wtorek, 17 września 2013

Rozdział 30

Justin's POV


Moje oczy były zamknięte, a ciało znajdowało się w głębokim śnie.
- Nie - usłyszałem cichy głos nad uchem.
Zmarszczyłem lekko twarz po czym ponownie zasnąłem.
Nagle ponownie usłyszałem jakich dźwięk, jakby coś się koło mnie poruszało. Powoli otworzyłem oczy, rozejrzałem się w ciemności próbując sobie przypomnieć gdzie jestem.
Był środek nocy, a ja znajdowałem się na kanapie w salonie. Spojrzałem w dół, gdzie zobaczyłem Melanie leżącą na mnie i śpiącą, moje ramie oplecione wokół jej drobnego ciała oraz jej ręka na mojej piersi gdzie również trzymała swoją głowę. Prawdopodobnie zasnęliśmy podczas oglądania filmu.
Jej brwi trzymały się razem tworząc wyblakłe linie na czole. Nagle zaczęła się wiercić i ciężko oddychać. Wyglądała tak słodko. Delikatnie pogładziłem kciukiem po jej policzku. Natychmiast zareagowała zaczęła się trząść i pisnęła.
- Hej, to tylko ja - usiadłem obok niej, a ona wciąż ciężko dyszała z przerażeniem w oczach.
Szybko przyciągnąłem ją do siebie wiedząc, że nie czuje się bezpiecznie po czym szepnąłem do niej "shh" próbując ją uspokoić, zacząłem wciągać ją z powrotem na kanapę.
- Nie - jęknęła zaspanym głosem, a jej oczy ponownie się zamknęły.
Zaczęła się cofać i trząść co tylko pogłębiło mój uścisk wokół niej. 
- Już w porządku, to był tyko sen shhh - gładziłem delikatnie jej włosy. 
Przez chwilę stała się napięta, kręciła się wydając dziwne odgłosy. Po następnych kilku minutach przestała się już wiercić i krzywić. Jej oddech spowolnił, a ciało stało się zrelaksowane. Oczy miała szczelnie zamknięte i wciąż marszczyła brwi.
Uśmiechnąłem się do niej delikatnie nachylając się i całując ją w czoło. Przyciągnąłem ją bliżej mnie i przytuliłem twarz w jej włosy, czułem się bardzo swobodnie będąc tak blisko niej.


Melanie’s POV


Powoli otworzyłam oczy, mrużąc je gdy tylko dopadł mnie pierwszy promień słońca. Próbowałam dostosować się do nagłego światła, rozejrzałam się dookoła i odetchnęłam. Leżałam na kanapie, na piersi Justina.
Musieliśmy zasnąć podczas oglądania filmu.
Nie zwróciłam szczególnie uwagi na jego mięśnie czy klate jedyne co chciałam to wydostać się z uścisku. Czując, że chce się wyrwać zmarszczył brwi i przycisnął mnie jeszcze bliżej siebie. Całe moje ciało było napięte.
- ...Justin - szepnęłam.
- Nie -  odchrząknął na wpół śpiąco.
- Musze iść do pracy - powiedziałam cicho, ponownie próbując wydostać się z jego uścisku.
Lecz to znów sprawiło, że przycisnął mnie jeszcze bardziej 
- Nie idź - wyszeptał w moje włosy - Zostań.
Westchnęłam nie wiedząc co zrobić. Nie chciałam przyznać, że podobała mi się pozycja, w której się znajdowaliśmy. Nie chciałam iść do pracy tak samo jak nie chciałam aby Justin pozwolił mi iść.
Postanowiłam poleżeć jeszcze trochę. Rozluźniłam się i przytuliłam do jego piersi, zamykając oczy. Mały niezauważalny uśmiech pojawił się na moich ustach. Spojrzałam na Justina nie mogąc odwrócić już od niego wzroku.
Dlaczego oni musi być taki przystojny? Wyglądał tak uroczo gdy spał. Jego oczy były zamknięte, a usta delikatnie otwarte biorąc głębokie oddechy. Popatrzyłam trochę w dół gdzie ujrzałam jego idealnie wyrzeźbioną szczękę oraz miękkie usta, które zawsze mnie kusiły. Podążałam wzrokiem jeszcze niżej na jego szyję, zauważyłam na niej małego wyblakłego siniaka. Zamknęłam oczy z irytacją.
Odwróciłam od niego wzrok, przygryzając wnętrze mojego policzka. Przypomniałam sobie pocałunki z ostatniej nocy. To było takie słodkie i niewinne. Wspomnienia z nocy poślubnej dopadły moje myśli, wszystkie słodkie rzeczy, które wtedy mi mówił, jak nazywał mnie piękną.
Potem przypomniałam sobie wszystkie sytuacje, w których mnie zranił, gdy podczas nocy poślubnej opuścił mnie tylko po to aby iść przespać się z 'Taylor', jak uprawiał seks w toalecie z stewardesą, kolejna noc u niego gdy przyszedł z jakąś dziewczyną i nie pozostawił mi wyboru i musiałam spać na podłodze.
Westchnęłam, oddalając się z jego uścisku. Rozluźnił uścisk, więc szybko się wymknęłam.
Odwróciłam się aby spojrzeć na zegar, który wisiał na ścianie, gdy zobaczyłam, która była godzina moje oczy niemal nie wyleciały z oczodołów. Ponownie byłam spóźniona.
Przeklinałam wielokrotnie w głowie, po czym szybko pobiegłam do szafy. Zaczęłam nerwowo szukać moich roboczych ciuchów, ale nie mogłam żadnych znaleźć. Wzięłam brudny strój z wczoraj nie mogąc znaleźć nic czystego i ubrałam go na siebie.
Nie miałam nawet czasu na to aby wziąć prysznic, więc popsikałam się tylko dezodorantem oraz wzięłam wszystkie potrzebne papier. Plus był taki, że spaliśmy na dole na kanapie.
Co prawda spałam więcej na Justinie, ale zawsze coś.
Wbiegłam jeszcze do kuchni po jabłko, trzaskając przy tym drzwiczkami od szafki, które zrobiły trochę hałasu. Udając się w stronę drzwi szybko ubrałam swoje buty.
- Co się dzieje? - usłyszałam zaspany głos Justina.
Odwróciłam się i zauważyłam, że jedno oko ma otwarte, patrzył na mnie zmieszany, a następnie się przeciągnął.
- Znów jestem spóźniona - odchrząknęłam w pośpiechu, zabierając swoje klucze po czym wyszłam bez słowa.


Justin's POV


Dzień mijał powoli, podobnie jak wszystkie inne. Nie robiłem dużo, po prostu jadłem to co było w lodówce i oglądałem telewizor. Większość czasu zastanawiałem się kiedy Mel wróci w końcu do domu lub co robi w tym momencie.
Patrzyłem na mój telefon leżący na stoliku obok mnie. Zastanawiałem się przez chwilę czy do niej nie zadzwonić i w końcu to zrobiłem.
- Halo? - odpowiedziała.
Przerwałem zastanawiając się co powiedzieć. Głównym powodem, dla którego zadzwoniłem była chęć usłyszenia jej głosu.
Moje oczy rozszerzyły się po czym szybko się rozłączyłem. Co do cholery jest ze mną nie tak? Zadzwoniłem tylko po to by usłyszeć jej głos? To nie jestem ja. Ja tak nie rozmawiam. Kto tak kurwa rozmawia?
Byłem w szoku.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że Melanie pewnie pomyślała, że pewnie znów coś od niej chcę. Zadzwoniłem jeszcze raz, starając się pamiętać, że robię wszystko tylko dla zakładu.
Ona nic dla mnie nie znaczy. Nikt nic dla mnie nie znaczy.
- Czego chcesz? - zapytała gdy tylko podniosła słuchawkę.
- N-nic, ja po-po prostu, ja - przerwałem wiedząc, że się jąkam i nie wiedziałem co dalej powiedzieć - ja...um co robisz? - zamknąłem oczy.
- Jestem w pracy, mówiłam ci - odpowiedziała zdezorientowana.
- Oh...no tak zapomniałem, uh ja zastanawiałem się tylko - przerwałem starając się wymyślić coś abym brzmiał wiarygodnie "kiedy wracasz do domu?"
- O drugiej. Justin, czy wszystko jest w porządku? - spytała lekko zaniepokojona.
- Tak, tak wszystko w porządku po prostu jestem głodny, a nie ma nic do jedzenia" dobry strzał.
Usłyszałem jej westchnienie z irytacji - Będę niedługo w domu, przy okazji dzwoniła do ciebie Pattie? W sprawie banku?
- Nie? - zmarszczyłem brwi.
Westchnęła ponownie 
- dobrze, więc mama dzwoniła dzisiaj do mnie i powiedziała, że razem z Pattie założyły dla nas wspólne konto, musimy iść dzisiaj do banku i wpłacić tam nasze oszczędności - wyjaśniła.
Poczułem gorycz w jej głosie chociaż starała się to ukryć.
- Oh...dobrze - uśmiechnąłem się.
Uśmiech zamienił się w śmiech, to dobrze, naprawdę dobrze. Oznacza to, że będę miał dostęp do jej pieniędzy lub może powinienem powiedzieć naszych pieniędzy.
- Czy ty masz w ogóle jakieś oszczędności? - zapytała.
- Cóż miałem coś około ośmiu groszy gdy ostatnio sprawdzałem.
Wiedziałem, że była teraz wkurzona, ja też bym był gdybym był na jej miejscu, konieczność dzielenia się jej ciężko zarobionymi pieniędzmi ze mną, z kimś to najprawdopodobniej wydałby to wszystko na alkohol lub gry wideo.
Tak życie jest piękne.


Melanie's POV


Zacisnęłam zęby starając się dalej mówić i brzmieć niewzruszoną.
- W takim razie dzisiaj idziemy do banku, bądź gotowy kiedy wrócę do domu, dobrze?
- Oczywiście kochanie - skrzywił się gdy wypowiadał słowo 'kochanie' - Widzimy się gdy wrócisz.
- Pewnie, cześć - rozłączyłam się i prychnęłam.
To jest nie fair.
Postanowiłam odpowiedzieć na pytanie Grega o to jak tam w pracy, napisał do mnie tuż przed telefonem od Justina.
Ja:  Nie jest za dobrze, właśnie dostałam ostrzeżenie, że mogę stracić pracę 
Greg: O: Strasznie mi przykro, chciałabyś się spotkać po pracy, pójdziemy na lody? x
Ja: Chciałabym, ale muszę iść z Justinem do banku -,- oraz prawdopodobnie do sklepu, ponieważ nie mamy nic w lodówce po za tym mam sporo pracy do zrobienia, kosze prania czekają na mnie
Greg: Strasznie ci współczuję  Chcesz abym przyszedł i ci pomógł?
Ja: To nie jest dobry pomysł, Justin będzie w domu więc wiesz...
"Wakacje" głęboko szorstki głos przestraszył mnie.
Obróciłam się na krześle i zobaczyłam Pana Demeara stojącego z założonymi rękami i krzywym wyrazem twarzy "Papiery mają być skończone przed twoim wyjściem wiec pośpiesz się"
Skinęłam niepewnie i wróciłam do pracy gdy tylko opuścił moje biuro. Westchnęłam pocierając skronie.

-

Zatrzymałam się na podjeździe trąbiąc dwa razy aby dać Justinowi do zrozumienia, że już jestem i na niego czekam. Czekałam minutę lub dwie po czym trąbnęłam ponownie. Przewróciłam oczami i zadzwoniłam do niego, ale też nie odpowiedział.
- Na miłość boską - mruknęłam do siebie, wysiadając z samochodu.
Zanim dotarłam do drzwi, Justin wyszedł. Miał na sobie ciemne nisko zwisające jeansy, bluzkę z dekoltem w kształcie litery V oraz czarną skórzaną kurtkę. Miał opuszczone włosy, po prosu wyglądał perfekcyjnie.
O Boże, dlaczego muszę być jego żoną? Dlaczego ja?
Musiałam kontrolować moją twarz przed nagłym uśmiechem, musiałam wyglądać na zirytowaną.
- Dlaczego to zajęło tak długo? Mówiłam, że masz być gotowy na drugą, a nie wpół do trzeciej.
Nadal szedł do samochodu i tylko wzruszył ramionami w ramach odpowiedzi. Poszedł do swojego samochodu podczas gdy ja udałam się wyjąć kluczyki z mojego i ruszyłam w stronę jego Range Rovera.
Jechaliśmy do banku słuchając radia "Jak było w pracy?" zapytał nagle wciąż koncentrując się na drodze.
- Dobrze - odpowiedziałam monotonnie.
Spojrzał na mnie mówiąc - Nie brzmi jakby było dobrze. Co się stało? - zmarszczył brwi w niepokoju.
Odwróciłam głowę, patrząc przez okno - Mogą mnie zwolnić - powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Co? - zapytał zaskoczony wciąż na mnie patrząc, był w szoku - Naprawdę?
Skinęłam głową odpowiadając "Yep" akcentując literę "p".
Nagle poczułam jego ciepłą dłoń ułożoną na moim udzie. Posłał mi życzliwe spojrzenie, po czym patrząc ponownie na drogę powiedział "Nie martw się, jesteś niesamowitą pisarką, nikt nie może cię zwolnić"
Popatrzyłam na niego zaskoczona. Spuściłam wzrok na jego dłoń starając się ukryć uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy.
- Widziałem twój tekst - skinął głową - To było naprawdę dobre.
Spojrzałam na niego zaskoczona .
- Co masz na myśli? Jaki tekst?
Cholera.
Miał na myśli moje prywatne teksty?
Zdziwił się moim wyrazem twarzy i skierował wzrok z powrotem na drogę.  - Znalazłem jeden w szafce kuchennej pod słoikami ryżu i zbóż...to była dość ciekawa historia. Nie wiedziałem, że masz taki talent i możesz tak pisać.
Moja twarz się zaczerwieniła z mieszaniny złości i wstydu.
To był mój prywatny tekst. Nigdy nikomu go nie pokazałam, nawet Rachel. Nigdy nawet o nim nie mówiłam.
- Przeczytałeś moją historię? Ja-ja... - zaczęłam ze złością, ale się zatrzymałam. Moje szczęki się zacisnęły i odwróciłam głowę zamykając oczy, wyciągnęłam rękę spod jego i skrzyżowałam ramiona.
Mogłam sobie tylko wyobrazić wyraz jego twarzy - Co? Czy coś się stało? - zapytał całkowicie zdezorientowany.
- Nie miałeś prawa tego przeczytać - spojrzałam na niego starając się kontrolować moją złość.
- Czekaj, dlaczego? Mam na myśli...to było naprawdę dobre. Wstydzisz się tego?
- Ponieważ to było osobiste. Nie pozwoliłam nikomu tego przeczytać. Kto powiedział, że możesz brać moje rzeczy gdy nie ma mnie w pobliżu hm?
- Hej, wyluzuj - powiedział defensywnie - Skąd miałem to wiedzieć? Po prostu byłem głodny i szukałem czegoś do jedzenia, nie chciałem umrzeć z głodu i wtedy to znalazłem. Nawet nie wiedziałem co to.
Zamknęłam usta i wyjrzałam przez okno starając się nie stracić kontroli nad sobą bo wtedy mogłoby być gorzej. Czułam jak wszystko się we mnie gotuje.
- Dlaczego do cholery jesteś na mnie zła? - zażądał odpowiedzi.
Nie odpowiedziałam.
- Naprawdę teraz będziesz milczeć? -  jego głos był wypełniony wściekłością.
Zacisnęłam szczękę, powstrzymując się od odpowiedzi.
Czekał na odpowiedź, ale jej nie dostał na co tylko głośno prychnął "wow"

-

Weszliśmy do banku w ciszy. Po około pół godziny wszystko już było załatwione. Przekonałam się, że Justin nie żartował mówiąc, że ma 8 groszy ledwo 8 groszy.
Wyszliśmy z banku i ruszyliśmy w stronę samochodu. Gdy chciałam otworzyć drzwi poczułam jak Justin chwyta moją dłoń mówiąc.
- Melanie, czekaj - obrócił mnie w swoją stronę.
Spojrzałam na niego wyczekując odpowiedzi, ale milczał, w końcu westchnął.
- Spójrz, naprawdę mi przykro - przejechał językiem po swojej dolnej wardze - Miałaś rację, nie powinienem ruszać twoich rzeczy i...
- Nie = przerwałam mu, kiwając głową - Nie, nie musisz przepraszać.
Muszę przyznać, zachowałam się jak suka bez powodów.
- Byłam wściekła i zażenowana, ale to mnie nie usprawiedliwia nie powinnam się tak zachować, to nawet nie twoja wina - zaśmiałam się próbując złagodzić rosnące napięcie.
Uśmiechnął się gdy ja się śmiałam - Ale wciąż jest mi przykro, przykro mi, że zachowałem się jak kutas w samochodzie - wyjaśnił.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie mogę cię za to winić, sama nie zachowałam się lepiej.
- Czy mi wybaczysz? - oplótł swoje ręce wokół mojej tali i pochylił się patrząc mi w oczy.
Skinęłam głową chichotając.
Delikatny uśmiech pojawił się na jego ustach, pochylił się bliżej przyciskając swoje usta do moich. Tak bardzo jak go czasami nienawidziłam teraz go kochałam, był uroczy. Uśmiechnęłam się nieśmiało. Justin otworzył mi drzwi do samochodu, robiąc krok w tył i pozwalając mi wejść do środka.
Uśmiechnęłam się szerzej na jego gest, gdy wsiadłam zamknął drzwi i poszedł zająć miejsce kierowcy. Ruszyliśmy z powrotem do domu, po drodze wstąpiliśmy do kilku sklepów. Kupiliśmy potrzebne artykuły i umieściliśmy je w bagażniku. Wkładając artykuły do bagażnika zauważyłam sklep z antykami.
Udałam się do niego, bez mówienia o tym Justinowi.
- Dokąd idziesz? - słyszałam jak zawołał, ale nie odpowiedziałam.
Weszłam do małego sklepu i rozejrzałam się z zachwytem. Słyszałam Justina idącego za mną, gdy wszedł na środka, również się rozejrzał po czym powiedział.
- Co to wszystko do cholery jest? - na tyle cicho, żebym ja słyszała, ale pani przy ladzie nie.
- Ciiiii - uderzyłam go lekko w pierś.
Kontynuowałam rozglądanie się po sklepie, czułam chęć zakupu większości tych przedmiotów.
- To miejsce jest stare i śmierdzi jakimiś ziołami i przyprawami - pokręcił głową z dezaprobatą.
Mój wzrok wylądowałam na pięknym, starym fortepianie, na jego widok westchnęłam głośno z szeroko otwartymi oczami. Spojrzałam na Justina z nadzieją w oczach.

-

Po zakończeniu montażu w salonie, podziękowałam ciepło mężczyzną. Gdy tylko wyszli i zamknęłam drzwi, zapiszczałam jak dziecko na widok fortepianu.
- O mój boże to wygląda tak pięknie! - usiadłam na pluszowym stołku przed fortepianem.
Justin śmiał się z mojej reakcji.
- Jest dobrze, ale wydaliśmy na to dwa kawałki.
- Było warto - dotknęłam palcami klawiszy, naciskając je - Wciąż nie wierzę, że zgodziłeś się go kupić, po tym jak powiedziałeś, że nie kupisz nic - z tego starego, śmierdzącego" miejsca."
Roześmiał się wzruszając ramionami, usiadł koło mnie dotykając mojego ramienia.
- Lubisz to prawda? - zapytał mając na myśli fortepian, skinęłam energicznie 
- No to mi się podoba - uśmiechnął się patrząc na moją twarz.
Przygryzłam wargę starając się ukryć uśmiech, lecz nie mogłam go powstrzymać i na moich ustach wymalował się wielki uśmiech. Owinęłam moje ramiona wokół Justina, ściskając go mocno. Nagle cofnęłam się całując go w policzek. Wyraz jego twarzy był bezcenny, nigdy nie widziałam go jeszcze w takim szoku.
Śmiałam się patrząc na fortepian, a moje policzki zaczęły się czerwienić - Oh zrobię zdjęcie i pokaże mamie - powiedziałam podekscytowana idąc do góry po aparat.
Otworzyłam szuflady w poszukiwaniu aparatu, po chwili do pokoju szedł Justin opierając się o framugę drzwi i obserwując mnie.
- Wciąż jestem zaskoczona, że się zgodziłeś - potrząsnęłam głową jakbym się nie zgadzała.
Ponownie się zaśmiał.
- Nie mam nic przeciwko, ale wolę perkusję.
- Od kiedy grasz na perkusji? - spojrzałam na niego zaskoczona.
- Odkąd się urodziłem.
- Tak, bo to jest bardzo wiarygodne.
- Nie wierzysz mi?
- Pfff, nie - zaśmiałam się.
- Chcesz się założyć? - uśmiechnął się.
- Ty się nie zakładasz - wróciłam do poszukiwania wzrokiem aparatu.
- Co? - zaśmiał się - Wiesz, że mam rację.
- Dobrze, więc o co się zakładasz?
- Jeśli wygram pocałuję cię...tak jak ja chcę - mrugnął.
Zastanawiałam się, sposób w jaki to się chciał całować to sposób gdy podczas pocałunku dotykał by moje piersi i pupę.
- Nie.
Zapadła cisza, a ja otworzyłam kolejną szufladę w poszukiwaniu kamery.
- Co? - usłyszałam jak Justin szepną do siebie, ale na tyle głośno abym ja również mogła to usłyszeć.
Spojrzałam na niego.
- A co jeśli ja wygram?
Wzruszył ramionami - Będę...- myślał - spał przez tydzień na kanapie.
- Miesiąc.
- Zgoda.
- Zgoda - potrząsnęłam z nim ręką.
Jego uśmiech zamienił się w chichot, a ja zaczęłam się martwić o przegranie zakładu. Był taki pewien siebie. Ale wiem, że to i tak ja wygram. Jego historia nawet nie jest realna, żeby w nią uwierzyć. Nie można grać na perkusji, jak jest się dzieckiem. To przecież proste.
Wyjął telefon szukając czegoś na nim, otworzył filmik i pokazał mi go.
http://www.youtube.com/watch?v=-PTLMsWco_o&feature=youtube_gdata_player
 Potem pokazał mi jeszcze jedno nagranie, gdy grał na miniaturowej, plastikowej perkusji.
Cholera.
____

Wybaczcie, że tyle czekaliście, ale miałem problemy ze szkołą i jak narazie jestem bez internetu.
Bardzo dziękuję @getbiebss za przetłumaczenie!

15 komentarzy:

  1. To niż ze czekaliśmy warto było bo rozdział jak zawsze świetny. Szczerze nie mogę się doczekać następnego c:

    OdpowiedzUsuń
  2. adhifcnkifwjlbczdtwwruosfjlzvn. Nie wiem co powiedzieć... Justin zaczyna wkońcu cos czuć do Mel (ju hu!) ale i tak wkurza mnie ten cały zakład, a zwłaszcza to, że ciągle sobie to powtarza. On ma sie w niej zakochac.! Aż sie boje co będzie sie dziać w nastepnym rozdziale. Nie, nie, nie, proszę, tylko nie to. On ma sie bardziej wysilać. Błagam... (wiem, że to nic nie da, ale próbować zawsze można). Hah, ale pocieszam sie tym, że może on sie w niej zakocha, a ona predzej czy później bedzie musiała dowiedzieć sie o tym zakładzie i wtedy może zarząda rozwodu. Boże błagam. BŁAGAM.! Niech Jus ma kare za wszystko co jej zrobił. Wiem, jestem bezduszna, ale mam cos takiego jak solidarność kobieca i w tym wypadku jestem oczywiscie po stronie Mel. Ciekawe tylko co jej sie śniło i o czym ona tam pisała. Pewnie to jakies okropne zdarzenie z przeszłości, tylko jakie...? Rozdział cudowny, tłumaczenie boskie, nie moge sie doczekać nn. <33 @69_danger

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam szybko następny ! Kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  4. awww <3 cudowny *.* po za tym niezły zakład hahahaXD

    OdpowiedzUsuń
  5. o jejku Justin przez chwilę wydawał się miły, a po chwili znowu zaczął zz tym zakładem...czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  6. aaaa! Cudny! świetny! aaaaa! <33
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny <3333 czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  8. Miodzio..! Niecierpliwe czekam na nn .. ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. asdfghjhbvhgj boskie. Ech ten zakład ;/ Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedyyyyyy nn ... rozdzialy musza byc dodawane czescie stanowczooo !!

    OdpowiedzUsuń
  11. jaki cudowny rozdział, Justin tu jest taki słodki *.*

    OdpowiedzUsuń