czas się zatrzymał. Ziemia przestała się kręcić. Wszystko było ciche i spokojne. Spojrzałam na jego usta, czując dziwne uczucie we mnie. Powoli pochylił się bliżej mnie i zamknął oczy.
Czuła umieszczone mocno jego usta, ale delikatnie w mojej woli i oczy blisko, podsunęłam usta naprzeciwko jego z tą samą siłą. 
Pocałunek był miękki i delikatny i trwał kilka sekund. Ale moje tętno podniosło swoje tempo jak mój żołądek ucieka. Odsunął się powoli. Otworzyłam oczy w tym samym czasie co on i wtedy patrzeliśmy na siebie w milczeniu.
Teraz zapomniałam o wszystkim i wszystkich na świecie. Tkwiłam w jednym momencie. Nie wiedziałam co się dzieje, ale nie chciałam. Wszystko po prostu czułam dla jakiegoś powodu. 


_________

Tak więc, jestem Monika i będę przez jakiś czas tłumaczyć kolejne rozdziały. :)
Mam nadzieję, że jakoś mi to wyjdzie.. Haha.
A więc, podoba Wam się? 
+Jeśli są jakiekolwiek błędy to przepraszam, ale staram się jak mogę :)

@Nustiin 


czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 23

WAŻNE! Jeżeli reugularnie czytasz tłumaczenie to musisz przeczytać cos pod tłuamczeniem :)

Justin’s POV

Rachel jest straszną szmatą.
Przysięgam na Boga. Dobra, bedę trzymać się z dala od tej rzeczy. Zamiast teraz być wściekły za to, że wyrzucila mnie z własnego miejsca, bałem się trochę nic niż byłem wkurzony.
Przechodziłem między siedzeniami, zobaczyłem puste miejsce, które znajdowało się w tej samej klasie. Spojrzałem na siedzącego obok, wewnętrznie jęknąłem. Był bardzo duży.
Naprawdę duży.
Stalem tam niezręcznie przez około dwie minuty, czułem jak wszyscy się na mnie patrzyli. Zrobiłem krok do przodu w stronę siedzenia i ostrożnie usiadłem. Mężczyzna miał swoje słuchawki i oglądał jakiś film na małym ekranie. Podczas oglądania jadł paczkę czipsów ziemniaczanych.
Zauważył, że siadłem obok niego, spojrzał na mnie. Wyglądał jak buldog, był tłusty i głupi.
Siedząc zajął mój cały podłokietnik i połowe mojego siedzenia. Starałem się nie patrzeć z irytacją i koncentrowałem się na dwóch dziewczynach.
Widziałem tylko czubek głowy. Nie było słychac o czym rozmawiaja. Były zbyt daleko, a nawet gdybym był blisko to także bym nic nie usłyszał, onieważ i tak zbyt cicho rozmawiały. Westchnąłem próbując komfortownie i zignorować cały ten tłuszcz. On praktyczie siedział na mnie i starałem odsuwać z dala od niego.
To jest najgorszy lot.

Melanie’s POV

Samolot ostatecznie wylądował i razem z Rachel odpiełyśmy pasy i wstałyśmy. Nwtychmiast odwróciłam się, aby spojrzeć na Justina i prawie wybuchnęłam śmiechem. Szturchnęłam Rachel by na niego spojrzała. Justin zostanie zniszczony przez nadwagę faceta, który zasnął na jego klatce piersiowej.
Wyglądał tak dziwnie i można powiedzieć, ze starał się siedzieć z dala od niego jak to było możliwe, ale po prostu nic się z tym nie dało zrobić. Podeszłam i starałam się szturchac go od piersi, ale on zbyt głośno chrapał, nawet Justin rozejrzał się bezradnie, jego oczy prosiiły o pomoc. Prychnęłam.
Roześmiałam się, potrząsnęlam głową kiedy wyciągałam bagaż. Rachel także ruszyla po swój bagaż, całkowicie ignorując Justina. Wyciągnęłyśmy walizki z samolotu na lotnisko zostawiając samego Justina.
Dotarłyśmy na parking i nagle jej telefon zadzwonił. Odpowiadała, okazało się, ze została wezwana do pracy na czyjąś zmianę. Odłożyła słuchwakę i spojrzała na mnie przepraszająco.
- W porządku - potrząsnęłam głową.
- Bardzo mi przykro - jęknęła
- Jest w porządku, serio - śmiałam się po czym ją przytuliłam.
- Zobaczymy sie później, ok? - powiedziała po czym skinęłam głową usmiechając się.
- Dzięki, za wszystko
- Nie ma za co - powiedziała przed wejściem do swojego samochodu.
Westchnęlam. Mojego samochodu tu nie było. Razem z Justinem przyjechalismy wspólnym samochodem. Gdybym miała pieniądze to bym złapała taksówkę, a nawet pociąg lub coś.
Zaczęłam poszukiwania za samochodem. Natychmiast znalazłam czarnego Range Rovera i około z dzięsięć metrów ode mnie zauważyłam Justina.
Zauwazył mnie i patrzyliśmy na siebie przez kilka sekund, zanim odwróciłam wzrok. Otworzył samochód i rzucił walizkę na tylnie siedzenie. Usiadłam na fotelu dla pasażera i zapięłam pasy, patrząc przez okno. Usiadł na siedzeniu kierowcy, zamykając drzwi. Wiedziałam, że patrzy na mnie, ale nadal spoglądałam ponuro przez okno.
Usłyszałam westchnienie, przed uruchomieniem samochodu i wyjazdu z parkingu.
Jechaliśmy w ciszy, nic nie było słychać oprócz ruchu wokół nas. Spojrzałam na przełącznik audio i sięgnęłam do przycisku. Ze strony Justina wydawało się, ze robił to samo i nasze dłonie delikatnie się styknęły. Szybko wycofałam rękę tak samo jak on, spoglądając niezręcznie na siebie.
- Przepraszam - wymamrotał kiedy odwróciłam głowę by wyjrzec przez okno.
Powietrze wypełnione niezręczności i oboje czuliśmy się nieswojo. Po drugie, ze włączyło się radio i napięcie powoli ucichło.
Gdzieś po godzinie, dotarliśmy do domu i zatrzymaliśmy się na podjeździe. Szybko wysiadłam i zaprowadziłam swoją walizkę do drzwi, a on resztę wyciągał z bagażnika. Włożyłam klucze do zamka i otworzyłam drzwi, wchodząc do wewnątrz.
Rozejrzałam się wokół, zaby zobaczyć dom. Był już umeblowany. Były kanapy, ogromny telewizor, stoliki, biurka, regały. Idałam się po schodach biorąc walizkę. Otworzyłam drzwi od sypialni. Kiedy otworzylam drzwi do gościnnej sypialni to mój usmiech automatycznie zniknął.
To pomieszczenie było jeszcze puste.
Postanowlili urzadzic cały dom oprócz drugiej sypialni? Co to do cholery jest? Przewróciłam oczami, cokolwiem. Nie zamierzam spać na kanapie.
Zaczęłam rozpakowywać walizkę i składałam ubrania do komody i szafy. Kiedy Justin wszedł do środka... szczerze? nie chciałam znajdować się z nim w jednym pomieszczeniu. Wstałam i zaczęłam iść w kierunku otwartych drzwi, przechodząc obok Justina.
Złapał mnie deliktnie za rękę, zatrzymując mnie - Mel - stwierdził cicho.
Odwróciłam sie i spojrzałam na niego
- Przykro mi - jego głos był pełen wyrzutów sumienie - Naprawdę jestem..
- Justin - westchnęłam, przerywając mu - Nie obchodzi mnie to co się stało, dobrze? Czy możesz po prostu mnie zostawić? - apytałam spoglądając na koniec.
Stał tam przez chwilę patrząc na mnie, aż wypuścił małe niesłyszalne westchnienie - W porzadku - spojrzał w dół.
Odszedłam od niego, i poszłam na dół do kuchni. Była około godzina dwudziesta. Otworzyłam spiżanie i wyciągnęłam składniki i wrzucałam składniki do garnka. Kilka minut póxniej uszłyszałam kroki opadające w dół po schodach. Justin wszedł do kuchni po szklanke wody. Wlał do niej, odwrócił się.
Czułam jak zwrok, ale widać starał się mnie ignorowac. Stał tam przez chwilę, a ja nadal mieszała wokół żywności, próbując nie dopuścić by dostal się do mnie.
Po kolejnej chwili nie mogłam juz tego znieśc. Odwróciłam się, a on nadal tam stał. Jak tylko spojrzałam na niego, jego oczy, które zostały ustawione na tyłku, rzucił się do mojej głowy.
- Czego chcesz? - zapytałam brytalnie, ale szczerze.
Trzymałam jego spojrzenie na mnie, zanim odpowiedział. Nie wiem czy jego wypowiedż był pozbawiona emocji lub po prostu nudna. Potrząsnął głową.
- Nic. Po prostu jestem głodny - powiedział szczerze.
On nawet tej wody nie wypił.
- Cóż, obiad bedzie gotowy za pół godziny - mruknęłam, odwracając się do dalszego meiszania.
Zapadła cisza
- Dobrze - odpowiedział
Zaczęłam dodawać jakieś przyprawy, nagle poczułam dłonie Justina wokół mojej talii.Natychmiast spięłam się, nagle podbródek Justina spoczął na moim prawym ramieniu.
- Naprawde mi przykro - szepnął
- Justin, zostaw mnie - mruknęłam ze znużeniem
- Czy mi wybaczysz? - zapoytał smutnym tonem.
Byłam spokojna
- Mel?
- Jezeli powiem ''tak'' to puścisz mnie?
-Mhmm - skinął głową na moim ramieniu.
- Właśnie tak - sklamałam, ale on sie nie ruszył
- Nie wierzę ci
- Justin, po prostu odejdź - powiedziałam.
- Jeśli dasz mi buziaka to odejde - uśmiechnął się szeroko
- Odejdź - nakazałam, nie zadając sobie trudu.
Nie obchodzi mnie to co robił, czy z kim spał.
- Moje usta sa tutaj - zachichotał.
- Justin przestań - odwróciłam się w jego uścisku, próbujac go odepchnąć.
Jego twarz była kilka centymetrów od mojej, a on usmiechał się bezczelnie. Jak tylko przycisnął usta na policzku usmiechając się na mojej skórze. Jego usta, moglam teraz szybko uciec i ze strachu walnąć go. Ale ja po prostu stałam.
Czułam jak moje policzki rozgrzewały się mimowolnie. Pokręciłam głową, oczyszczając moje mysli i wzruszyłam ramionami .
Po zakonczeniu, kłade na talerz jedzenie i postawiłam na stole.
- Obiad gotowy - zawołałam głosno, by mnie usłyszał.
Wskoczył na schody i schodził, było słychac jak rozmawiał przez telefon a także śmiał się ' może już powiedzieć do widzenia, i ze sto dolców juz są moje. Ja wam pokaże' - powiedział.
Podszedł do stołu, wsłuchiwał się i nagle powiedział - oo stary. Musze iść, porozmawiam z tobą później, narazie - i rozłaczył się.
Podczas gdy włączyłam telewizor, przeleciałam po niektórych kanałach, zastanawiałam się z kim i oczym on rozmawiał. Moje mysli zostały przerwane przez ochrypły glos Justina
- Nie jesz? - zapytał.
Pokręciłam głową.
Stal tam przez chwilę, wiedziałam, ze po prostu patrzy na mnie.. znowu.
Przysięgam, ze ten facet jest nienormalny. On zawsze się spieszył. Tak jakby jego mózg próbował przetworzyć własnie to co mówił.
Przewróciłam oczami w środku, a on powiedzial
- Ohh.. - urwal - ok
Nie wiem dlaczego, ale przysięgam, ze czułam rozczarowanie w jego głosie. Nie, myślę, żę mój umysł po prostu gra ze mną. Usiadł zaczął bezgłośnie jeść, a ja oglądałam wiadomości.
Wewnętrznie jęknęłam przypominając sobie, ze mam jutro pracę, i to o siódmej rano! Nienawidzę, dlaczego musi być tak wcześnie.
Słyszałam jak Justin wstał od stołu u ruszył w droge sypialni. Ziewnęłam wyciągając ręce, zdając sobie sprawę jak byłam wyczerpana. Wyłączyłam telewizor i ruszyłam w strone kanapy. Widziałam tależ Justina leżący na stole.
Staralam się nie denerwować. Podnioslam go i podeszłam do zlewu by go umyć. Wyłączyłam wszystkie światła, i ruszyłam na górę, otwierając drzwi do sypialni. Justin leżał pół pod kocem, półnagi, spoglądał na telefon.
Spojrzał na mnie, kiedy stałam w wejściu.
- Czy możesz spać na kanapie? - zapytałam tonem nieco bardziej wymagającym.
Spojrzał na mnie, marszcząc brwi i zaczął się chichotać - Nie - potrząsnął głową, tak gdybym zadała bardzo głupie pytanie.
- Nie bedę spała w tym samym pokoju co ty - powiedziałam
- Dobrze wiedzieć - odpowiedzial i wrócił pisania na telefonie.
Spojrzałam na niego w szoku - Justin prosze wyjdź
Spojrzał na mnie z niedowierzeniem - Nie - powiedzial głośniej - To także jest moje lóżko, nie będę spac na tej pieprzonej kanapie - splunął.
- Dobrze, nie będę tutaj spała, jezeli ty tu jestes - starałam się mu w jakis sposób gorzić, ale wiem ze to było żałosne.
- Fajna historia..? Dlaczego zależy mi jeszcze raz? - spytał znudzonym tonem.
Zacisnęłam zęby razem ze wściekłością.
- Poważnie, idx spać do salonu - powiedziałam stanowczo, starając się kontrolowac mój gniew.
Spojrzał na mnie i otworzył usta, mówiąc cichi - Odpieprz się - wyszeptał niegrzecznie
Ugh! Nie potrafię opsiać jak bardzo go nienawidze teraz. Wystarczy, ze byl chwile słodki taktowny, a teraz wrócił do starego ja. Myślę, że jest dwubiegunowy czy coś.
Zacisnęlam pięść podeszłam do łóżka chwytając surowo poduszkę i wyszlam z pokoju, upewnia jąc się ze zatrzasnęłam drzwi jak to tylko było mozliwe.
Brnęłam na dół i otworzyłam drzwi szafy pod schodami, wyciągnęlam mały kocyk. Udałam się na kanape próbując nie dopuścić Justina do mnie.
Odetchnełam głęboko starając sie kontrolować wszystkie moje emocje.
Pamiętam jedno, moja mama nauczyła mnie. Znaczy dosłownie zmieniła moje życie, nauczyła mnie kontorolować swoje emocje,
To jest takie prawdziwe. Jesli nie myśle o wielu rzeczach, to moje zycie jest o wiele łatwiejsze. Zanim poznałam Justina, byłam o wiele silniejsza w sile woli. Wiedzialam, jak się kontrolować. Moje zycie było całkowicie inne. Natępnie przyszedł Justin i teraz jestem zrujnowana. To, tak się teraz czuje. Pokręciłam głowa. Dosyć tego. Powiedziałam sobie słowa mojej mamy. Wkrótce stało się, że Justin teraz nie przeszkadza mi. Uśmiechnęłam się, i spokojnie połozylam się i zasypiałam.
______
To jest moje ostatnie tłumaczenie na jakiś czas.
Zbliżają się wakacje, a ja będe prze około miesiąc lub półtora poza domem i nie będę mieć
dostępu do laptopa.
Także tłumaczeniem rozdziałów zajmie się moja koleżanka Monika [ @nustiin ].
Mam nadzieje, ze mnie nie zawiedzie, jak coś piszcie do niej na twitterze o nowe rozdziały.
A ja wam życzę duzo zabawy w te wakacje.
Pozdrawiam Tomek @swwaager :)

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 22

Melanie’s POV

Zajęłam miejsce obok okna. Rachel siedziała w tej samej klasie co ja, ale w środkowym rzędzie. Zapinałam pasy gdy nagle przyszedł Justin. Spoglądał na mnie. Otworzył schowek i podniósł walizkę i rzucił ją tam. Poradził sobie beż żadnych problemów, wyglądało to jakby nic w tej wlizce nie bylo. Sięgnąl by zamknąć i jego korzula uniosła się kilka centymetrów odsłaniając jego abs i tatuaż.
Przysięgam, ten facet jest zbyt atrakcyjny jak na mój gust.
Usiadł obok mnie, gapiąc się na mnie. Nie zwracałam na niego uwagi, nawet na jego obecność.
Wyjrzał przez okno i westchnął 'Melanie' starając się tym wzrócić moją uwagę.
Po prostu zignorowałam to.
Otworzył usta, żeby coś powiedzieć ale stewardesa z przodu mu przerwała i powiedziała by wszyscy zapięli pasy bezpieczeństwa.
- Proszę, posłuchaj mnie - błagał kiedy zapinał pas
Samolot ruszył na pas startowy.
- Nie chcę z tobą rozmawiać - mruknęłam
- Wcześniej. Wystarczy tylko posłuchać.
- Nie chcę aby..' - syknęłam w końcu patrząc mu w oczy.
- Spójrz tylko, wysłuchaj mnie. Nie mam pojęcia skąd ona miała mój numer, a ja nawet nie znam jej imienia - zawołał cicho
- Tak jasne, już nic lepiej nie mówi - powiedziałam przerywając mu
- Mel.. - jego skruszony głos
- Nic do mnie nie mówi, nie chcę cię słyszeć.
Zapadła cisza.
- A co z ostatnia nocą?
- Co z nią? To nic nie znaczy, w ogóle miało to jakieś znaczenie? To było prawdopodobnie tylko kolejny romans dla ciebie - splunęłam - Nie obchodzi mnie to co masz do powiedzenia, nie chce teraz mieć z tobą nic wspólnego. Jestes egocentryczny i niedojrzałym kretynem. Nie wierzę, że utknęłam tu z toba do końca życia - mój głos załamał sie pod koniec.
Starałam się pozostać silna. Ale tot ak naprawdę nie wyszło, ponieważ wszystko co mogłam czuć to fala bólu i smutku.
W sumie myślę, że pocałunek jednak coś znaczy. Myslałem, że się zmieni, myślałam, ze stanie się lepszym człowiekiem. Nie mogę uwierzyć, że się na to nabrałam. To wszystko jest tylko grą dla niego.
Do tej pory samolot opuścił ziemię i byliśmy wysoko, Justin spoglądał mi w oczy ze smutkiem. Ale to było fałszywe.
- Słuchaj przykro mi. Wiem, że zrobiłem źle, tak wiele razy ale  proszę daj mi szansę.
Zaśmiałam się głośno, podniosła głowę aby spojrzeć na niego jeszcze raz.
- Żartujesz? To jest dokładnie to co powiedziałes mi wczoraj. I ja, jako głupi człowiek dałam ci szansę. Nie waż się mnie zapytać o jeszcze jedną, nigdy! Dlaczego nie możesz po prostu iść kurwa z jakąś dziwką. W ten sposób wszyscy możemy być szczęśliwi. Wszystko może być jak z bajki - mruknęłam sarkastycznie.
Otworzył usta i znów zaczął mówić, ale Rachel ukazała się u jego boku, mówiąc do niego - Ona to stanowczo stwierdza, wstań i idź już.
- Co? - zapytał kompletnie zdezorientowany
- Powiedziałam byś odszedł stąd. Nie będziesz siedzieć obok Mel - powiedziała stanowczo.
- Nie, to jest moje miejsce - powiedział,
Zanim zdążył dokończyć zdanie, Rachel złapała go za koszulę i pochyliła się tak, że stanęli twarzą w twarz. Jego oczy rozszerzyły się i przeniósł j do tyłu głowy, strach wynika z wzrokiem.
Jej słowa byly dość mocne.
- Odpieprz się. Idź bo zaraz cię coś zaboli i nigdy nie będziesz mógł mieć dzieci.
Przęłknął slinę, dzięki czemu było widać jego ruch jabłka Adama. Nagle wyleciał z fotela i ruszył w dól korytarza na miejsce Rachel.
Starałam się nie wybuchnąć śmiechem. Chichot zaatakował mnie, moje ramiona drżały. Ścisnęłam powieki kiedy Rachel usiadła obok mnie.
- Bułka z masłem - otarła wyimaginowany kurz z ramienia.
Zaczęłam śmiac się głośniej. Po chwili Rachel dołączyła. Po kilku minutach uspokoiłam się i otarłam łzy. 
- Tak... co dokładnie stało się ostatniej nocy - zapytała.
Mój chichoczący uśmiech zniknął zupełnie. Spojrzałam na moje palce na kolanach, momentalnie mój nastrój się zmienił. Westchnęłam i powoli zaczęłam wyjaśnieć jej wszystko.
Od przypadkowego pocałunku Daniela, aż do tego, że się coś zdarzyło z Justinem na balkonie. Jej szczęka opadła aż do ziemi. Jej usta były szeroko otwarte. Po prostu siedziała gapiąc się na mnie bezgłośnie.
Przygryzłam nerwowo wargę.
- Podobało ci się? - wykrzyknęła
- Nie! - powiedziałam - mam na myśli... nie wiem - potrząsnęłam głową patrząc przed siebie 
- To jest po prostu.. - przerwałam jej
- On jest inni. Mam na myśli, powiedział mi, że on nigdy nie całuje brzydkie dziewczyny.. nazwał mnie wspaniałą, Rachel. Nikt nigdy mnie tak nie nazwal oprócz ciebie i mojej mamy.
Siedziała tam, myśląc przez chwilę - No tak myslę, ze masz rację. Ale ja po prostu nie rozumiem.
- Ja też nie - wzruszylam ramionami wzdychając beznadziejnie.
- Ale co się stało? Dlaczego jesteś wkurzona na niego? - poprosiła bym powiedziała jej więcej.
Westchnęlam - Następnego dnia rano, keidy wstałam miałam wyjść... Nagle Justin dostał sms'a. Jego telefon leżał na podłodze, więc podniosłam go i przeczytałam... - zaytrzymałam sie
- I...? - Rachel powiedziała niecierpliwie - co to znaczy?
Pokręciłam głową z irytacji - Coś, dzięki za ostatnią noc,  xoxo
Rachel siedziała jak kamień przez chwilę - Wow
- Wiem - mruknęłam 
- Ja po prostu nie rozumiem. Wcześniej był taki miły. Wszystko szło dobrze - spojrzałam na nią - Może ja źle - poprosiłam ją niepewnie - Czy pozwolić mu wyjaśnić?
- Nie - potrząsnęła głową - On udaje - stwierdziła Rachel - Pewnie chce się pieprzyć. Przecież on nie może być aż tak miły. To nie jest on. On jest chujem. Chuja nie da się zmienić.
Skinęłam głową - Wiem. Masz rację. Myślałam o tym samym. Wciąż nie mogę uwierzyć, że się dałam na to nabrać. Rzeczywiście myślałam, ze jest inaczej.
Przytuliła mnie - Hej, wszystko będzie dobrze. Nie winię cię. Każdy popełni błędy. Gdybys spadła...
Śmiałam się, kiwając głową - To prawda.
Pociągnęłam nosem wycierając łzy spod oczu, które pojawiły się. - Nie martw się o to. Tylko nie pozwól by dostał się do ciebie.
- Uwierz mi, staram się. 
- Wiem kochanie. Ale wszyscy wiemy, że Justin jest po prostu pochłonięty pizdami.
- Rachel - syknęłam, uderzając ją w ramię.
Roześmiała się, kładąc ręce w górę defensywnie - Hej, jesteśtym co jesz - zażartowała.
Moja twarz ukazywala obrzydzenie i patrzylam na nia z odrazą - Łeee - jęknęłam,
Ona po prostu śmiała się z mojej reakcji.

______
To kochani powracamy, wszystko już działa z czego jestem mega zadowolony! Przypominam wam, że jestem chłopakiem a nie dziewczyną :)
Mam nadzieję, ze nikt nie zapomniał o tym tłumaczeniu :)
Pozdrawiam @swwaager - tt

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 21

Melanie’s POV

Moje oczy otwierały się powoli, rozejrzałam się dookoła. Pamiętam, że byłam w pokoju Justina i nagle obrazy z ostatniej nocy przemknęły przez mój umysł. Przypomniałam sobie wszystko, od małej rozmowy az do pocałunku.
Powoli zaczęłam się uśmiechać. Muszę przyznać, że po ostatniej nocy, Justin nie zdobył ani trochę szacunku ode mnie. Poprawnie po raz pierwszy powiedział moje imię. Wydawało się to naprawdę słodko, zwłaszcza kiedy zapytał mnie czy wszystko w porządku.
Mój uśmiech automatycznie opadł, kiedy przypomniałam sobie kim on naprawdę jest, palant.
Ale może się zmienić, w nocy zachowywał się jak inny człowiek.
Nie wiem co już do niego czuję. Mam na myśli ostatnią no, a teraz? Teraz nie wiem.
Pokręciłam głową i westchnęłam. Usiadłam, wyciągając ręce przed siebie. Widziałam jak Justin śpi na kanapie. Miał na sobie dresowe spodnie i był bez koszulki. Patrzyłam w zachwycie na jego tułowia. Trzeba przyznać, ze wyglądał pociągająco bez koszuli.
Patrzyłam na jego twarz. Nie rozumiem tego jak ktos może być tak przystojny. Nadal nie rozumiem, jak mogłam skończyć z kimś takim przystojnym jak on.
Starałam się nie myśleć o tym jak wstałam z łóżka i założyłam buty. Podniosłam bluzę, telefon i spokojnie ruszyłam w stronę drzwi. Przed wyjściem, jeszcze raz spojrzałam na Justina. Jego oczy były zamknięte, a usta lekko rozchylone. Wyglądał tak słodko.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nagle zauważyłam rozbłysk światła z podłogi. Spojrzałam w dół i zobaczyłam telefon Justina, leżał beztrosko pod kanapą. Pochyliłam się, podniosłam go i umieściłam na kanapie obok niego.
Byłam cicho. Byłam trochę wdzięczna, ponieważ gdyby było trochę głośniej, Justin mógłby się obudzić. A ja byłam w drodze na zewnątrz. Jeżeli mam być szczera, to nie chcę rozmawiać o ostatniej nocy. Muszę iść się przewietrzyć.
Kiedy stałam zauważyłam, wyświetloną wiadomość. Nie mogłam się powstrzymać by to zobaczyć.
Była to wiadomość która została prawdopodobnie została zapisana. Czytałam to w mojej głowie ' Dzięki za ostatnią noc :) Taylor xo
Po chwili moje usta rozchyliły się, patrzyłam na jego telefon z obrzydzeniem. Usłyszałam cichy dźwięk i jęki i zobaczyłam Justina, który miał otwarte oczy ze zmęczeniem. Przeciągnął się. Chciałam urwać mu głowę. Zobaczył mnie i uśmiechnął się ciepło.
- Dzień dobry - powiedział ochrypłym głosem, siedząc leniwie.
W tym momencie byłam tak wkurzona. Chwyciłam swój telefon patrząc się na niego, zanim wstał. Uderzyłam go w pierś.
- Ah - zawołał, a jego twarz była w szoku.
Podrapał się w pierś w miejscu gdzie go uderzyłam.
- Czekaj - zawołał.
Zacisnęłam pięść przed drzwiami Rachel. Zapukałam głośno i nie dostałam żadnej odpowiedzi. Niecierpliwie zapukałam jeszcze raz. Drzwi powoli się otworzyły i Rachel stała patrząc na mnie.
- Uspokój się! - jęknęła nieprzytomnie, próbując prawidłowo otworzyć oczy.
Weszłam do środka.
- Gdzie byłaś?! - krzyknęłam.
- Łoł.. - zakryła rękoma uszy. - Proszę mów ciszej! Proszę, jestem na kacu - płakała.
- Gdzie byłaś? - zapytałam
- Wciąż zbyt głośno - narzekała zamykając drzwi.
- Rachel! - krzyknęłam.
- Dobra! Co chcesz? Byłam tu całą noc! Przecież nie będę przychodziła na 23! - przerwała. - Czekaj, gdzie byłaś? - zapytała.
- Spałam w pokoju Justina! Dlaczego nie otworzyłaś mi drzwi? Wołałam cię miliard razy!.
- Co? W pokoju Justina? - zapytała sceptycznie - Dlaczego?
- Bo tutaj nie chciałaś mi otworzyć! Czekałam wieki aż otworzysz, a Justin wyszedł z pokoju i zobaczył mnie! - wciąż byłam w złym humorze.
- Czekaj...czekaj. Zacznij od początku - powiedziała.
Westchnęłam.
- Nie teraz, nasz lot jest za pół godziny. Musimy dostać się jak najszybciej na lotnisko. - powiedziałam, uspokoiłam się trochę. Sięgnęłam po moją walizkę, i zaczelam powoli się pakować.
Rachel jęknęła - Czy masz jakieś Advil [wybaczcie nie wiem co to znaczy] - zapytała mnie.
Pokręciłam głową - Przepraszam.
- Fuj, jestem tak teraz zdezorientowana.
- Wytłumaczę Ci kiedy wylądujemy. - powiedziałam.
Nie mogę w to uwierzyć, myślałam, że Justin się zmieni. Niemal roześmiałam się jak myśląc o tym jak to brzmiało. To świnia, on zawsze nią będzie. Pokręciłam głową z irytacją.
- Oh - wymamrotała nerwowo.
Spojrzałam na nią - Co?
- Miałam wyciszony telefon - zagryzła wargę, pokazując mi sześć nieodebranych połączeń ode mnie. Przewróciłam oczami.
___

Rachel i ja ruszyłyśmy w stronę poczekalni, oczywiście od razu zauważyłam Justina. Siedział, noga podskakiwała mu nerwowo. Siedział na krześle w rogu pokoju Chaz'a i Ryan'a.
Zauważył nas. Wyprostował się, jakby chciał coś powiedzieć. Szybko odwróciłam wzrok aby pokazać swój gniew. Usiadłam na fotelu jak najdalej od niego, Rachel usiadła obok mnie.
Justin wstał nerwowo i ruszył w naszym kierunku. Spojrzałam w przeciwną stronę, składając ręce na piersi. Mój szczęka była zamknięta z furii.
Dotarł do nas i mówił ochrypłym głosem - Melanie - zaczął przepraszająco.
- Nic do mnie nie mówi - powiedziałam monotonnym głosem, nawet nie patrząc na niego.
- Proszę, pozwól mi wyjaśnić.
- Justin, odejdź - powiedziałam stanowczo, starając się nie krzyczeć na niego.
Było wiele innych ludzi w tym czasie wokół nas. Justin otworzył usta żeby się odezwać, ale Rachel mu przerwała.
- Słyszałeś ją? Spierdalają zanim zrobię ci... - powiedziała groźnie.
Justin spojrzał na nią, był wyraźnie onieśmielony, ale starał się tego nie okazywać.
- Będziemy siedzieć obok siebie, więc zacznę do niej mówić prędzej czy później - powiedział Rachel
- No to porozmawiaj z nią później. Teraz ja zostaw! - Splunęła. Stał tam przez chwilę.
Nagle Rachel wstała i Justin natychmiast cofnął się.
- Odchodzę - wymamrotał defensywnie. śpiesząc się z powrotem na swoje miejsce, patrząc przez ramię, aby upewnić się, że nie była za nim.
Parsknęłam cicho, jak Rachel usiadła - Dzięki - zaśmiałam się, patrząc na nią.
- Co? - zaśmiała się.
Uśmiechnęłam się do niej. Nie wiem co bym bez tej dziewczyny zrobiła.

***
Wybaczcie, że tak długo czekacie.
Niestety rozdziały będa różnie dodawane ponieważ koniec roku i nie mam czasu :/.
Zauważyłem, ze pod ostatnim tłumaczeniem było sporo kłótni.
Jak tak chcecie mogę skonczyc to tłumaczyć.
Pozdrawiam @swwaager

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 20

Rozdział zawiera treści +18

Justin’s POV

Melanie weszła do środka, zostawiając mnie tutaj samego. Mogę tylko powiedzieć, że naprawdę ona dobrze całuje, pewnie tego nie wie.
Stałem tu przez chwilę myśląc co robić. Zauważyłem, że z powrotem położyła się na łóżku, okrywając się kocem. Spojrzałem na wypukłość w spodniach i zobaczyłem, że ułożył się namiot.
Wspaniale.
Westchnąłem wchodząc do środka. Wróciłem do myślenia o tym jak pozbyć się tego. Może powinienem pójść do łazienki i po prostu go szarpnąć? Nie, ona łatwo może mnie usłyszeć.
Fuj, nie ma sposobu. Trzeba po prostu pójść spać. To jest dla mnie zbyt bolesne, by o tym myśleć. Ja potrzebuję seksu.
Naglę do głowy wpadł mi genialny pomysł. Pójdę go szarpnąć na plaży. Bynajmniej będę mieć trochę prywatności. Wszyscy chyba raczej już śpią.
Wstałem i wyszedłem na zewnątrz. Udałem się do windy i kliknąłem przycisk strzałki w dół. Gdy usłyszałem 'ding' drzwi się otworzyły. Słyszałem jakiś nieznośny chichot z wewnątrz, kiedy całkowicie drzwi się otworzyły , widziałem tę samą blond laskę, która zaprosiła mnie na ognisko.
- To chyba jakieś żarty - powiedziałem pod nosem.
Stała tam, śmiała się pijana do telefonu, a w drugiej ręce trzymała puszkę Jim Bean. Kiedy zobaczyła mnie, westchnęła z podnieceniem.
- Justin? - zapytała głośno
- ... Yyy, hej - niepewnie odpowiedziałem.
Roześmiała się głośno, ponownie. Niechętnie wszedłem do środka, nacisnąłem przycisk w holu.
- Dokąd idziesz? - zapytała, upuszczając telefon.
- Uh, nie wiem.. - powiedziałem ignorując jej pijaństwo.
- Dlaczego nie przyszedłeś do mnie? - zapytała uwodzicielsko, opierając się o mnie, kładąc dłoń na mojej piersi.
- Uhm, nie jestem pewien - zaczęła mnie całować, przerywając mi.
Miała wszystko pod kontrolą, przycisnęła mnie do ściany, gdzie nie było sposobu by uciec. Rzuciła prawie pustą puszką alkoholu i objęła moją szyję, wpychając język do ust. Wtedy zdałem sobie sprawę, że ona może rozwiązać mój 'problem'.
Moje dłonie spoczywały na biodrach, następnie zsunęły się na jej tyłek. Przybliżyła się do mnie i ocierała o mojego członka. Natychmiast jęknęła z rozkoszy. Poczuła mojego członka i zachichotała.
- Kto jest szczęśliwy? - uśmiechnęła się.
Jej ręka leciała po moim torsie i zaczęła ponownie mnie całować. Czułem ją przez moje dresowe spodnie.
Winda się zatrzymała i usłyszeliśmy 'ding' i drzwi natychmiast się otworzyły. Odsunęła się, wciąż uśmiechając się złośliwie. Wyszła - Chodź - powiedziała manipulacyjnym głosem.
Szedłem za nią, nieco zniecierpliwiony. Naprawdę chciałem ją pieprzyć, teraz.
Otworzyła drzwi. Słyszałem jak śpiewa kołysankę, i uznałem że bardzo opita musi być. Udaliśmy się do środka i skoczyła na łóżko, gdzie również poźniej wlazłem tam. Otworzyłem usta, a ona skopiowała moje działania. W ciągu kilku minut oboje byliśmy zupełnie nadzy i pod kołdrą.
Rozszerzyła szeroko nogi i położyłem się na niej. Wszedłem w nią i poczułem natychmiast uczucie błogości. Jęknęła głośno, najwyraźniej czując się tak samo jak ja. Chwyciłem jej pierś i macałem je. Pocałowałem ją w szyję, ssąc skore. Umieściłem moje usta na lewej piersi, biorąc je w usta. Ssałem jej cycki, i lekko szarpałem sutek.
Nadal ją pieprzyłem. Szlifowała swój tyłek na mnie i moje oczy powędrowały do tyłu głowy. Podniosła talię, a następnie zatrzasnęła ciało w dół na mojego penisa. Moja ręka sięgnęła do jej łechtaczki, gdzie zacząłem okrą zac ją. Jej jęki były coraz głośniejsze.
Przetarłem jej łechataczkę szybciej i pchnąłem moje biodra w górę. Jej łechtaczka zacisnęła się wokół mojego fiuta, a ona krzyczała moje imię prawie jakby ją to bolało 
- Och Justin!
Czułem jak uwolniła całego mojego penisa. Ciężko oddychała. Mój członek był już tak blisko.
- Cholera! - przysięgałem - Nie mam prezerwatywy!
Zeszła ze mnie i pochyliła się tak, że mój kutas był tuz przed jej twarzą. Złapała mnie i umieściła go w swoich ustach, ssąc delikatnie.
- Kurwa - jęknąłem. Mój oddech był ciężki.
Poruszała głową w górę i w dół. Jej język wirował dookoła i chwyciłem tył jej głowy, pochylając ją mocniej. Jęknąłem głośniej, a mój kutas zaczął ponownie pulsować. Ssała go coraz mocniej, i czułem że zaraz dojdę, jęknąłem z rozkoszy jak to zrobiłem.
Wszystko połknęła i odsunęła się. Również starała się złapać oddech. Położyła się obok mnie, owijając rękę wokół mojego tułowia. Gdy złapałem oddech, spojrzałem na nią aby zobaczyć ją we śnie. Usta rozchylone, z buzi ślina kapie jej na poduszkę.
Musiałem powstrzymać się śmiać.
- Atrakcyjna
Podniosłem jej rękę. Przeciągnąłem rękę przez włosy, nie troszcząc się gdzie jestem. Mam teraz satysfakcję, założyłem moje dresowe spodnie. Podniosłem koszulkę i rzuciłem ją na moje ramię, dzięki czemu mogłem wyjść z pokoju, nie zadając sobie trudu, aby spojrzeć wstecz.
Wszedłem do windy i pojechałem z powrotem na swoje piętro. Otworzyłem drzwi od swojego pokoju i zobaczyłem śpiącą Melanie na łóżku. Wyglądała tak spokojnie. Uśmiechnąłem się do niej łagodnie, podziwiając jej piękno.
Ziewnąłem i spojrzałem na zegar. Była 3 nad ranem. Cholera.
Czułem się wyczerpany. Udałem się na niewygodną kanapę. Zasnąłem myśląc o scenach, które miały miejsce wieczorem na werandzie


***
Macie rozdział 20, następny nie wiem kiedy.
TERAZ WAM PASUJE? WSZYSTKO IDEALNE, BEZ LITERÓWEK ITD.
Będę szczery, jeżeli by jedna osoba tego nie skrytykowała 
to każdy by dalej tego nie krytykował, a więc jeżeli wam to przeszkadza
to nie czytajcie, też mam własne życie, i nie zwracam czy robię jakieś literówki.

Bardzo mnie cieszy, ze coraz więcej chłopaków czyta to tłumaczenie.
Jeżeli masz jakies pytanie możesz smiało napisać na twitterze :)
@swwaager
Pozdrawiam :))