środa, 10 lipca 2013

Rozdział 25


Melanie's POV

Czułam jak jego wzrok na moich usta. Właśnie wtedy zauważyłam jak blisko jest jego twarz od mojej.
Spojrzałam na jego usta czując we mnie dziwne uczucie. Powoli pochylił się bliżej mnie i zamknął oczy.
Czuła umieszczone mocno jego usta, ale delikatnie w mojej woli i oczy blisko, podsunęłam usta naprzeciwko jego z tą samą siłą.
Pocałunek był miękki i delikatny i trwał kilka sekund. Ale moje tętno podniosło swoje tempo jak mój żołądek ucieka. Odsunął się powoli. Otworzyłam oczy w tym samym czasie co on i wtedy patrzeliśmy na siebie w milczeniu.

Powoli się uśmiechnęłam, a Greg odzwierciedlił moją reakcję.
Nagle wydawało się, że coś pękło. Spoglądał gorączkowo z jednego oka do drugiego i powoli wziął swoje ręce z moich nadgarstków. Wstał ze mnie i zobaczyłam żal na jego twarzy.
-Przepraszam. - wyszeptał.
Wstał, zmarszczył brwi i odszedł ode mnie, przejeżdżając ręką po włosach.
-Co? - zaczęłam wyraźnie zdezorientowana jego zachowaniem. Zmarszczyłam brwi podnosząc się z trawy tak ja on. - Greg - zawołałam.
Stał metr ode mnie. Podeszłam do niego i odwróciłam się twarzą do niego, podczas gdy on spoglądał za mnie, ignorując mój wzrok.
-Co się stało? - zapytałam, widząc, że ma wyrzuty sumienia.
Kręcąc głową z dezaprobatą ugryzłam wnętrze mojej dolnej wargi. Gdy odpowiedział, nadal na mnie nie patrzył.
-Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Nie powinienem tego zrobić, jestem dupkiem. Naprawdę przepraszam. - spojrzał na swoje nogi, próbując uniknąć kontaktu wzrokowego.
-Gerg - zaczęłam z westchnięciem - Dlaczego tak mówisz? Dlaczego przepraszasz? Nic nie zrobiłeś. Nie jesteś dupkiem...
-Tak, jestem. - przerwał mi w połowie zdania - Jesteś mężatką Mel - stwierdził smutno - A ja po prostu cię pocałowałem. Jak możesz mnie teraz nie nienawidzić.
Roześmiałam się uzyskując jego spojrzenie.
-Nigdy nie mogłabym cię znienawidzić Greg, wiesz to. - uśmiechnęłam się do niego.
Spojrzał tylko w dół wzdychając podczas kręcenia głową.
-Dobrze... Przepraszam. Naprawdę nie powinienem... cię pocałować.
-Przestać przepraszać. - nakazałam stanowczo ale żartobliwie. - Słyszysz żebym narzekała? - próbowałam poprawić nastrój uśmiechając się do niego.
Powoli na mnie spojrzał patrząc w oczy, ale głowę trzymał w dół.
-Dokładnie. - odpowiedziałam jego milczeniem.
Chwyciłam jego twarz w dłonie i pochyliłam się do przodu. Zamykając oczy śmiało przycisnęłam swoje usta do jego. Był zdziwiony, ale nie zawahał się cofnąć nacisku moich ust. Jego ręce powoli owinęły się wokół mojej tali i przyciągnął mnie do siebie.
Oboje odsunęliśmy się od siebie w tym samym czasie. Otworzyliśmy oczy i po prostu staliśmy w swoich ramionach patrząc na siebie.
Uśmiechnął się lekko.
-Nie masz pojęcia, jak długo czekałem, aby to zrobić.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Jak długo? - zapytałam zaciekawiona.
Stał w milczeniu uśmiechając się do mnie, patrząc na całą moją twarz.
-Przez pewien czas. - powiedział tylko.

Podeszłam do drzwi i patrzyłam jak jego samochód odjeżdża. Było późno. Około 8 wieczorem.
Mam swoje klucze, mój umysł nadal był w szoku. Otworzyłam drzwi. Weszłam do salonu i zobaczyłam Justin'a nadal bez koszulki, leżącego na kanapie przed telewizorem. Miał paczkę chipsów na brzuchu i puszkę piwa w jednej ręce. Zobaczył mnie, gdy tylko weszłam i tylko na mnie patrzył.
Nie zwracałam większej uwagi na niego. Byłam zbyt zajęta wydarzeniami, które miały miejsce w godzinach wieczorny z Greg'iem. Tylko jego odtwarzałam sobie w głowie, wyobrażając sobie pocałunek, który wywoływał u mnie uśmiech.
-Gdzie byłaś? - zapytał nagle Justin, czyniąc zwrócenie na siebie uwagi.
Nadal się uśmiechałam jak goofy goober(postać z bajki Spongebob kanciastoporty).
-Co? - spytałam nieuważnie.
-Gdzie byłaś cały ten czas? Nie odbierałaś telefonu. - powiedział, prostując się i usiadł pijąc piwo.
-Och. - powiedziałam, wyciągając mój telefon, aby zobaczyć kilka nieodebranych połączeń i sms'ów Justin'a pytającego dlaczego wyszłam. - Nie byłam nigdzie... - odpowiedziałam cicho, chowając swój telefon z powrotem do kieszeni i starając się nie uśmiechać.
Ale nie mogłam się powstrzymać. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Udałam się na górę, do sypialni i słyszałam, który zrobił to samo. Weszłam do środka podchodząc do szafki i usłyszałam jak wchodzi Justin. Odwróciłam się i spojrzałam na niego, wciąż się uśmiechając. Wyglądał dziwnie.
-Czy jesteś na haju? - zapytał z zaciekawieniem.
Roześmiałam się kręcąc głową.
-Nie, po prostu szczęśliwa.
Wyciągnęłam podkoszulkę i szorty.
-Dlaczego tak nagle?
-Dlaczego nie? - wzruszyłam ramionami.
-Dobra. Teraz to mnie przerażasz. Gdzie byłaś? Co się stało? - strzelił pytaniami.
Tylko spojrzałam na niego trzpiotowato.
-Nidzie. Uspokój się! Od niego interesuje cię to gdzie i z kim wychodzę? - zaśmiałam się.
-Byłaś z kimś? Co? Kto? Co to za facet? - pytał stanowczo.
Tym razem spojrzałam na niego dziwnie.
-Justin, dlaczego cię to obchodzi?
-Nie obchodzi. - odpowiedział od razu - Jestem po prostu... po prostu chcę wiedzieć.- wzruszył ramionami, próbując zachowywać się normalnie, ale wiedziałam, że coś jest nie tak.
Ale byłam zbyt wysoko w siódmym niebie, by to mnie zainteresowało.
-Więc to nie twoja sprawa. - odpowiedziałam niedbale. - Czy słyszałeś żebym zadawała ci wymagające pytania, gdy dzisiaj ukrywałeś dziewczynę w łazience? - powiedziałam i kontynuowałam wyciąganie moich ubrań i szukałam koszulki wygodnej do noszenia.
Jego oczy rozszerzyły się.
-Co? Jak ty...? - zatrzymał się gwałtownie i odchrząknął - O czym ty gadasz? - próbował grać chłodno, ale nie udał mu się dramat.
-Czy ty poważnie udajesz głupiego? - roześmiałam się cicho.
-Nie wiem o czym ty mówisz. - wzruszył ramionami, pocierając rękoma w kieszeniach.
-Domyślam się, że jesteś. - powiedziałam do siebie, odpowiadając na własne pytanie.
Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Odkręciłam prysznic i słyszałam jak Justin zaczął krzyczeć wystarczająco głośno, żebym go usłyszała.
-Hej, jestem głodny, nie ma nic do jedzenia.
-Ugotuj coś. - przewróciłam oczami.
-Chcesz żebym spalił dom? - myślałam o tym, prawdopodobnie nie powinna sugerować tego...
-Weź coś na wynos, dzisiaj nie będę gotować.
Usłyszałam jęk i jak opuszcza sypialnię.
Wzięłam długi, relaksujący prysznic, wyszłam, przebrałam się w wygodne ubrania. Wyszłam i zeszłam na dół. Słyszałam jak samochód Justin'a podjeżdża na podjazd i widziałam przez okno jak światła się wyłączają.
Poszłam do kuchni i włączyłam czajnik przygotowując dla siebie herbatę. Justin wszedł i spojrzałam na niego. Pierwszą rzeczą jaką zauważyłam, to było, że miał na sobie koszulę. Drugą rzeczą, jaką zauważyłam to były dwie duże brązowe torby z McDonald'a i duży napój oraz sześciopak piw. Wtedy zauważyłam, że trzyma beżowy portfel w tej samej ręce. Moje oczy rozszerzyły się i szczęka mi opadła.
Wyszłam z kuchni i podeszłam do niego, wtedy moje przypuszczenia się potwierdziły.
-Justin! - wyrwałam mu mój portfel.
-To moje imię, nie nadużywaj go. - odpowiedział chytrze podchodząc do stołu i kładąc żywność i napój na nim.
Otworzyłam portfel i szukałam moich pieniędzy tam gdzie je trzymałam. Już ich nie było. Nie było nic, ale parę kieszonek opuścił.
-Co do cholery? Gdzie są moje pieniądze? - zawołałam.
Wzruszył ramionami.
-Prawdopodobnie w kasie u Maccas? - usiadł otwierając torbę McDonald i wyjmując BigMac'a.
-Kto powiedział, że możesz dotknąć mój portfel? - krzyknął.
-Nikt nie powiedział, że nie mogę. - odpowiedział krótko.
-Justin! Miałam pięćdziesiąt dolarów tutaj! Gdzie to jest? - zapytałam.
-Powiedziałem ci, w kasie.
-Pięćdziesiąt dolarów warte McDonald'a? Naprawdę? - powiedziałam rozdrażniona.
Spojrzał na mnie mlaskając ustami i żując głośno hamburgera.
-I innych rzeczy. - powiedział w pełnymi ustami i poklepał sześć puszek piw.
-Nie masz prawa dotykać moich pieniędzy, na które pracowałam przez pewien czas. Po prostu przestać leżeć na dupie cały dzień i nic nie robić!
Przełknął duży kęs.
-Hej, robię wiele rzeczy...
-Jak co? Picie? Przeskakiwanie przez kanały telewizyjne? Seks co pięć minut?
-Tak. - kiwnął denerwująco - Zobacz, robię wiele rzeczy podczas gdy cię nie ma tutaj.
Przewróciłam oczami i wypuściłam z siebie sfrustrowany jęk i pobiegłam na górę.
-Hej, to nie moja wina, że nie mam pieniędzy na siebie! Byłem głodny, a ty nie chciałaś gotować. Musiałem coś zjeść, byłem głodny przez cały dzień jak ciebie nie było!
Zatrzymałam się w połowie drogi na schodach i pochyliłam się, by mógł mnie zobaczyć. Wrogo się na niego spojrzałam i krzyknęłam:
-Znajdź pieprzoną pracę!
Szybko wpadłam do sypialni trzaskając za sobą drzwi. Upadłam na posłane łóżko i westchnęłam, zamykając oczy i ukryłam swoją twarz.
Po około pięciu minutach drzwi się powoli otworzyły i wszedł niepewnie Justin. Zobaczył mnie leżącą na łóżku a ja spojrzałam na niego. Jego wyraz twarzy był miękki, nie taki jak wcześniej, kiedy krzyczeliśmy na siebie.
Spojrzałam w sufit na sekundę przed tym jak zeszłam z łóżka.
-Hej, zaczekaj. - powiedział zatrzymując mnie przed opuszczeniem pokoju. - Przepraszam. - powiedział cicho.
Spojrzałam na niego z zakłopotaniem. Robił to ponownie. Mylił mnie. Raz był chujem, a potem wszystko jest słodkie i bardzo ładne, a następnie znowu jest chujem. I tak ciągle.
-Nie powinienem był wziąć twojego portfelu bez zgody... - powiedział szukając winnych.
Spojrzałam w dół i westchnęłam.
-Poważnie - powiedział - I przepraszam za bycie dupkiem wtedy, na dole.
-Powinieneś być - mruknęłam krzyżując ramiona.
-Jestem - odpowiedział.
To mnie zaskoczyło.  Spodziewałam się, że będzie się gniewać za to, że wtedy powiedziałam jak sprytnie przewraca tyłek.
Spojrzałam na niego. Nie wiedziałam co zrobić. Czy mogę przyjąć jego przeprosiny? Czy mam po prostu pozwolić mu odejść? Albo powinna zostać zła na niego?
Ugh. Dlaczego wszystko jest tak skomplikowane?
-Nieważne, idę spać. - potrząsnęłam głową i przeszłam obok niego idąc na dół.
Dotarłam do salonu i zobaczyłam pełno śmieci z McDonald'a i pudełka po hamburgerach. Pokręciłam głową, westchnęłam i poszłam posprzątać.
Wzięłam kilka pudełek i opakowań i zastanawiałam się jak mógł jeść tak dużo. Był tam BigMac, dwie paczki dużych frytek, ćwierćfunciak, dziesięć opakowań naggetsów, duży napój i dwa cheeseburgery.
Jak mógł zjeść te wszystkie śmieci, ale i tak wciąż wygląda niesamowicie dobrze i nastrojowo. Prawdopodobnie dzięki jego aktywności fizycznego, czyli seksu przez cały dzień.
Po oczyszczeniu go i wywaleniu wszystkiego do kosza udałam się na kanapę i zobaczyłam, że stolik jest również pokryty pustymi puszkami po piwie i torbami od fas foodów i frytek.
-Na litość boską! - jęknęłam cicho do siebie.
Po wyrzuceniu ich do kosza wyłączyłam wszystkie światła i upadłam na kanapę wyczerpana. Nagle przypomniałam sobie Greg'a i pocałunek nad jeziorem.
Wtedy natychmiast zapomniałam o mylącym zachowaniu Justin'a i się uśmiechnęłam, czując jak moje serce się rozgrzewa. Nigdy nie myślałam o tym jak bardzo go lubię, do dzień. Mogłam tylko patrzeć na niego jak na najnajlepszego przyjaciela kiedykolwiek. Nie było właściwie w nim nic złego. Był doskonały.
Był zabawny, uroczy, przystojny, wiedział dokładnie jak się uśmiecham i umiał mnie rozśmieszyć.
Rachel się wścieknie, gdy jej o tym powiem...


________

Trochę długo, ale jest :) I jak obiecałam w tym tygodniu pojawi się jeszcze jeden rozdział tłumaczenia :)

 @Nustiin 


14 komentarzy:

  1. boski nie moge doczekać się nn :P

    OdpowiedzUsuń
  2. ckhavbcjabhfjavbfjavfjhv JA CHCE NASTĘPNY!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny już nie mogę się doczekać następnego :D kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogłam sie doczekac! Ciesze,że masz czas na tlumaczenie :)

    Melanie nie moze byc ze swoim "przyjacielem" chce zeby byla z Justinem! ; /haha

    Czekam na kolejny :)
    @KissesForCam

    OdpowiedzUsuń
  5. codziennie zaglądałam..nareszcie hih :)
    świetny ♥czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny juz chce następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gcyhbchhcgj. do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  8. nsjnxcjasxnjasknxla boskie nie doczekam się nn! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. fajne :) Czekam na nn @siemaJus xx

    OdpowiedzUsuń
  10. ja chce wiecej justina

    OdpowiedzUsuń
  11. Mel nie może być z Gregiem!!!

    OdpowiedzUsuń