poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 42

Melanie's POV

Po kolacji, Justin wrócił na kanapę trzymając w ręku piwo. Odwrócił się i zajął się konsolą. Ze złością na niego spojrzałam. Podniosłam nasze talerze i położyłam je w zlewie. Frustracja wypełniła całe moje ciało kiedy zobaczyłam, gnijące worki na śmieci obok kosza, i przepełniony zlew z brudnymi talerzami i kubkami.
Przypomniałam sobie, że jutro musiałam iść do pracy, a nie miałam naszykowanych żadnych czystych ubrań. Udałam się na górę po schodach, chwyciłam nasze ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie. Wróciłam na dół, aby umieścić je w pralce. W końcu wzięłam się za sprzątanie mieszkania. Kiedy weszłam do salonu i zaczęłam zbierać wszystkie opakowania, puste puszki po piwie i kieliszki, niestety zasłoniłam telewizor Justinowi.
Zdenerwował się, jego ciało i twarz była napięta. Był skupiony na grze, starał się grać i spoglądał wokół mojej figury, aby cokolwiek zobaczyć. Jego palce, gwałtownie przyciskały guziki i spojrzał na mnie zrozpaczony.
- Nie masz nic przeciwko?

Nadal kontynuował grę i starał się cokolwiek ujrzeć.
Westchnęłam i wstałam, tym razem całkowicie zasłaniając ekran. Nagle odskoczył na bok na kanapę.
- Tak, tak. Dlaczego nie możesz ruszyć swój leniwy tyłek i pomóc mi posprzątać ten bałagan? - skrzywiłam się.
- Dobra, dobra! Po tej rundzie.
Wkurzyłam się. Wpadłam do kuchni i wyrzuciłam śmieci. Wzięłam głęboki oddech, starając kontrolować się mój gniew. Byłam tak chora na te jego bzdury. W tym momencie w mojej głowie było wszystko przepełnione, i nie mogłam kontrolować swój gniew.
Zacisnęłam pięści i ruszyłam z powrotem do salonu i pochyliłam się przed telewizorem, chwytając kable, które zostały podłączone do konsoli Xbox i szarpnęłam je ze wściekłością. Przed Justinem pojawił się czarny ekran.
Jego oczy stały się większe, a usta miał w kształcie ''o''.
- Co jest kurwa?! - oszalał - Co to było?!
- Gra skończona. Więc dlaczego nie możesz wstać i pomóc mi posprzątać w domu? - gorzko splunęłam, kładąc kable na ziemię.
Był wściekły.
- Żartujesz? Byłem tak cholernie blisko pobijając mój najlepszy wynik! O co ci kurwa chodzi? - podniósł głos, ile on ma lat?
- Mój problem? Mam dosyć twojego pieprzenia Justin! Pracuję pięć dni w tygodniu, podczas gdy ty po prostu sobie siedzisz! Wracam do domu, spodziewając się miłego, relaksującego się wieczoru. Ale wracam i muszę tutaj zapieprzać! Nawet mi nie pomagasz! Nic nie robisz przez cały dzień, a ja jestem cały czas na nogach, od szóstej rano! Jestem tą osoba, która płaci za wszystko, a ty wydajesz je na piwo, tracisz ciężko zarobione pieniądze także na McDonaldzie, gry wideo. Muszę spłacić cały ten dom, kredyt hipoteczny, rachunki i ubezpieczenia na samochód, także robić zakupy, kupować benzynę i wszystko inne! A ty nic nie robisz! Nawet nie masz pracy! Ty z resztą w ogóle jej nie szukasz!
- Dla twojej informacji szukam pracy - powiedział
- Naprawdę? - powiedziałam groźnie, krzyżując ramiona.
- Tak naprawdę - z powrotem splunął słodko-gorzkim tonem.
Podniosłam magazyn, który leżał na stoliku z pół naga kobietą na rowerze i pokazałam mu to.
- Nazywasz to szukaniem pracy?
Otworzył usta by coś z powrotem powiedzieć, ale zamknął je gdy nic nie wymyślił.
- Tak jak myślałam.
Złapał go, cofnął się do tyłu spoglądając na mnie z furią. Podłączył kontroler, wstał.
- Dlaczego musisz być taką suką? Wiesz, może po prostu ładnie byś mnie zapytała, anie wyłączać grę i najeżdżać na mnie!
Zaśmiałam się dosyć głośno.
- Mówisz poważnie? - zapytałam z niedowierzaniem - Pytałam się tyle razy kiedy wyniesiesz śmieci na zewnątrz! Straciłam teraz rachubę! Mówiłam ci to codziennie! Wszystko co tu robisz to narzekasz jak głodny jestem i jak nie ma nic do jedzenia!
- Cóż, to nie mój problem, ze nie mamy nic do jedzenia! - odkrzyknął
- Dowiedz się jak gotować! - krzyknęłam - Znajdź pracę, a następnie zdobądź własne pieniądze i kup własne jedzenie!
Po raz kolejny, nic nie znalazł do powiedzenia. Westchnęłam starając się uspokoić. Pokręciłam głową, czując ukłucie oczy łzami, odeszłam szybko zanim mógł to zauważyć. Pobiegłam po schodach, zostawiając go tam. Zatrzasnęłam drzwi do sypialni, dając mu znać, ze byłam wkurzona. Przetarłam skronie, próbując złagodzić stres.
Siedziałam w pokoju dobre pół godziny, zanim usłyszałam, że przednie drzwi zostały otwarte. Wstałam i podeszłam do okna. Justin zmagał się z kilkoma workami ze śmieciami. Kiedy ruszył do przodu ulicy, wyrzucając je do kosza. Próbowałam skompresować swój uśmiech, ale nie mogłam. Mały chichot wydobył się z mich ust, kiedy przypadkowo wypadł mu jeden z worków i kopał śmieci z irytacji.
Usiadłam na łóżku i kontynuowałam czytanie książki. Po kolejnej pół godzinie usłyszałam z dołu.
- Żartujesz? - uśmiechnęłam się wbrew sobie.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem jak otworzyłam drzwi i cicho na palcach szłam korytarzem do schodów. Zerknęłam w stronę salonu, aby zobaczyć jak Justin próbuje odkurzyć podłogę. Wyglądało to tak, jakby nigdy tego nie używał, nie znał się na tym. Jego twarz zmarszczyła się, zajrzał do środka węża, jakby coś go blokowało.
On naprawdę nie miał pojęcia co robi. Parsknęłam śmiechem na jego bystrość. Wróciłam do sypialni, założyłam wygodne spodenki od piżamy i rozciągnięty t-shirt. Położyłam się pod kołdrą i chwyciłam moją książkę.

-

Słyszałam, drzwi do łazienki. Otworzyłam oczy, ale wszystko było zamglone. Widziałam plecy Justina naprzeciwko mnie jak był zalany i nic,  ręcznik, który zwisały na jego biodrach, szukając czegoś do ubrania. Zamknęłam oczy ponownie, byłam zbyt zmęczona by obudzić się i wstać.
Łóżko całe zatonęło, i czułam jak Justin zabierał delikatnie książkę z moich rąk i umieścił ją na stoliku. Czułam jego usta na swoim czole, zanim wyciągnął kołdrę na moje barki. Wreszcie otworzyłam oczy, a właściwie to kilka razy zamrugałam odwracając się.
Justin zauważył, że się obudziłam. Dał mi mały pół uśmiech. 
- Hej - jego głos był szorstki, ale zarazem seksowny.
Odchrząknęłam - Hej - powiedziałam sennie, ziewnęłam i odwróciłam wzrok.
- Przepraszam - powiedział cicho
Spojrzałam na niego, podczas gdy on tylko patrzył mi w oczy. Starałam sie nie do końca w nich gubić, ale jak zwykle nie wyszło mi to za dobrze. 
- Miałaś rację.... i prawdopodobnie powinienem pomagać więcej... w domu i ogólnie - spojrzał. Wyraźnie nienawidzi przyznawać się do błędu.
Ale zostawił mnie trochę w spokoju. Wiedziałam, że w końcu to zrozumie. Skinęłam na jego przeprosiny, akceptując je.
- Jest w porządku - mruknęła, choć byłam trochę smutna tą argumentacją.
- Nie chciałem... wiesz kiedy..... wtedy kiedy nazwałem cię 'suką'
Byłam spokojna, spojrzałam w dół.
- Nie jesteś dziwką - próbował zapewnić mnie, wiedząc, że wtedy był na mnie zły. - Hej spójrz na mnie - podniósł mój podbródek do góry palcem - Ty nie jesteś suką. Jestem dupkiem, nie słucham połowy rzeczy które mówię - zachichotał i przygryzł wargę i spojrzał na mnie jeszcze raz. - Naprawdę mi przykro - powiedział szczerze - Byłem zły.
Spojrzałam na niego i skinęłam głową. Uniósł wzrok i poczułam jak się denerwuję, jak tylko zdałam sobie sprawę z ponownego zahipnotyzowania. W pokoju zapadła cisza, a jego brązowe oczy spoglądały w moje usta. Jego ręka znajdowała się pod moją brodą, przeniósł ja i zaczął pieścić mój policzek, a jego twarz się przybliżyła do mojej. Serce zaczęło mi walić i miałam ochotę poczuć jego usta na moich.
Postanowiłam się trzymać mim starym planem i spróbować ze wszystkich moich sił, nie przywiązać się bardziej do niego.
Wzięłam głęboki oddech i odsunęłam się od niego. Spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, jak podnosiłam się z łóżka.
- Idę spać - powiedziałam niezręcznie.
- Czekaj, co? - zapytał siadając 
- Dobranoc - mruknęłam, ale szybko złapał mnie za rękę.
Spojrzałam na niego, a on zaśmiał się z niedowierzaniem.
- Nie będziesz spała na kanapie, Mel - wykrzyknął.
Byłam spokojna. Nie chciałam spać z nim w tym samym łóżko. To znaczy, kto by nie chciał? Ale musiałam zachować dystans.
Pokręciłam głową starając się mu powiedzieć, ze nie mam zamiaru słuchać, ale zanim mogłam cokolwiek powiedzieć to powiedział.
- Śpisz tutaj ze mną - uśmiechnął się bezczelnie.
Zaśmiałam się cicho, ale nadal nie chciał mnie słuchać.
- Dawaj Mel. Wiem, ze mnie teraz nienawidzisz, ale naprawdę mi przykro. Starałem się to zmienić. Nie zauważyłaś? Nie chcę z tobą walczyć cały czas.
Miał rację, naprawdę stara się to zmienić. 
- Melanie Allie Summers, jeśli nie dostaniesz się do tego łóżka, teraz. To będę zmuszony pokonać pokonać cię poduszką i przywiązać krawatem do łóżka - przerwał i zaśmiał się. Zagryzł wargę, zastanawiając się co powiedzieć - Rzeczywiście trochę gorąco - mruknął jakby do siebie, wpatrując się w przestrzeń, gdy można sobie było tylko wyobrazić brudne myśli
Dyszałam.
- Justin! - warknęłam na niego i uśmiechnął się bezczelnie.
- Przepraszam - zaśmiał się.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się, wytarł się.
- No dobra przepraszam.
Ale dobrze wiedziałam, ze to nie był uśmiech ten co zwykle. Westchnęłam
-Nie będę próbował nic wyciągać, przysięgam.
Spojrzałam na niego.
- Mówisz tak za każdym razem, ale nigdy nie przestajesz.
- Ok, ok, ale tym razem jestem poważny
Znowu się zawahałam. Uśmiechnął się, pokazując swoje idealnie proste zęby. Z powrotem usiadłam. Wyciągnął rękę, i wyłączył lampę. Skulił się pod kocem. W pokoju było ciemno, a moje oczy natychmiast się zamknęły. Czułam Justina, i szybko poczułam jego usta tuż obok moich, ale cofnął się w ostatniej chwil.
Zignorowałam szybkie bicie mojego serca, i spojrzałam na Justina przez ciemność.
Jakby czytał w moich myślach.
- Nie mogłem nic na to poradzić - zachichotał broniąc się.
- Nigdy tego nie powtórzę.
- Nigdy nie mów nigdy, kochanie..

____
Witam, przepraszam, że tak długo no ale nic na to nie poradzę.
Bardzo mi smutno, że zaczęliście 'jeździć' po mnie, że nic nie dodaję.
Pamiętam o was, no ale po prostu się nie wyrabiam, muszę wcześnie wstać, a już blisko 3 :/
No nic i tak was zapewne interesuje to co się dzieje w ff :)

Mel, się nie powstrzymała :) Ciekawe co z tego wyjdzie :D
Jeżeli czytasz, skomentuj chce wiedzieć, ile osób jest zazwyczaj, bo jest sprawa....

Niebawem ostatni rozdział, niestety na ostatnim zakończymy chyba wszystko, ponieważ autorka nic mi nie odpisuje, ani nic nowego nie dodaje.

Pozdrawiam :)

29 komentarzy:

  1. Omg nie wierzę że zaraz koniec ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku nie chce końca :c
    cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszee oni są slodcy <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie chcę końca, rozdział świetny *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wyrabiasz się? a na TT siedzisz cały dzień i noc. boże jaki gej :) :) :) :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wyrabiasz się? a na TT siedzisz cały dzień i noc. boże jaki gej :) :) :) :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uważałabyś może na słowa?

      Usuń
    2. Nie ma to jak kogoś hejtować, o NIC. Jego sprawa kiedy dodaje a kiedy nie. Tłumaczy z przyjemności i powinniśmy być mu wdzięczni za to. Może i siedzieć cały dzień na twitterze, ale przetłumaczenie czegoś nie jest łatwe, jak tak narzekasz to sama sobie czytaj oryginał :)

      Usuń
    3. już przeczytałam oryginał :) a zaglądam tu z czystej ciekawości i z chęci pośmiania się. to że ktoś zna średnio angielski nie oznacza, że powinien zabierać się za tłumaczenie.. przy tłumaczeniu takiego opowiadania trzeba mieć wyobraźnię, której on niestety nie ma. przykro, że ludzie od czasu tłumaczenia dangera biorą się za takie rzeczy dla fejmu. a gdyby on tłumaczył dla przyjemności robiłby to o wiele szybciej. DZIĘKUJĘ DOBRANOC.

      Usuń
    4. Gdybyś była taka mądra to napisałabyś mu to na twitterze albo przynajmniej z własnego konta, ale po co prawda? Najlepiej grać mądrego i wyszczekanego z anonima. Skoro przeczytałaś oryginał i tak doskonale go zrozumiałas to znajdź sobie coś innego do roboty i sie nie wpierdalaj tu gdzie Cię nie potrzeba, bo jakoś nie zauważyłam, żeby komuś innemu prócz Ciebie przeszkadzało coś w tym tłumaczeniu.

      @biebrauhles

      Usuń
    5. oh twittera nie mam skarbie :) i jak już powiedziałam: wchodzę tu tylko i wyłącznie by poprawić sobie humor. i myślisz, że tylko mi coś przeszkadza w tym tłumaczeniu? spójrz na liczbę komentarzy kiedyś, a teraz. coraz mniej czytelników ups

      Usuń
    6. przykro mi, że jesteś tak płytka i oceniasz zainteresowanie blogiem po liczbie komentarzy (y)

      Usuń
  7. to nie moze byc koniec nie tak szybko czekam na nastepny a ten swietny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda :(( Ale super że dodałaś

    OdpowiedzUsuń
  9. super rozdział,czekam na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  10. nie mógłbyś pisać kontynuacji? :) to znaczy pisać własne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Koniec? Przecież tutaj się NIC nie wydarzyło? o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodzi mu o to, że koniec tłumaczenia bo autorka od dawna nic nie dodaje :(

      Usuń
    2. Ach, rozumiem...szkoda.

      Usuń
  12. Słucham? To nie może być koniec. Moje serce pęknie na milion kawałków! :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytam :), świetnie tłumaczysz !!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem :) i będe do końca ;)
    <3

    OdpowiedzUsuń